Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2009, 22:13   #17
Raincaller
 
Raincaller's Avatar
 
Reputacja: 1 Raincaller nie jest za bardzo znanyRaincaller nie jest za bardzo znanyRaincaller nie jest za bardzo znanyRaincaller nie jest za bardzo znany
Gdy dotarli do karczmy i przepchnęli się przez tłum pijanych przedstawicieli wszystkich ras , jakie gościły dzisiaj w Rumar , Goran marzył już tylko o jakiejś strawie i czymś do picia. Tego co wydarzyło się chwilę po zajęciu przez drużynę miejsca przy wolnym stoliku , nikt nie mógł przewidzieć. Obrazy , niczym w przestawieniu teatralnym pojawiały się przed oczami druida. Najpierw upadający elf , który przewrócił Grimra , potem latające w powietrzu naczynia , na koniec szarża ogarniętego szałem człowieka , który padł pod naporem Silvana. Wszystko toczyło się szybko , za szybko. Madlen także zdezorientowana sytuacją i z twarzą zdradzającą wyraźne niezadowolenie walnęła przebudzającego się elfa. Goran intuicyjnie zdzielił kuflem jakiegoś typa biorącego za jego plecami zamach .

Aaaaa , cholerne rozpijaczone wojaki. Że też nie wpadłem na to , że w tak niezwykłym dniu jak dzisiaj , przy takiej zbieraninie całego okolicznego tatałajstwa wypicie spokojnie piwa może być zadaniem niewykonalnym! - w myślach eksplodował gniewem , który jednak tłumił na zewnątrz. - Jeśli chciałbym interweniować , to musiałbym to towarzystwo rozszarpać na strzępy , a nie to jest moim celem. Że też tak głupio musiało się to potoczyć...

Widząc , że ta cała bitwa na kufle i stoły zaczyna się natężać , spojrzał na Madlen pytająco.
- Czy podzielasz mój zamiar opuszczenia czym prędzej tego wyjątkowo niegościnnego miejsca?
Dziewczyna wyraźnie skinęła głową w geście potwierdzenia , po czym zaczęła rozglądać się za wyjściem z karczmy. W tej samej chwili drzwi do gospody roztrzaskały się z hukiem , a do środka wparowali Mores i Sonnillon. Za ich plecami Grimr wyraźnie szykował się do ofensywy koncentrując się na środku całego tłumu. Goran spojrzał na drzwi , którymi stajenny wychodził doglądać wierzchowców ludzi bawiących w tawernie.
- Tędy. - krzyknął w kierunku Madlen. Z podziwem obserwował , jak zwinnymi ruchami unikała ona fruwających przedmiotów i zataczających się ciał.

Hehe, pomyśleć że ja muszę się w kota zmieniać , kiedy ona jest kocicą na 2 łapach. - uśmiechnął się sam do siebie w myślach i także mknął w stronę drzwi. Udało im się bez szwanku wydostać z budynku. Stanęli pomiędzy zdezorientowanymi zwierzętami , które gotowe były stratować biednego niziołka , który miał ich jedynie pilnować.
Goran widząc co się dzieje wbiegł pomiędzy wierzchowce i zniżonym głosem zaczął przemawiać w starodawnym języku elfów. Wierzchowce wsłuchane w słowa druida przestały wierzgać i parskać na niziołka. Madlen stała oparta o ścianę karczmy i obserwowała przez małe okienko co działo się wewnątrz.

Widać wolisz walczyć sprytem... Bywają chwile , że tacy sojusznicy są najcenniejsi. Jednak mam nadzieję , że naszym walecznym towarzyszą nic się stanie. Mnie jednak takie spory nie dotyczą.
 
__________________
"Tylko silni potrafią bez obawy śmiać się ze swoich słabostek." - W.Grzeszczyk
Raincaller jest offline