Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2009, 12:41   #113
Penny
 
Penny's Avatar
 
Reputacja: 1 Penny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemu
Wilkołak wydawał się być niezwyciężony. Vanya jeszcze nigdy nie spotkała się z tak groźnym i niewrażliwym na ciosy przeciwnikiem. Potrząsnęła głową w zdumieniu i skoczyła na równe nogi. Na pewno był sposób na pokonanie bestii.
Jednak walka z takim przeciwnikiem w tak wielkiej grupie była bezsensowna. Ciągle wchodzili sobie na linię strzału lub pod miecz.
Elfka znów przeklęła swój niedobór mocy. Walka byłaby prostsza, może zdołałaby nawet podejść tak blisko do potwora by uciąć mu ten kudłaty łeb. Pomimo swojej zwinności i siły nie byłaby w stanie wygrać w tym starciu bez magii.
Kątem oka zauważyła jak krasnolud zasłania swoim ciałem Dantlana. Wilkołak odrzucił go niczym szmacianą zabawkę. Vanya skrzywiła się i ruszyła w stronę maga. Musiała go chronić, nawet jeśli on sobie tego nie życzył. W tym momencie miała jego zdanie w nosie. Na wymówki przyjdzie czas później.
Wilkołak odwracał się już do maga. W mgnieniu oka elfka znalazła się przy Dantlanie, odpychając go wolną ręką. Nie spojrzała nawet czy człowiek złapał równowagę po tym zderzeniu.
- Do tyłu, już! – Rozkazała nawet na niego nie patrząc, równocześnie zastanawiając się gdzie uderzyć teraz. Jej wzrok padł na miękkie podbrzusze potwora. Gdyby się tam dostała…
„To szaleństwo” – pomyślała gorzko – „szaleństwo w twoim stylu”
Chodź koteczku, rozbebeszymy cię – szepnęła, wykrzywiając usta w nieładnym uśmiechu. Ruszyła na wilkołaka uważając by nikomu nie wejść w paradę. Miecz trzymała nisko, jakby nie bała się wilkołaczych szponów. Ostatni, mocny krok nadał impetu jej ostrzu. Była tak blisko swojego celu.
I blisko śmierci. Nie zamierzała jednak umierać na darmo.
- Kto nie ryzykuje ten nie żyje – wyszeptała, wspominając słowa swojego dowódcy.
Chciała uniknąć spotkania z kłami i szponami przeciwnika, wycofując się błyskawicznie gdy tylko poczułaby, że ostrze jej miecza zagłębia się w ciele bestii. Chciała rozpłatać mu brzuch i zniknąć niczym duch.

[Rzut w Kostnicy: 18]
 
__________________
Nie rozmieniam się na drobne ;)

Ostatnio edytowane przez Penny : 25-04-2009 o 13:44.
Penny jest offline