Bardzo ważna, wręcz kluczowa część zadania została wykonana. Pozostali przyjęli go w wyraźnie neutralnym, a nie jak zwykle wrogim nastawieniem. Niewielkie animozje pomiędzy pozostałymi najpewniej zdarzać się i tak będą, ale w tej chwili nie było to istotne - byle poradzili sobie w walce. Wszyscy byli dobrze uzbrojeni i przygotowani na wyprawę, co dodatkowo polepszało pierwsze wrażenie, jakie wywarli na Grimrze. Byle się tylko nie okazało, że noszą te swoje ostre zabawki tylko dla ozdoby, bo i takich przedstawicieli gatunków humanoidalnych miał okazję spotkać.
Magia podtrzymująca ustabilizowała się już prawie całkowicie po podróży portalem. Pozostali proponowali wizytę w karczmie, co mogło być dobrym pomysłem. Nie ufał zbytnio specyfikom spożywczym ze sfer, po których podróżował, coś jednak trzeba było jeść. Wartałoby także zakupić jakieś zapasy na drogę, bo choć w drużynie znajdował się łowca i druid to Grimr nie lubił by jego posiłki były zależne od kogoś innego. Poza tym przygotowywanie pożywienia nie było jego mocną stroną, a pamiętając jak w pierwszej sferze wygląda ,,jedzenie" nie zjadłby nic przyrządzonego przez poszukiwaczy przygód
Pozostali zapowiadali się... ciekawie. Paladyn, z którym najpewniej będzie miał najwięcej problemów. Różnice światopoglądowe zazwyczaj z przedstawicielami światła były zbyt duże, by mogło się to zakończyć bezkrwawo. Mores na razie nie zdradzał fanatycznych zapędów, trudno byłoby jednak ocenić to po pierwszych kilku słowach. Podobnie może być z druidem - jego także sztuka uprawiana przez Grimra może drażnić, choć tutaj istniało większe prawdopodobieństwo, że obejdzie się bez rozlewu krwi. Pozostali nie przejawiali żadnych zapędów w stronę praworządności, więc więcej problemów raczej nie wyniknie. Najwyraźniej miał szczęście ze swoim przydziałem
Wybór przywódcy od początku nastręczał wiele problemów. Główną kandydaturą popieraną przez druida był Mores, jednak kolejny z towarzyszy, Sonnillon także miałby ochotę objąć tą funkcję (co wyrażał w dość dosadnych słowach). Zresztą, lekkozbrojny wojownik kojarzył mu się nieco z pewnym pogromcą potworów, którego miał okazję spotkać w trakcie podróży po próbki starszej krwi. Tamten używał jednak krótszego miecza i był bardzo agresywny, choć Grimr poza pobieraniem krwi od pewnej dziewczyny nie robił nic złego. Pojedynek na pięści pomiędzy kandydatami już wisiał w powietrzu, a Grimr najpewniej uśmiechałby się w radosnym oczekiwaniu, gdyby miał czym.
W takich sytuacjach najlepiej się było napić. Grimr rozejrzał się więc po pozostałych, po czym zwrócił się do Gorana - Przyjacielu, prowadź więc do karczmy o której mówiłeś. Dłuższe wystawanie tutaj nie ma większego sensu, a i przy odrobinie alkocholu szybciej rozwiąże się problemy
,,Czyli szybciej dojdzie do bójki" - dodał w myślach, jednak na głos tego nie wypowiedział. Po co ktokolwiek ma wiedzieć, że miał ochotę zobaczyć ludzi bijących się po twarzach? Od zawsze uwielbiał oglądać ludzi przy ich pierwotnych rozrywkach i nie potrafił sobie odmówić prowokowania innych
__________________ Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett |