Madlen spojrzała na stwora. "Nie wyglądał za przyjemnie" to zdecydowanie za mało powiedziane. Skrzywiła się lekko. Tak.. przydałoby się coś takiego sobie załatwić, hehe Pomimo zapewnień, że jest nie groźny i działa tylko pod przymusem, wolała się trzymać od niego z daleka. Zbyt duży, zbyt silny, zbyt straszny. Tak mogła by go opisać, no i jakoś źle mu patrzyło ze ślepi.
Na szczęście wszyscy byli i można powiedzieć, że jako tako się trzymali Ledwo co opuściliśmy mury miasta, a już są pierwsze ofiary, boję się wiedzieć co będzie dalej, jak każdy tak ochoczo będzie się brał do walki. Na pewno daleko na tym nie zajedziemy - pomyślała, jednak nie dała żadnego znaku, że owa sytuacja ją martwi. Po prostu wywróciła oczami. - Również jestem za Sonnilonem, myślę że podobnie jak mój przedmówca nie muszę się z tego tłumaczyć, wystarczyły mi obserwacje do tego momentu, by jak myślę podjąć właściwą decyzję . Co by ten elf nie robił, to nawet w połowie nie wygląda tak podejrzanie jak właściciel owego chochlika, jednak nie przyznam, że nie ciekawi mnie dlaczego tak mu zależało, żeby nie pokazywać twarzy w mieście - Skomentowała w myślach wypowiedź Gorana Nie dość nam kłopotów, to jeszcze najprawdopodobniej, jeden z nas jest poszukiwany.. ludzie...
Przysiadła na trawie, bo spodziewała się, ze historia Silvana, będzie należała do tych dłuższych. Pogładziła jeszcze ręką trawę i wbiła spojrzenie w elfa. Wymordowana rodzina, wuj furiat, rzeczywiście nie za ciekawie. Oj ile bym dała by móc zobaczyć jak miewa się Erald. Ciekawe czy znalazł sobie już kogoś do pomocy - Westchnęła na wspomnienie, o starym, poczciwym magu, który ją wychowywał. Była to jedyna osoba do której była przywiązana, jednak nie aż tak bardzo, by móc porzucić to co ją satysfakcjonowało i to w czym się po części spełniała, jednak miała małą nadzieję iż kiedyś spotka maga, a on zaakceptuje to, że nie jest ona taka, jaką chciałby żeby była. Położyła rękę na amulecie ze słońcem który wisiał na rzemyku i spojrzała na małe słońce jakby wycięte z kawałka metalu. Powiał lekki wiatr, a skóra jej szyi pokryła się ciarkami. Miała wrażenie jakby ktoś obok niej był, lecz nie mogła go dostrzec. Schowała z powrotem pod warstwę ubrań wisiorek. Pozostało jej tylko wrócić z powrotem myślami do towarzyszy i postarać się wymazać z pamięci ten moment słabości, który jak czuła, jeszcze nie raz będzie do niej powracał podczas tej wyprawy.
Z powrotem zwróciła wzrok na Silvana, nie za ciekawie to wyglądało. Otworzyła skórzaną torbę, w której miała spakowany cały swój ekwipunek i zaczęła ją przeszukiwać, mając nadzieję, ze znajdzie w niej coś co mogło by pomóc. Coś co uśmierzy ból, bądź zwykły kawałek materiału by przetrzeć mokrą twarz, jednak nic takiego się w niej nie znajdowało. - Mogę Ci jakoś pomóc? - Powiedziała do elfa i uśmiechnęła się przyjaźnie. |