Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-04-2009, 19:06   #206
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Młot ciśnięty przez Barbaka przeleciał tuż obok niego. Uzjel jednak nie odwrócił się nawet, całkowicie pochłonięty swoim dziełem. Hak zaczepił się o koszulę elfa, a gwałtowne szarpnięcie bronią wyrzuciło go poza krąg. Próba dobiegła końca. Zwyciężył. Odwrócił się do pozostałych, ale jedynym co ujrzał był lecący na niego dwarf. Odruchowo zasłonił się rękami, a ostrze jego topora z głuchym uderzeniem wgniotło płyty jego zbroi. Niewiele brakowało a podobnie wyglądałaby jego głowa. Nie był w tym stanie długo, dzięki natychmiastowej interwencji Flafie, ale ryzyko było zawsze. Tyle dobrze, że drużyna rozsądnie nie przejawiała chęci do dalszej walki, gdy próba dobiegła końca.

Gdy Kall'eh wyciągnął prawicę rycerz uściskał ją, skłaniając lekko głową. Walka była naprawdę dobra, a przechytrzenie drużyny było trudne. Gdyby tylko nie dali się tak łatwo rozdzielić byłoby o wiele trudniej. Od początku pozował na o wiele słabszego niż był w rzeczywistości, co znacznie pomogło mu w walce z Barbakiem. Techniki, których nauczył go Pan Zbroi sprawdzały się doskonale. Nie było w sumie w tym nic dziwnego - w końcu dzięki nim Astaroth doszedł na sam szczyt

- Dziękuję za tą walkę, Kall'ehu. Przykro mi, że musiałem tym razem stać po przeciwnej stronie barykady. Ufam, że przy następnej próbie dane nam będzie połączyć siły we wspólnym działaniu

Odpowiedział także skinieniem głowy Barbakowi, nieco głębszym niż wymagała tego zwykła uprzejmość względem przeciwnika. Nie byli wrogami, po prostu los przez chwilę ustawił ich po przeciwnych stronach. Zdarzało się tak często, nawet wśród przyjaciół. Wiedział jednak, że nie wpłynie to negatywnie na jego relacje z orkiem. Na naganę w spojrzeniu Nizzre odpowiedział tylko zdegustowanym wzruszeniem ramion. Powinna mu być wdzięczna, że zamiast ukatrupić drowa tylko wyniósł go poza okrąg. A jeśli naprawdę aż tak jej na nim zależało, to mogła go pilnować osobiście. Nie było to jednak dla niego ważne

Zwyciężył

W chwilę później otoczyła go światłość i znalazł się na powrót przed karczmą, w której po raz pierwszy spotkał drużynę. Był wycieńczony, całymi tymi podchodami, brnięciem przez wodę i błoto, pogoniami i walką. Miał ochotę na trochę spokoju i odpoczynku, a karczma była miejscem, w którym mógł tego zaznać. Ignorując słowa kruka zbliżył się do baru

- Przygotój mi solidną flaszkę wódki, zabiorę ją ze sobą do pokoju jak wrócę. Daj mi także klucze do jednoosobowego pokoju

Nie miał zamiaru brać kąpieli, gdyż nie wiedziedział jak jego nowe ciało zareaguje. Zbroi nie mógł zdjąć, bo do cholery sam nią teraz był, a kąpać się w niej nie miał zbytnio ochoty. Dlatego używając szczotki i mokrej szmaty, oraz płatków mydlanych wyczyścił sobie zbroję od zewnątrz, szczególnie uważając by błoto nie zostało w szczelinach. Następnie odebrał od karczmarza swoje zamówienie i poszedł odpocząć do pokoju
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline