Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-04-2009, 20:44   #329
Makuleke
 
Makuleke's Avatar
 
Reputacja: 1 Makuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znany
Kiedy Sokolnik przez niejaką chwilę milczał, Telio zmieszał się nieco i zaniepokoił, że być może powiedział coś niewłaściwego albo też uraził go swoją prośbą, ale wtedy do rozmowy włączył się Avaron, którego najwyraźniej bardzo czuły słuch wyłowił również ich rozmowę na uboczu.

- Przy matach leży tobołek Kethana. Znakomitą większość zawartości stanowi sakwa wypchana zieloniutką Gwiazdą Południa. Jakoś lubimy tą nazwę. Częstujcie się do woli. Kuzyn nie będzie miał nic przeciwko.

Na te słowa Brandybuck rozpromienił się jeszcze bardziej, choć mogło się to wydawać niemożliwe od kiedy zobaczył miękkie posłanie. Przez ułamek sekundy zawahał się tylko, spoglądając po reszcie kompanii, jakby bał się, że ktoś może zganić go za nadużywanie uprzejmości gospodarzy i zwyczajne łakomstwo, ale na twarzy żadnego z towarzyszy nie zauważył oznak dezaprobaty, więc ochoczo skorzystał z oferty Avarona.

- Dzięki ci, nasz gospodarzu, prawdziwie królewska jest gościnność Strażników - powiedział hobbit, kłaniając się w stronę człowieka. - Od tej pory, jeśli ktokolwiek wypowie w moim towarzystwie choć jedno złe słowo na ten zacny naród, bez chwili zastanowienia zadam mu kłam. Bo kto wędrowca po długiej drodze częstuje fajką i zielem, ten nijak nie może być kimś złym czy choćby niewychowanym.

To powiedziawszy, kłaniając się raz jeszcze, Teliamok wrócił na swoje miejsce przy kominku. Z największym szacunkiem położył na kolanach tobołek Kethana i wyjął z niego piękną drewnianą fajkę z niewielkimi, ale misternymi metalowymi wykończeniami, przedstawiającymi liście ziela fajkowego układające się w coś na kształt napisów. Tych jednak hobbit nie był w stanie odczytać. Jeszcze przez kilka chwil podziwiał wykonanie fajki i dopiero wtedy zaczerpnął z woreczka szczyptę ziela. Starannie nabił nim główkę, pamiętając o tym, żeby liście układały się w odpowiedni sposób, a następnie podpalił go żarzącą się drzazgą z kominka. Chwytając zębami ozdobny ustnik Telio przymknął oczy i z nieporównywalną chyba z niczym innym radością, a wręcz prawdziwą czcią, delikatnie wciągną powietrze.

Dym z Gwiazdy Południa przyjemnie zaszczypał w język i podniebienie. Jego smak, początkowo gorzki, ale po dłuższej chwili łagodny, świadczył o tym, że Strażnicy znali dobrze sztukę palenia ziela i potrafili je odpowiednio przyrządzić. Brandybuck z żalem wypuszczał dym z ust, formując z niego małe kółko, które zaraz dołączyło do tych puszczonych przez Manfennasa tylko po to, żeby rozpłynąć rozpłynąć się w powietrzu. Hobbit nie interesował się tym, że nie było ono specjalnie okrągłe ani nie leciało wprost do góry, jak to nie raz podziwiał, kiedy jego dziadek palił fajkę, lecz jedynie delektował się samą przyjemnością z palenia. Ułożył się jeszcze wygodniej i oparł plecami o ścianę, pykając rarytas z rodzinnych stron.
Na wspomnienie Shire i pól Południowej Ćwiartki, wygrzewających się w słońcu i pachnących letnim deszczem, Teliamokowi nieco zwilgotniały oczy i ogarnęło go zamyślenie. Ile to już czasu nie widział zielonego Shire? Jak dawno to było, jak odległy wydawał się moment, kiedy żegnał rodzinę... Młody Brandybuck nie chciał jednak wracać, jeszcze nie. Nie teraz, kiedy znalazł swoją przygodę, kiedy podróżował z wypróbowanymi druhami z ważną misją. Wiedział, że to od nich zależy los całej krainy, a kto wie? - może i Śródziemia. Póki co musiał mu zatem wystarczyć sam smak Gwiazdy Południa, przywodzący na myśl rodzinne wieczory w Jelenisku.

- Prawda, że po tych ciągłych podróżnych racjach ziele smakuje jak prawdziwy dar niebios? - rzucił ni to do siebie ni to do Sokolnika. Widząc jednak jego nieco markotną minę, postanowił na razie nic więcej nie mówić, licząc, że być może przyjaciel sam podzieli się z nim swoimi troskami. Domyślał się jednak, że chodzi o rozłąkę z Avargonisem, którego tak długo nie widzieli.
 
Makuleke jest offline