Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-04-2009, 17:37   #557
Glyph
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Anzelm
W zamyśleniu wpatrywał się w słońce coraz szybciej znikające za horyzontem. Niewiele dnia im pozostało, stwierdził z goryczą. Sam nie zauważył jak wiele czasu spędził wertując księgi, ale nie żałował. Wszystko prędzej czy później okazuje się przydatne. Przy jukach, tak jak się mógł spodziewać nie zastał nikogo. Konie, jedyne żywe istoty w pobliżu zdawały się spokojne, skubały trawę, choć każdy głośniejszy trzask odrywał je od posiłku. Im również trwająca cisza musiała wydawać się niepokojąca i nieznośna. Poklepał po boku swojego wierzchowca. Z juków odwiązał swój kij, jakby broń dodawała odwagi i ruszył w głąb miasta.

W oddali zobaczył Nathiela. Spojrzał w jego stronę pytającym wzrokiem, lecz wojownik był za daleko, żeby móc krzyknąć do niego. W dodatku wpatrzony w coś, co okazało się stojącą za pniem Phaere. Drowka szybko zniknęła we wnętrzu drzewa stąd nie dane było podchodzącemu wolno kapłanowi dostrzec jej obecności tam. W innym wypadku być może nie obrałby tej ścieżki.

Nie spieszył się zbytnio. Wśród walających się niedbale przedmiotów zwracało uwagę liczne uzbrojenie, które po bliższym obejrzeniu okazywało się być orężem paradnym lub ceremonialnym. Krótko zastanawiał się nad przygarnięciem którejś sztuki. Nie kierowały nim skrupuły przy tym, lecz zdrowy rozsądek. Zacisnął mocniej pieść na swym kiju. Mocne drewno mogło okazać się wytrzymalsze od lichego stopu z jakiego wykonano miecze. Poza tym w walce ze szkieletami liczyła się brutalna siła, mocne uderzenie łamiące poruszające się kości. Miecz, szczerbiący się z łatwością na twardym kośćcu, był równie dobry jak bojowy kij.

Oglądane przy okazji ślady na drzewach zaczynały mieszać mu się w głowie, układać w cudaczne fantazyjne sekwencje. Potarł skronie. Na myśl przychodziły mu setki dziwnych sposobów wykorzystania znaków, począwszy od pierwszego wrażenia jakiegoś systemu obronnego, poprzez różnego rodzaju magiczne ochrony, obrazy opisujące jakąś historię, skończywszy na typowych znakach informacyjnych. Każdy równie prawdopodobny i równie absurdalny zarazem. Skrzywił się z niesmakiem, czemu właściwie poświęca im tyle uwagi. Co takiego miał odkryć, na co tracić czas?
Rzeczywiście dopiero po długich rozpatrywaniach możliwych ich kombinacji udało mu się uzyskać tylko kilka szczątkowych informacji. Każde z trzech pierwszych znaków było uszczegółowieniem poprzedniego. Teraz gdy to odkrył, wydało mu się tak oczywiste, cóż za ironia losu tracić czas na odgadnięcie czegoś, co od razu zauważyłby każdy docierający tu wędrowiec.

Westchnął oparty o swój kostur.
Starzejesz się Anzelmie, czy to zmęczenie odbiera Ci siły? Nie czas jeszcze na odpoczynek.
Zakpił sam z siebie, w pamięci przywołując cel w którym tu przybył. Wydało mu się, że zawieszony na szyi medalion rozpromienia ciepło, jakby żądza zemsty napełniała go mocą.

Więc symbole ewoluują, kombinował dalej, jedne z drugiego, albo raczej pokazują, krok po kroku, jak narysować trzeci. W niczym nie przystawało mu to do rozważań o systemie obronnym, po co ktokolwiek umieszczałby sposób rysowania tych znaków tutaj. W widocznym miejscu, nie zaś w magicznych księgach, komu mogłyby służyć symbole. Obrońcom? Czyż oni nie znaliby ich na pamięć? Napastnikom, w jakim celu?

Sam nie wiedział kiedy doszedł do wniosku, że system mógłby służyć komunikacji. W wyobraźni roztoczył się przed nim ciąg zapalających się jedno za drugim, rozmieszczonych na wzgórzach ognisk, rozpalane od rubieży w głąb państwa, komunikujących nadchodzące zagrożenie. Wydawało mu się to śmieszne, ale im dłużej wpatrywał się w symbole, tym więcej nasuwało się skojarzeń. Symbole zwierząt, kreślone mogłyby je przywoływać w obronie tego miejsca, tutejsza bogini była przecież i ich matką. Gdzieś w oddali dostrzegł inny symbol. Kształt wydał mu się złudniczo podobny do skrzydlatej wężowej postaci przedstawianej na obrazie z Czasów Niepokoju. Miee'sitil leżało blisko ruin, w których pogrzebano wielkie zło. Ktoś dalekowzroczny, wystarczająco potężny, mógł stworzyć taką zgubną komunikację, której nawet jeśli obrońcy nie zdążyliby użyć, mogli wywołać zaintrygowani, kreślący te znaki najeźdźcy. Gniew matki, gniew natury.

Niezdarnie nabazgrał jeden ze znaków, z rzędu w którym ostatni znak przypominał mu królika. Jakby jeszcze mocniej chcąc przekonać samego siebie.
Pierwsze kreski dość starannie, przypominały pierwowzór, lecz późniejsze myliły się mieszały i krzywiły w złych momentach tak, że rezultat w niczym nie przypominał nadrzewnego rytu. Potrzeba było większego kunsztu, osoby wprawionej w kreśleniu magicznych zwojów, być może potrzebna byłaby również jakaś magia, która nada moc kreślonym symbolom.. Kapłan naraz pomyślał o Fosth'ce, może czarownica zdoła mu pomóc.

Zatoczył szerokie koło, zanim znalazł się przed świątynią. Medalion zadrżał ostrzegawczo w momencie przekraczania progu budynku.
-Jakieś ślady?-odezwał się pierwszy patrząc na Nathiela-Znalazłem parę map, ułatwią nam wędrówkę po tym terenie. W pobliżu jest polana nadająca się na obóz, za jakiś czas powinniśmy rozpocząć wymarsz.

Szybko i oszczędnie w słowach zrelacjonował swoje niewielkie dokonania. Dostrzegłszy również Phaere, jakby zwolnił, lub nawet zrezygnował z dalszych opowieści. Chwilę wpatrywał się w płaskorzeźby, wreszcie spojrzał na drowkę oceniającym wzrokiem, chytrze rozważając coś w myślach.

-Zwróciliście uwagę na wymalowane znaki na każdym z drzew?-zapytał niewinnie- Cztery symbole, w tym trzy powiązane ze sobą. Magicznie uzdolniona, wykształcona osoba bez trudu odczyta ich znaczenia, prawda?-jego słowa nabrały szyderczego wydźwięku, w ostatnich słowach uśmiechnął się ironicznie próbując dać do zrozumienia, że on zna tę tajemnicę. W istocie wiedział tyle ile przedstawił, prawda była poza jego zasięgiem, lecz w ten sposób pragnął podpuścić Phaere. Drowka z pewnością lepiej znała się na takich sprawach, jednak zwykłe pytanie lub prośba wyciągną z niej więcej niż ta próba zagrania na ambicji czarownicy.
 
Glyph jest offline