Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-04-2009, 00:50   #209
Lilith
 
Lilith's Avatar
 
Reputacja: 1 Lilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie coś
Zanurzył się w basenie. Gorąca woda przyjemnie pieściła ciało i zmysły Juliana. Koiła skołatane nerwy. Odprężała. Dopiero teraz naprawdę poczuł, jak bardzo jest zestresowany i zmęczony. Byłoby mu tu całkiem dobrze, jednak pod zamkniętymi powiekami chłopaka uparcie pojawiały się sceny z malowideł i ten dziwny uśmiech na twarzy skrzydlatego, wyrywające go z pozornego błogostanu.

- Hej Julianie. Ciągle się zadręczasz? –łagodny głos mężczyzny wyrwał chłopaka z zamyślenia. –Może mi się tylko wydaje, ale cały czas jesteś strasznie spięty Maleńki. Chodź, usiądź tu przy mnie. – Diabeł przysunął się do Juliana, ujął go za ramiona i przyciągnął do siebie.

Chcąc nie chcąc Julian klapnął na jednym z kamiennych stopni, tworzących w pewnym miejscu coś w rodzaju siedziska. Nagie, rozgrzane kąpielą ramię otoczyło jego plecy, a twarz Diabła znalazła się tuż przy jego policzku. Mógł się dosłownie przejrzeć w jego błyszczących, ciemnych oczach. Była w nich jakaś obezwładniająca czułość. Julian już sam nie wiedział czy bać się jej, czy uwierzyć.

Ręka skrzydlatego zsunęła się powoli na biodra chłopca, podczas gdy druga dłoń odsunęła delikatnie kosmyki jasnych, mokrych włosów z jego zaczerwienionej, być może od gorąca twarzy.

- Cały jesteś zakurzony i podrapany biedactwo. –Strumień wody nabranej w dłoń o czerwonej skórze, spłynął po szyi i piersi Juliana. Palce otarły ciemne smugi na policzku i wróciły po kolejną porcję wody. –Trzeba zmyć z ciebie ten cały pył i bród. Połóż się. -Znów ten uśmiech i lekki nacisk ramienia skłaniający Juliana do oparcia się plecami o pierś Diablęcia. Woda spływała z włosów Juliana zabarwiona mlecznie pyłem z gruzów altanki. Nawet nie spostrzegł, jak to się stało, że leży z głową opartą na kolanach skrzydlatego, wbijającego w niego hipnotyzujące spojrzenie.

- Maleńki czy Ty się mnie boisz? – zapytał nagle zdziwiony. Posmutniał ściągając brwi. - Nie chcesz, żebym Cię dotykał, prawda? … Chyba rozumiem. Przepraszam cię, nie chciałem, żebyś tak to odebrał. -Odsunął się lekko i wstał podchodząc do wyjścia z komnaty.

-Dorothy! Chodź do nas! – zawołał dziwnym, głębokim głosem, który wydawał się roznosić po całych podziemiach.

Rzeczywiście dziewczyna zjawiła się po chwili. Znów lekko przestraszona i onieśmielona. Była młodziutka. Może tylko rok, albo dwa starsza od Juliana. Miała na sobie błękitną tunikę spiętą klamrami na ramionach, a włosy zebrane w wysoki kok przewiązany niebieskim atłasowym sznurem. Wyglądała, jak piękność z czasów starożytnej Grecji. Diabeł podszedł do niej, szepnął do ucha kilka słów, po których schyliła głowę i utkwiła wzrok w posadzce. Jej Pan pocałował ją w czoło i wyszedł, zatrzymując się jeszcze w progu, jak gdyby nie mógł się na coś zdecydować. Odwrócił się i uśmiechnął znów do Juliana.

-Obydwoje jesteście ludźmi. Dorothy nie miała zbyt wielu okazji być z prawdziwym człowiekiem. Pewnie chcecie porozmawiać. Zostawię was samych. Dzisiaj będzie twoja i tylko tobie będzie służyć. Proszę, nie zrób jej krzywdy. To delikatne i dobre stworzenie. Mogę Ci zaufać –przerwał - prawda?

Wyszedł nie oglądając się za siebie odprowadzany wzrokiem zaskoczonego chłopaka. Zanim zdążył zareagować, sukienka zsunięta z ramion dziewczyny opadła na ziemię, a ona sama weszła ostrożnie do wody, podchodząc do Matczyńskiego z małym flakonikiem w dłoniach.

-Czy mogę Cię Panie prosić, żebyś zechciał usiąść –szepnęła nieśmiało. –Rozmasuję Ci ramiona, jeśli pozwolisz. Oliwa pomoże zagoić te paskudne zadrapania.

Roztarła odrobinę pachnącej oliwki w dłoniach, ułożyła je na jego barkach i zaczęła ją najpierw delikatnie rozprowadzać, a potem wcierać, rozmasowując spięte, twarde mięśnie na karku i ramionach chłopca.

-Nie gniewaj się na mnie Panie. Naprawdę jesteś człowiekiem? Człowiekiem ze Stada? – odważyła się zapytać drżącym głosem.
 
__________________
"Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?)

Ostatnio edytowane przez Lilith : 28-04-2009 o 15:34.
Lilith jest offline