Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-04-2009, 21:43   #204
Vivianne
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Niezbyt dobrze radziła sobie z tempem narzuconym przez wampiry a zmęczenie, o wiele za duże buty i śnieg nie ułatwiały jej zadania.
Mimo wszystko wreszcie poczuła się w miarę dobrze. Było jej ciepło, a przynajmniej cieplej niż dotychczas, więc obrzydzenie wywołane myślami o zakrwawionym mundurze, który miała na sobie i jego „tragicznie” zmarłym właścicielu odchodziło na drugi plan. Czułą się też bezpieczna, nie wiedzieć czemu, ale tak właśnie było. No i przede wszystkim mieli wreszcie jakiś cel: znalezienie Stada Białej Róży, którego członkowie byli prawdopodobnie jedyną grupą ludzi w tym dziwnym miejscu.
Zastanawiała się chwilę, z kogo w takim razie składają się pozostałe stada. Doszła do wniosku, że zapewne z wampirów, a czy coś poza tym? Elfy, krasnoludy, czarodzieje, gadające zwierzęta…? Uśmiechnęła się pod nosem rozbawiona swoimi idiotycznymi pomysłami rodem z książek fantasty, kiedy usłyszała pytanie wampira i złośliwe wtrącenie jego towarzyszki. Już chciała odszczeknąć się swojej niedoszłej zabójczyni, ale ubiegł ją Rzeźbiarz. Odwróciła się w stronę mężczyzny.

- Co Ci jest?! – zapytała gdy zawył z bólu i ruszyła w jego stronę. Zatrzymała się gwałtownie widząc światło, prześwitujące przez spodnie, w które był ubrany.

Kiedy usłyszała głos wydobywający się z ...nogi towarzysza otworzyła szerzej oczy. Na jej zaróżowionej od mrozu twarzy malował się najpierw zdezorientowanie, później zaskoczenie, panika, które po usłyszeniu cichego piknięcia ustąpiły miejsca strachowi i niedowierzaniu.
Licznik ruszył…

Spojrzała na wampiry. Z ich twarzy można było wyczytać poirytowanie i zniecierpliwienie, więc pewnie nie usłyszeli tego…czegoś.

„Może to i lepiej…chociaż…nie, nie wiem…” – przeszło jej przez myśli.

Jej wzrok spoczął na chwilę na mężczyźnie, którego twarz wykrzywiał grymas przerażenia.

- Chodźmy - zaproponowała, aby nie drażnić krwiopijców i uśmiechnęła się do Rzeźbiarza w sposób mówiący „nie martw się, zaraz coś wymyślimy”, choć tak naprawdę samej trudno było w tu uwierzyć.

Zerknęła pytająco na Michała, mając nadzieję, że zdążył już coś wymyślić.

„Trzeba obejrzeć jego nogę i sprawdzić, co tak właściwie się stało…co błyska kolorowym światłem i…mówi, może się czegoś dowiemy” –tłumaczyła sama sobie żałując, że jej towarzysze nie potrafią czytać w myślach.

Dobry nastrój zniknął tak samo szybko i niespodziewanie, jak się pojawił.
 
Vivianne jest offline