Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2009, 20:36   #554
Krakov
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Miecz robił na wojowniku niemałe wrażenie. Jego lekkość oraz bogato zdobiona złota rękojeść sugerowała, że była to broń rytualna lub ozdobna. Gdy jednak drow zamachnął się nią kilka razy zrozumiał, że nie jest to wyłącznie piękna, mająca cieszyć oczy zabawka. Ostrze było doskonale wręcz wyważone i samo prowadzenie go w powietrzu było przyjemnością. Wydawać by się mogło, że miecz, wiedziony nie tyle ręką wojownika co własną wewnętrzną energią mógłby z podobną łatwością ciąć ludzkie ciało i kości. Coś wspaniałego. Nathiel przez chwilę naprawdę żałował, że jego znalezisko nie jest sejmitarem, jakiego zwykł używać. Z pewnością wtedy mógłby zrobić z niego lepszy użytek. Może mimo wszystko powinien go zatrzymać? W końcu tym, którzy go stworzyli już się raczej nie przyda, a dla niego jeśli nawet nie będzie głównym orężem to stanowić będzie ciekawą pamiątkę.

Nie wypuszczając przedmiotu z dłoni przyglądał się jeszcze złożonym pod stojakiem zbroją. Jeśli były równie solidne, a przede wszystkim lekkie, może i nimi powinien się zainteresować? Cała zbroja nie była mu z pewnością potrzebna, z resztą ograniczałaby mu niepotrzebnie swobodę ruchów i przynosiła więcej kłopotów niż pożytku. Porządne rękawice i nagolenniki mogłyby się jednak przydać...

- Och Nathielu, cóż za cudowne znalezisko, myślę, że ten miecz idealnie podkreśli blask twoich oczu ! - odezwała się Phaere wyrywając go z łupieżczych rozważań. Był tak zamyślony, że nie usłyszał nawet gdy się zbliżała. Nie było w tym może nic dziwnego, w końcu była drowką i umiała stawiać stopy tak by nie wzbudzać niepotrzebnego hałasu. Tym, co go naprawdę dziwiło było jej dziwne, nawet jak na drwinę zachowanie. Jakby zupełnie zapomniała o tym, że jeszcze nie tak dawno stali naprzeciwko siebie wymieniając otwarte groźby.

- Wejdźmy do jakiegoś drzewka i poszukajmy jeszcze czegoś równie ciekawego.
Wojownik był początkowo zbyt zaskoczony tym co się dzieje, by zareagować i odepchnąć drowkę. Wyraźnie czegoś chciała, choć trzeba przyznać, że uzmysławiała mu to w dość wyrafinowany jak na swoją władczą naturę. "Jak to możliwe - zastanawiał się, gdy ciągnęła go w kierunku, zapewne zupełnie przypadkowego vallen - że nasze miasta istnieją tak długo i mają się wcale dobrze, skoro są rządzone przez chaotyczne i zmienne jak losy wojny kobiety?". W końcu uwolnił się od niej bardziej wyślizgując się niż wyrywając z jej uścisku. Nie podobało mu się to traktowanie, jednak tym razem postanowił to przemilczeć. Nie zamierzał dążyć do kolejnej awantury. w końcu skacząc sobie do oczu niczego się nie dowiedzą ani nie osiągną. Jeśli jednak wiedźma naprawdę przesadzi nadwyrężając jego cierpliwość ponad miarę... no cóż. W pobliżu nie było nikogo kto powstrzymał go przed wypróbowaniem nowego dobytku.


- Wspominałam już, że widziałam to miasto w swojej wizji, zanim wbiegliście tu jak stado dzikich rothe ? - zapytała znowu.

- Nie - odparł, dodając w duchu "a nawet jeśli to nie słuchałem". - Było w tej "wizji" jeszcze coś wartego wspomnienia?

Podejrzewał, że napis przy wejściu, jeśli nawet był jakąś wiadomością dla ewentualnych gości prędzej niż "zapraszamy" oznaczał "drowy niemile widziane" jednak jakie to miało znaczenie? Gdy Phaere przyglądała się wzorom zastanawiał się, czy jest w tym jakiś sens by pchał się do środka. Koniec końców jednak wszystko wskazywało na to, że tu na zewnątrz obejrzał już wszystko co było do obejrzenia. Może więc warto zagłębić się w jedną z tych drzewo-budowli i poobserwować jak to jego "jaśnie oświecona" towarzyszka bada ślady obcej kultury.

Stała odwrócona od niego plecami i nie mogła widzieć uśmiechu jaki przez chwilę zagościł na jego hebanowej twarzy. Nathiel zdawał sobie sprawę, że nie musi się z nią wcale wykłócać. Wystarczyło, że śmiał się z jej poczynań w głębi swojej mroczno elfiej duszy. Być może nie sprawiało mu to tak wielkiej radości jak ją cieszyło kpienie ze wszystkich dookoła, jednak było porównywalnie miłe.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline