Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2009, 21:36   #24
Keitaro
 
Keitaro's Avatar
 
Reputacja: 1 Keitaro nie jest za bardzo znanyKeitaro nie jest za bardzo znanyKeitaro nie jest za bardzo znanyKeitaro nie jest za bardzo znany
- Ech... to był jednak błą...
Nie zdążyłem wypowiedzieć ostatniego słowa, a już leciałem ponad podłogą karczmy. W powietrze wysłał mnie oczywiście potężny cios Orka, który najwyraźniej zezłościł się moim atakiem. Już na samym początku z reki wypadła mi szyjka butelki po winie która roztrzaskała się o głowę Orka. Nagle poteżnie łupnąłem w jeden ze stołów i świat przed mymi oczyma zupełnie się rozpłynął.

Zerwałem się pobudzony czymś zimnym. Jak się okazało tym czymś była woda bowiem po twarzy spływały mi jeszcze krople. Przetarłem dłonią twarz i nagle poczułem jakieś drżenia. Rozejrzałem się dookoła i okazało się, że siedzę przy drzewie, a najbliższą osobą jaka się obok mnie znajdowała był Grimr. Zrozumiałem, że to najwyraźniej on wyniósł mnie z Karczmy więc postanowiłem przynajmniej mu podziękować, bo w końcu nie mogłem zrobić jak na razie nic innego.
Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się odwdzięczyć.
Z obolałymi po upadku kośćmi podniosłem się z ziemi otrzepując resztki trawy które przyczepiły mi się do ubrania po czym spojrzałem na Grimra i z lekkim skinieniem głowy otworzyłem swoje usta.
- Dzięki...

Jednakże zaraz po tych słowach totalnie mnie zamurowało. Jakieś nieznane mi monstrum stało niedaleko mnie i nie wiedziałem zupełnie skąd się tu wzięło. Dopiero słowa Grimra uspokoiły mnie i miałem jedynie nadzieję, że jest na tyle potężny by to coś opanować, bo nie miałem zamiaru się z tym walczyć.

Ach tak przywódca. Prawie o tym zapomniałem... No ale na kogo zagłosować? - Sam zadałem sobie pytanie po czym znów jak na dziedzińcu odłączyłem się od rzeczywistości poddając się całkowicie swym rozmyśleniom. - No cóż nie pozostaje mi chyba nic innego jak nie utrudniać wyboru i nie dodawać kolejnego kandydata. Więc...
- Ja również tak jak Grimr jestem za wyborem Sonnillona. Powinien poradzić sobie z tym zadaniem, przynajmniej według mnie, a czemu tak uważam wolę pozostawić dla siebie. Jednakże to czy wybór będzie zgodny z moim głosem jest mi obojętne ważne, aby osoba która zostanie wybrana na kapitana podołała temu obowiązkowi...

Tu znów przerwałem i zacząłem rozglądać się po okolicy wyłapując kolejne słowa kompanów. Nagle znów usłyszałem swe imię wychodzące z ust Goran'a i od razu odwróciłem wzrok w jego stronę, aby wysłuchałem tego co ma do powiedzenia.
- No cóż już w karczmie miałem zamiar opowiedzieć wam po krótce moją historię, ale jak sami wiecie wszystko potoczyło się niezbyt przyjemnie...
Tu na chwilę przerwałem, aby złapać oddech i zacząłem opowiadać swe niezbyt przyjemne przeżycia.
- Zapewne kilku z was, choć nie mogę być tego pewien, pomyślało że jestem jakimś bandytą poszukiwanym za naruszenie jakiegoś prawa. Nie zaprzeczam że jestem zamieszany w bardzo poważne przestępstwo, ale jestem raczej jego niedoszłą ofiarą. Urodziłem się w bardzo szanowanej w moich stronach rodzinie i nigdy nie narzekałem, bowiem moja rodzina była dość zamożna, choć mój dotychczasowy wygląd na to nie wskazuje. Nie będę was jednak zanudzał i przejdę od razu do sedna. Kilka lat temu, gdy jeszcze mieszkałem z rodziną jeden z jej członków dopuścił się straszliwego czynu. Mój wuj od zawsze bardzo zazdrościł memu ojcu dobrobytu i majątku jaki posiadał. Kiedy jego zazdrość i nienawiść którą w sobie trzymał przez tyle lat dotarła do punktu kulminacyjnego zaczął działać. Skutkami jego działalności była śmierć mych rodziców, bowiem jak się okazało to właśnie on ich zamordował... Cudem udało mi się uniknąć śmierci, gdyż miałem zostać zamordowany w innych okolicznościach, jednakże udało mi się uciec i teraz muszę ukrywać się przed swym stryjem, bowiem tylko ja jeden znam prawdę, a wuj zapewne obawia się że pewnego dnia powrócę i upomnę się o swoje dziedzictwo, którym zapewne jak na razie zarządza. Tak więc już wiecie czemu się ukrywam... w każdym miejscu mogę natrafić na wysłanników wuja i dlatego tak bardzo uważałem na placu, bowiem na wyprawę przybyło bardzo wiele osób z różnych stron świata i nie mogłem być do końca pewien czy nie ma wśród nich nieprzyjaciela. Mam nadzieję że teraz wybaczycie mi moje początkowe zachowanie.

Po dość długiej przemowie, po której zaschło mi w gardle przeleciałem wzrokiem po twarzach wszystkich kompanów w oczekiwaniu, aż któryś zabierze głos.
 
Keitaro jest offline