Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2009, 01:08   #31
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Decyzja została podjęta, plan działania ustalony, a wszyscy zajęli wyznaczone pozycje. Młody mag ze skupieniem rozpoczął swą inkantę. Magiczna formułka poparta ekspresyjnymi gestami wypowiedziana i czar rzucony...
Mała kulka złotego blasku wypłynęła z jego rozchylonych dłoni i przepłynęła przez salę kreśląc za sobą niewielka smugę, która po chwili rozpłynęła się w nicość. Za to kulka zatrzymała się w miejscu gdzie zawaliła się ściana komnaty i zaczęła gwałtownie rosnąć, by po chwili rozprysnąć się w ognistym wybuchu. Wszyscy usłyszeli skowyt bólu, który gwałtownie się urwał i w tym momencie rozpętało się piekło...
Nie wiadomo czy było to z góry zaplanowane, czy coś popsuło się w magicznych zabezpieczeniach, ale pułapki, które Falkon określił jako rozbudzające ogień zaczęła wybuchać jedna po drugiej, od miejsca uderzenia kuli, do wejścia w korytarzu, przy którym stali zaskoczeni bohaterowie. Cofnęli się odruchowo widząc to niesamowite zjawisko. Niestety korytarz był wąski i stojący najbliżej portalu czarodziej nie miał miejsca by się szybko cofnąć. Brog, działając całkiem instynktownie, wysunął się przed zaskoczonego chłopaka przyjmując na swą tarczę, na szczęście niezbyt silny tutaj, podmuch ognia.
Po chwili wszystko się uspokoiło, jedynie intensywny, mdły zapach spalonego mięsa, był świadectwem szalejącego w komnacie żywiołu. Łotrzyk, który potem zaraz wszedł do komnaty i obejrzał najbliższą płytę z piaskowca, z zaskoczeniem stwierdził, że odpalenie ognia nie wyczerpało jego mocy i pułapka dalej była aktywna.
Nie zastanawiając się dłużej wszyscy choć trochę niepewni ruszyli naprzód, po wyznaczonej przez Falkona trasie. Najpierw krasnolud i Araia, która jeszcze przed odpaleniem kuli przygotowała się na ogniste podmuchy owinąwszy włosy i dolną część twarzy zwilżonym pasem materiału. Teraz zdawali sobie doskonale sprawę, że gdyby jakieś stwory wskoczyły do sali i nadepnęły na żółta płytę, nic by ich nie uratowało...
Nieniepokojeni przez nic i nikogo przeszli do wyrwy w ścianie i wtedy w blasku górniczych pochodni zobaczyli dwa truchła spalonych stworów i kolejne trzy choć lekko osmalone, to jednak najwyraźniej czające się by zaatakować. Doskonały wzrok krasnoluda pozwolił mu dojrzeć kolejnych wrogów czających się w ciemnościach.

Wszyscy przygotowali się do walki: Wojownicy ścisnęli w dłoni mocniej swe miecze, Martha napięła swój łuk, a magowie przygotowali czary. Najważniejsze było powstrzymanie stworów przed przeskoczeniem zapory z kamieni. Pierwsza do bestii dopadła Araia, która jako zwinna i zręczna bez problemu wskoczyła na zawalisko. Za nią wdrapał się Brog, ale i tak pierwszego wroga powaliła łuczniczka, zręcznie wypuszczając dwie strzały w najbliższego, w momencie gdy stawał na tylne nogi, szykując się do skoku.
W tym czasie ciekawska natura pchnęła łotrzyka do wejścia, oczywiście po uprzednim sprawdzeniu poziomu ryzyka takiego czynu. Przejście wydawało się zupełnie nie zabezpieczone pułapkami, dlatego mężczyzna zatrzymał się jak wryty gdy w momencie, gdy stanął na portalu, cała sala dosłownie zapłonęła światłem, które rozświetliło także mocno przestrzeń w sali i jaskini na dobrych kilka metrów. Nie stało się jednak nic więcej, tylko bestie, które walczyły najbliżej, podkuliły ogony i skamląc uciekły z zasięgu światła.

Kiedy bohaterowie odetchnęli z ulgą, że przynajmniej to niebezpieczeństwo zostało od nich odsunięte, popatrzyli na siebie i ze zdziwieniem zauważyli, że nie ma z nimi elfa.

Można było teraz bez problemu odczytać napis w języku magów, znajdujący się nad wejściem, bo zapłonął magicznym blaskiem. Wyglądał po przetłumaczeniu jak dziecięca wyliczanka:
„Siedmiu magów, siedem życzeń
Siedem kluczy do siedmiu bram
Siedem miejsc i siedem wyzwań
do otwarcia niezbędne wam.”


Sama sala, o czym mogli się przekonać po przekroczeniu portalu, była naprawdę wielka. Długa na jakieś czterdzieści metrów, szeroka na dwadzieścia i wysoka na kilkanaście. Całe ściany i sklepiony gwiaździście sufit, pokrywał gładki, czarny kamień.
Dziwna była także posadzka sali, zbudowana z kamiennych płyt różnej wielkości.. Najwyraźniej wykonana z wypolerowanego marmuru. Mimo, że kamienie były pocięte, sprawiały wrażenie jakby kiedyś stanowiły jedną całość. Układ żył łączyła się ze sobą wprost idealnie.
Na o dwóch dłuższych bokach, w niszach, na kamiennych postumentach, stały ogromne kilkumetrowe posągi z szarego granitu, przedstawiające ludzi, ubranych w długie szaty wyglądające jak togi czarodziei. Wokół i nad postaciami wyrzeźbione były bogate ornamenty z tego samego granitu.

Także naprzeciw wejścia, znajdował się kolejny posąg. Nad nimi wypisane były imiona magów, które poszukiwacze poznali już z napisów w korytarzu. Teraz najwyraźniej mogli zobaczyć ich twarze wykute w kamieniu.
Tylko nad środkowym nie było imienia, za to kolejny napis, o dziwo w języku krasnoludzkim i brzmiał on, jak szybko przetłumaczył wszystkim Brog następująco:
„Aby zdobyć musisz poświęcić
Aby docenić musisz się męczyć
A kto odda z szczerego serca
Ten zyska o wiele więcej.”

Ten posąg także był inny: Przedstawiał krasnoluda, dziwnie podobnego do Broga, trzymającego w jednym ręku topór, a w drugim... Właśnie, sądząc po układzie, dłoni powinien trzymać w niej tarczę, ale tarczy wyraźnie brakowało...
 
Eleanor jest offline