Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2009, 19:28   #23
Rusty
 
Rusty's Avatar
 
Reputacja: 1 Rusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemu
Oparł głowę na otwartej dłoni i chyba pierwszy raz wyglądał jak najprawdziwszy człowiek. Westchnął cicho, widocznie niezbyt zadowolony z otrzymanej odpowiedzi. Gdzieś głęboko w jego głowie, umysł płodził coraz to bardziej złożone i skomplikowane scenariusze. Wolał je jednak całkowicie zignorować. Nie wiedział co zamierza ich dowódca. Mogło więc wydarzyć się wszystko. Skoro znalazł się w sytuacji, w której nawet pomimo długich rozmyślań, mógł chybić. Ewentualnie gdyby dopisało mu szczęście i zdołałby trafić. Nadal byłby to jeden sukces wobec nieskończenie wielu porażek. Wszystko sprowadzało się więc do jednego. Do straty czasu, której nie potrafił tolerować.

Pewien był tylko tego, że w całej tej wyprawie jest aż za wiele polityki. Ulubieniec Imperatora z osobistym pozwoleniem? Teraz jeszcze to rycerstwo. Miał wrażenie, że choć niezbyt mu się to podobało. Zmienia się w trybik maszyny, której co gorsza nie rozumie choćby w najmniejszej części. Wolał nie myśleć, że ktoś wysłał go tu zupełnie świadomie. Poczuł to dziwne uczucie, którego jak do tej pory doświadczał tylko w parze z rozczarowaniem. Przychodzącym wraz z niepowodzeniem w trakcie badań. Gniew, tak właśnie to czuł w tej chwili.

Szybko jednak nad sobą zapanował. Nie miewał z tym problemów. Nie pozwoliłby sobie na kłótnie. W tej chwili to zdecydowanie by mu nie pomogło. Wręcz przeciwnie, mogłoby wpędzić go w znacznie gorszą sytuację. On zaś nie zależał do tych, którzy rzucają proch w ogień, choćby i z czystej ciekawości. Na wszystko patrzył przez pryzmat świata, który znał najlepiej. Tego samego, który ograniczały ściany laboratorium. Nawet emocje traktował więc jak substancję, które należy dawkować w należytej proporcji. Lecz co ważniejsze, zachowując całkowitą świadomość.

Wziął większy wdech, a jego kąciki ust uniosły się, choć zaledwie o kilka milimetrów. Grymas, który przyozdobił jego twarz, był więc niemal całkowicie niezauważalny. Mróz zerwał go jednak z twarzy członka Kolegium Złota w mgnieniu oka. Zlustrował uważnie całe pomieszczenie, zwracając szczególną uwagę na swoich towarzyszy oraz Jarla. Podobnie Halldor, który zatrzymał się przy nich. Spodziewał się jego obecności. Widać za bardzo wziął sobie do serca rolę przewodnika. Choć kto wie, może chodziło tu o to co dla niego zrobili. Nadal jednak trudno było mu uwierzyć, że bitewny szał i Mroczne Potęgi mogą iść w parze z tym co na wagę złota nawet na ziemiach Imperium, z honorem.

Nieoczekiwany gość nie zainteresował go ani trochę. Z pewnością zyskał już jakże uwielbiane przez niemal wszystkich zainteresowanie własną osobą. Nie miał zamiaru przedzierać się przez tłum, w ogóle nie miał zamiaru zwracać na siebie uwagi w tych okolicznościach.

Tym co naprawdę zwróciło jego uwagę była reakcja obecnych na sali mieszkańców Imperium. Rycerze czy ich dowódca, każdy przybył tu po to by zyskać sobie szacunek i zaufanie okolicznych władców. Gdzie więc deklaracje, gdzie współczucie, gdzie zainteresowanie z pewnością wymagającą tego sytuacją? Doprawdy wyglądali zupełnie tak, jakby choć część z nich doskonale wiedziała co właśnie tu zaszło. Nie zdziwiłoby go to ani trochę.

Wyciszył się całkowicie. Stłumił panoszące się w jego głowie myśli. Zamknął oczy i wziął większy wdech. Potrzebował danych, informacji, surowych faktów. Nie widział w tej chwili innego wyjścia, jak tylko całkowicie się na nie otworzyć. Tym samym czekał, na to co ma nadejść. Starał się zapamiętać wszystko co istotne. Szepty, reakcje, mimikę, gesty, każde zdanie, które zasłyszy, a które nie będzie tylko pijackim lub zabobonnym bełkotem. Żałował, że nie jest pewien swojej reakcji. Trudno byłoby przyjąć mu myśl o konieczność ścigania sprawców czynu, który z taką skutecznością skupiał uwagę obecnych. Tylko czy miał inne wyjście?
 
Rusty jest offline