Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-04-2009, 22:02   #328
Keth
 
Keth's Avatar
 
Reputacja: 1 Keth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodze
Avaron wyciągnął przed siebie nogi, przeciągając się nieco. Przekrzywił głowę tak, że ucho skierowane było w stronę Telia. Przybrał lekki, wielkopański uśmieszek, gdy doszła go wzmianka o fajkowym zielu. Słów Galdora zdawał się niedosłyszeć. - Przy matach leży tobołek Kethana. Znakomitą większość zawartości stanowi sakwa wypchana zieloniutką Gwiazdą Południa. Jakoś lubimy tą nazwę. Częstujcie się do woli. Kuzyn nie będzie miał nic przeciwko. Tak, to jego widzieliście w karczmie. Lubi psocić. A co do zwierząt...

Jego słowa przerwało chrobotanie, biegnące ze szczytu drabinki. Po chwili ktoś wystawił z dziury w suficie okoloną kasztanowymi, długimi włosami głowę. - O... Goście. Witamy.

- A co do zwierząt. Falay się nimi zajmie.

- Erm.. No dobrze. - Rumiana twarz zniknęła z pola widzenia. Po chwili Falay, ubrany tak jak pozostali strażnicy, niespiesznie zszedł po drabince. Skłonił się nieco w stronę zgromadzonych i ruszył w kierunku wyjścia. - Gdzie te zwierzaki? A, widzę. - Postąpił jeszcze krok, zatrzymał się w miejscu i obrócił na pięcie. - Może by tak lepiej wrzucić coś na ruszt, a zwierzętami zajmie się Dagnir?

Avaron dość obojętnie pokiwał głową.

- Daaaagnir! - Zawołał Falay, zupełnie ignorując, zdawało by się, jak do tej pory napiętą atmosferę. Ciężko określić, czy odpowiedziało mu ziewnięcie, czy też przeciągłe "Aaahaaa?". - Daaagnir! Zejdź na dół. Avaron przyprowadził gości i trzeba zaprowadzić ich rumaki do stajni. Po dłuższej chwili na drabinkę wgramolił się zaspany mężczyzna o drobnej posturze. Odzienie zdawało się wisieć na nim niczym worek. Raz jeszcze ziewnął i wyszedł na zewnątrz mamrocząc pod nosem coś o niepotrzebnych wartach. W rytm jego kroków wesoło podskakiwał zawieszony przy pasie kord.

Przywódca (na to przynajmniej wyglądało) strażników ponownie zagaił rozmowę, gdy krzątanina nieco ucichła. Dagnir zniknął z wierzchowcami, a Falay piekł kurczaka, albo inne duże ptaszysko przy kominku. Na zewnątrz przesunęły się też cienie kilku innych postaci. - Wiatr niesie echo waszych przygód. Czego szukacie w Tharbadzie?
 
Keth jest offline