Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2009, 21:36   #205
Lilith
 
Lilith's Avatar
 
Reputacja: 1 Lilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie coś
Julian (Jaskinia Diabła)

Poszedł za Diabłem. Nie przypuszczał nawet, że w jego podziemnym legowisku kryje się tak rozległa plątanina korytarzy, przejść i adaptowanych na pomieszczenia mieszkalne jaskiń. Wcale nie było tu ani ponuro, ani strasznie. No... może wyłączając kilka mijanych po drodze części, gdzie naścienne freski nie przedstawiały już tak uroczych scen, jak te bliżej powierzchni. Wszędzie unosiły się świetlne kule. Czasem było ich mniej, czasem więcej. Rozświetlały jaskinie skrząc się odbitymi w minerałach i kryształach promieniami, lub tliły się wprowadzając przyjemny lub tajemniczy półmrok.

Julian przyglądał się naściennym malowidłom. Wiele nadal ukazywało piękne, lub dziwaczne istoty w skomplikowanych roślinnych motywach. Kilka przedstawiało sceny mniej lub bardziej brutalnych walk i potyczek, jeszcze inne o wyraźnie erotycznym charakterze zawstydzały, a jednocześnie przyciągały mimowolną uwagę idącego za Diablęciem chłopca. Kilka jednak wyglądało przerażająco i przypominało Julianowi ofiary z ludzi składane przez Azteków, bogu Słońcu - Huitzilopochli. Wzdrygnął się. Najgorsze było, iż osobnicy wyrywający serca swoim ofiarom do złudzenia przypominali gospodarza tego niesamowitego, podziemnego domostwa.

Diabeł odwracał się czasem, śledząc rzucane przez Juliana ukradkowe spojrzenia. Wciąż tylko uśmiechał się miło. Nie zatrzymał się ani razu. Przystanął dopiero przed wejściem do pieczary, z którego unosiły się smugi pary wodnej. Słychać było szum wody i coś jakby bulgotanie. Stanął u wejścia zapraszając Juliana gestem do środka i przepuszczając go przodem w mleczny opar.

-Zapraszam do mojej łaźni – mrugnął do nieśmiało zapuszczającego się do środka chłopca. –Dalej, dalej… -położył mu rękę na ramieniu i leciutko popchnął, by wszedł głębiej.

Głównym elementem jaskini, do której wszedł Blondynek, było coś w rodzaju niecki wypełnionej parującą mocno wodą o mineralnym zapachu. To właśnie stąd brało się owo bulgotanie. Zawartość skalnego basenu przez ciągły ruch wody, podnoszące się z dna bąble i szum sprawiała wrażenie garnka z wrzątkiem. Kilka rzeźbionych kamiennych ław stojących tuż nad brzegiem, przypominało raczej posągi jakichś przyczajonych bestii niż coś, na czym można by było bezpiecznie usiąść. Mógłbyś przysiąc, że z chwilą kiedy znajdziesz na nich w miarę wygodną pozycję wierzgną nagle i kłapną zębami, łapiąc Cię za strategicznie ważne dla dalszej egzystencji członki.

Otwór wejściowy przysłonił olbrzymi cień, powodując nagły ucisk w gardle Juliana nie pozwalający przełknąć śliny. Spojrzał przez ramię. Pierwsze co dostrzegł, to ogromnej rozpiętości, szeroko rozpostarte skórzaste skrzydła, które właśnie zasłoniły cały otwór wejściowy. Diabełek przeciągnął się leniwie z wciąż rozłożonymi szeroko skrzydłami, mrużąc oczy i ukazując bielutkie, ostre jak u drapieżcy kiełki w uśmiechu. Zbliżał się, wolno rozpinając troczki swoich spodni. Kiedy opadały na ziemię, chłopak odwrócił wzrok, choć jeśli można było wierzyć wierności malowideł ściennych, było na co popatrzeć.

-No co tak stoisz Maleńki? Zrzucaj łachy i wskakuj do wody. Szkoda czasu. Dorothy czeka, a ja nie lubię jeść zbyt późno.
 
__________________
"Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?)

Ostatnio edytowane przez Lilith : 25-04-2009 o 22:06.
Lilith jest offline