Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2009, 17:18   #63
Lunar
 
Lunar's Avatar
 
Reputacja: 1 Lunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumny
* * *
Cisza
* * *


Siergiej Bielyj

- Dziękuję. - odparł Siergiej będąc pewnym siebie bardziej, niż kiedykolwiek. Poprawił krawat i kołnierz marynarki, jakby przystępował do wielkiego dzieła. W rzeczy samej planował głupotę, acz po prostu musiał coś robić z dłońmi, kiedy obecny jest tutaj ten.. ten..
Obszedł powoli oficera. Dotknął dłonią czoła, szyi, nadgarstka, sprawdzał jakby puls. Przyglądał się sińcom na oczach. Odsunął się na niecały metr. Z braku stołu, rozpoczął na podłodze. Westchnął ciężko w milczeniu i przetarł zmęczone zmarszczkami czoło.
Sterylność i ciasnota pomieszczenia były przytłaczające. Czystość i chłód studził emocje i wzbudził intensywne poczucie żalu wobec Inny. Ona ma dość swoich problemów. Dlaczego ją obarcza? "Czy nie możesz choć raz na niej polegać pajacu?" "A mógłbyś się od niej odpierdolić? Sam byś na jej miejscu nie zareagował." "Upewnij się zawsze, kurwa!, że to co robisz, zostało wykonane dobrze!" "Tak przegrywamy wojnę. Dzieci. Pieprzymy się jak podwórkowe kółeczko. Piaskownica." Bardziej piach. Nie do schowania głowy strusia. Bardziej do zasypiania nim zwłok kolejnej ofiary.
Nie mógł się skoncentrować. Musiał. Musiał odnaleźć ten punkt, ten haczyk, którego się trzymać. Na nim utrzymać kotwicę swoich dziecięcych, żałosnych problemów.
"Abstrakcje układasz. Naiwniak."


Wyjął słuchawki odpowiednio włączając zaaplikowany w discmanie generator fal mózgowych, jak okraszono nieprzyjemnie owo bezskuteczne dla wielu dzieło. Smukłe, acz sprawiające wrażenie łamliwych, gnaty z kości słoniowej plastykowego, starego discmana, który dawno powinien zostać wymieniony na o wiele mniejszą, cyfrową mp3ójkę. Ale on miał styl. Mistrz nie ufał mu do końca. Uważnie obserwował każdy ruch. Nasłuchiwał wszelkie przepływy w swoim horyzontalnym królestwie. Zatem dobrze. Będzie miał przedstawienie bardzo krótkie. Tam. Głęboko. Go nie odnajdzie. Nie podejrzy, nie podglądnie. Sieroża postanowił rozpracować.. - coś innego.. - szepnął cicho. Wstukał przyciskiem wybieranie radia. Antena odtwarzacza nie stanowiła jednak przydatnego elementu, kiedy byli poza zasięgiem. - No tak.. można się tego było spodziewać. - szepnął Sieroża na klęczkach, rozkładając przed sobą sprzęt.
Inna się teraz nie liczyła. Była gdzieś poza. Była poza Horyzontem wszelkiej pamięci! Niech nie zaprząta jego myśli!
Wyjął GPS kładąc go obok niewielkiej anteny. Urządzenie dawno dało za wygraną, pozostawiając pusty ekran po pięciokrotnej próbie nawiązania połączenia z satelitą. Sieroża nastawił urządzenie ponownie oczekując na efekt. Pauza. Ściana. Blokada.
Westchnął ponownie musząc odezwać się nie do siebie. Kolejna zależność od pana tego królestwa. - Mistrzu. Prosiłbym o niewielkie połączenie z eterem wokółziemskim. Z możliwością przekazu sygnału tylko w naszą stronę.
Kolejna niewyczuwalna zmiana w przestrzeni. Uczucie, że coś się zmieniło, choć wszystko było i pozostawało takie samo. Identyczne. GPS wariował tracąc resztki połączenia, acz w końcu się ono ustabilizowało. Ekran pokazywał wielkie nic, ale jak tu stał, tak było połączenie. - Oho. Moja koma ma już trzy kreski. - odparł ironicznie.




* * *
Cryosleep - Radio internetowe

[dostęp; jeden z mirrorów po prawej]
* * *

"Inna Wszystko zepsuje."

Szum do niczego niepodobnych drgań, dźwięków, odgłosów wentylatora, śmigieł helikoptera, plażowego szumu, ugniatania śniegu, tunelu aerodynamicznego w butelce Coli. Wibracyjny rezonans impulsów nerwowych można był odnaleźć wszędzie. Był to jednak wciąż nierozpoznawalny szum. Jak twoja była, która krzyczy do ciebie ze słuchawki, którą trzymasz z dala od łba, tak to radio mruczało coś niewyraźnego i cichego w tej sali.
- Myślę. - obok odtwarzacza pojawił się paralizator. - ..że da się to podkręcić. - błyskawicznie pochwycony w dłoń i przystawiony do starego urządzenia. Szlag by to wszystko trafił! Zaskwierczało. Połączenie z radiem jakby się zerwało oddając jedynie szum tła. Nasłuchiwanie chłodnego kosmosu i tego, co chce nam przekazać jego tło. Szum.. który narastał. Dotykał bębenków i myśli wszystkich obecnych. Rozrastał się po granice dźwiękoszczelnego, zdawałoby się, pomieszczenia, ogłuszając i tłumiąc myśli. Bielyj przez moment obawiał się, jakoby Diakon miał tego nie znieść i rozkazać coś w stylu "weź to kurwa wyłącz!".
Wtem jednak szum zdawał się zanikać. Piana wzburzonego morza wessała się w wilgoć fal oddając ich przydymione piękno. Spod szumu wytapiało się przytłumione brzmienie fal. Drgań. Prawdziwy odgłos kosmosu. Elektromagnetyczny rezonans początku początków. To kosmos do ciebie mówi. Słuchaj co chce ci on przekazać.

To lepsze niż generator fal mózgowych. Intensywne źródło starannie dobranych ambientowych dźwięków stymulujących mózg. To.. - ..moja. Ulubiona. Stacja. Cryosleep. Kriogeniczny sen.. - wyszeptał zamykając oczy. Zaśnięcie było teraz łatwiejsze. Było też rzeczą nieporządną. Trans można było osiągnąć jedynie poprzez dostymulowanie fal mózgowych do stanu alfa. To było coś więcej, niż prosta zabawa. To była projekcja.

Niczym omdlały zsunął się z pozycji siedzenia na klęczkach, prosto w leżącą. Ledwo odruchowo dłoń podsunął pod głowę, nim boleśnie zakończyłaby ona upadek. Leżał na lodowatej podłodze czując jej ujmujący, hibernujący chłód. Mrowienie.
Potworne mrowienie, gorsze od skurczu.
Paraliż..!
Stop!

Wywołaj uczucie turlania.
Przewróć się na bok.
No przewróć się!
Tak. Pierwszy raz się udało.
To jak rozmasowywanie odmarzniętego palca.
Zaraz poczujesz się lżejszy.
Porusz swoim astralnym ciałem.
Rusz się.
Dlaczego leżysz na ziemi? Przecież jesteś nieważki.
To nawet nie dwadzieścia jeden gramów.

"Kiedy obserwujesz własne ciało, możesz dostać dreszczy.. Ach nieudany dowcip. Nie masz ciała. Zaczynasz dokpiewać z siebie. A jeśli miałeś w domu mało luster, zabawne jak długo potrafisz siebie obserwować. Do momentu, aż poczujesz się nieswojo i ruszysz dalej."
Jaźń, superego Bielyja ślepym tokiem sunęło się jak nieważkie ciało we śnie. Wkraczając powoli w lśniący złocistym geniuszem i nierozspętywalnymi nićmi twardych reguł jaźni oficera.

"Kim jesteś? Wyprodukowali cię? Rozsypiesz się w pył i nicość, nim z tobą skończę? Będziesz się opierał? Śmiesz się opierać!? Pogódź się z tym, co się stanie. Teraz jesteś mój, rozumiesz skurwielu? Szansę na przeżycie dostaniesz, kiedy wypuszczę cię na łonie natury. Tak. Tam, gdzie masz szansę uciec ich szponom."
Seria pytań przemknęła przez pamięć Bielyja, lecz zachował je dla siebie. Nie kierował żadnego z nich w stronę przesłuchiwanego. Nie czas. Oj, jeszcze nie czas.

*Siergiej poczuł pewną kontrolę już nie nad uczuwaniem jaźni oficera lecz nad jego bytem i myślami, poczuł jak nie zdążył chwycić w łonie i naciska to tyko koniuszkami palców. Czuł także pulsujący sprzeciw woli niczym organizm walczący z intruzem. Z każdą chwila bardziej napierał i prawie wszystkie siły maga kończyły się na opieraniu tej sile.*



* * *
Biały Pokój
* * *

- Ale nie wybiegajmy za bardzo do przodu. - Sieroża w wyjątkowo eleganckim fraku, z szykownym prostym krawatem, stał tuż obok leżącego bez ran i bólu oficera.
Sterylność poprzedniej lokacji była niczym. Niczym w porównaniu do sterylności tego miejsca. Stali na białej niewidocznej podłodze, pod którą rozciągała się jedynie biel. Ściany były pojęciem abstrakcyjnym. Przestrzeń to biel. Niebo to burza śnieżna, a i nawet nie to. Nieuchwytny kraniec wybielonej przestrzeni. Miejsce odosobnienia.
Spoglądał na niego i pochylił się wyciągając do niego dłoń. Lekko, nieagresywnie szturchnął jego ramię lśniącym, wypucowanym galantem.
- Obudź się obywatelu Dołmatow. - uśmiechnął się przyjaźnie wyciągając dłoń, by pomóc mu wstać. Znajdywali się w nieprzeniknionej bieli. Pustej kartce papieru. Twórcy nie chciało się obciążać myśli kolejnymi obrazami. "Spokojnie. Jeszcze zabiorę cię na spacer w kilka miejsc."
Surrealistyczne doznania stały się, aż za bardzo namacalne i żywe.
- Jak się czujesz? - przerwał na chwilę i ciągnął szczerym, przyjaznym tonem - Mówiłem, że nie będzie bolało. Zaufanie to podstawa dobrej współpracy, prawda?
Nie myślał o Innie. Jest obecność mogłaby stanowić nieprzyjemne.. zakłopotanie.
Przyklęknął przy nim z pogodną, nieco posmutniałą ze współczucia miną.
- Jak myślisz, gdzie się znajdujesz?
 

Ostatnio edytowane przez Lunar : 18-04-2009 o 17:24.
Lunar jest offline