Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2009, 08:57   #38
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
- Damy radę – rzekł ze złośliwym uśmiechem karzeł na wzmiankę o pomyśle wzajemnego wykończenia się z Benetem. Wbrew temu co można było uważać, Sebastian miał zakorzenione w sercu poczucie pewnego rodzaju dobra. Z lubością też sprawdzał ile granic wytyczanych przez to dobro, jest w stanie złamać i nadal uważać się za osobę lepszą niż tacy jak zaklinacz. Niesamowite, że było ich nadzwyczaj dużo. Pozostało zadać sobie pytanie, czy w ogóle jakieś zostały niezłamane... Oczami wyobraźni już widział jak masywny karusek wraz ze swoim panem taplają się w błocie, gównie i własnych trzewiach – Prawda baczku?

Brytyjski mag, trzeba było przyznać, nie należał do tych co kręcą się wokół meritum sprawy jak Żyd wokół świni. Wyłuszczył co i jak, pozostawiając tylko otwartą kwestię samej pomocy jakiej potrzebowali. Sebastian musiał jednak przyznać, że ta dwójka na swój sposób zaintrygowała go swoim brakiem obaw wobec ciemnej katolickiej czerni i stwierdził iż chętnie wysłucha ich gdy już dotrą do tej gospody. Wtedy też pomyśli o tym co chciałby w zamian. Magowie, a w każdym razie jeden z nich mieli ponadto poczucie humoru, co od razu poprawiło widoki na resztę podróży. Pomysł z katarskim symbolem wytatuowanym na czole... poezja...
- Ooo! Bracia albigensi! A ja głupi myślałem, że już wszystkich wyrżnięto. Kto by pomyślał? Ojczulku Cristobal! Co was skłoniło do tej ciekawej zmiany poglądów teologicznych? Chyba nie niezdrowa dieta, co? Wszak nie ma to jak solidnie podjeść sobie parę bochnów chleba z wiadrem wodą! To co? W drogę?

Po kuca jednak znowu nie zdążył ruszyć gdyż uszu jego doszedł znajomy głos.

- Tuś mi bratku, karle chędożony! Żywcem go! - Dodo wraz z liczną grupką zbrojnych w pałki i miecze obwiesiów wychynął zza jednego z wozów. Czerwony na gębie z kilkudniowym zarostem wyglądał na kogoś komu już od dłuższego czasu ckni się do obicia jakiejś gęby. Wściekłym spojrzeniem obrzucił dwóch braci jeszcze sobie chyba niezdających sprawy z tego co im na czołach wykwitło, oraz resztę towarzystwa, jakby oceniając, czy to sprzymierzeńcy karła, czy zwykli gapie, którzy nie przeszkodzą mu w kaźni. Dopiero po chwili dostrzegł Beneta, który łapał właśnie zgrabnie stalową sprzączkę, pozostającą jedynym elementem siodła, który nie zetknął się błotem. Nie dowierzając własnym oczom, zatrzymał co gorliwszych kompanów i w osłupieniu patrzył jak zaklinacz w ciągu paru chwil dopasowuje sprzączkę do swojego popręgu i wskakuje na własnego wierzchowca. Rzuciwszy najpierw utaplanemu w błocie siodłu, a następnie Benetowi pełne nienawiści spojrzenie, krzyknął – Tooo jest mój koń! I moje siodło! Zapłacisz mi łajzo! Chłopy! Obu ich łapać!

Dodo najwyraźniej nie był obecny przy przedstawieniu Alfredo i nie zdawał sobie sprawy z tego kim są dwaj magowie, którzy z pewnym zainteresowanie przyglądali się jak poradzą sobie ich nowi kamraci z tą jakże powszednią w życiu każdego heretyka sytuacją. Sebastian poradził sobie tak jak zawsze zwykł to robić. Zwyczajnie w pewnym momencie nikt nie zwracał na niego uwagi, a kiedy co lotniejsze umysły przypomniały sobie o tym upierdliwym karle, nigdzie już nie można go było dostrzec.

Sebastian z tym samym co zwykle trudem wgramolił się na grzbiet obładowanego Muchy i już po chwili skierował wierzchowca w stronę, która podpowiadał mu niezawodny nos. Zapach siarki był nadal nie do ukrycia, a jak już się znało jego źródło, to nie trudno było odnaleźć otoczone pustym i omijanym przez genueńczyków kordonem, miejsce w którym znajdowali się brytyjscy magowie i ich nowi poplecznicy. Przy odrobinie szczęścia sprawa Dodo do tego czasu się już sama rozwiązała.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline