Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-04-2009, 00:33   #115
deMaus
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Kiedy Maroco zobaczył owego generała nagle pomyślał jak głupio zrobił idąc na statek, o którym nic nie wiedział, kiedy zobaczył, że Dalamar z resztą zniknął, pomyślał, że to jeszcze dziwniejsze, że zniknął nic mu nie mówiąc, że zmierza na statek wroga. To było wybitnie głupie zaufać Dalamarowi, że wyprowadził ich do przyjaznego statku. Choć mógł tylko narzekać na własna głupotę, że nie domyślił się iż to statek wroga.

Kiedy zostali zabrani do kabiny generała Caligari, szybko obejrzał pokój, już wymyślił, że skoro ruszyli i są blisko brzegu, to wyskoczenie przez okno i płyniecie do brzegu będzie łatwizną. Zanim zdążył jednak powiedzieć o tym Oreasowi, wszedł generał. Usiadł za biurkiem i powiedział.
- -Usiądźcie. Trzeba mieć wielką odwagę lub być bardzo głupim, by przyjść na statek nieprzyjaciela, który was zamknął w celi. Żeby było zabawniej, wcale nic bym nie wiedział o waszej ucieczce, gdybyście się tu nie zjawili...-nagle statkiem szarpnęło.
-Właśnie ruszyliśmy. Cóż, nie macie teraz innego wyjścia, jak płynąć z nami. Jeżeli będziecie mieli jakieś pytania, to kierujcie się do mnie-rzekł, po czym wyciągną dokument polecający Caramona.

Maroco szybko rozważył ich sytuację i doszedł do wniosku, że Albo ten człowiek jest bardzo pewny siebie albo tak głupi jak oni przed chwilą. W końcu został z nimi zam, a to oni mieli teraz przewagę liczebną i uzbrojenia. To było by zbyt proste, więc usiadł.
- To pisemko, chyba należy do nas - powiedział wskazując skinieniem głowy na list Caramona. - Chętnie je odzyskam. A mówiąc o głupocie i tym podobnych, to musisz być wspaniałym wojownikiem, skoro zamknąłeś się tu z naszą dwójką, kiedy to my mamy broń. Tak wiem, pewnie powiesz i co potem, ale to proste, możemy wyskoczyć przez okno, jakoś do brzegu dopłyniemy, wszak ruszaliśmy niedawno. A mówiąc o twoich talentach we władaniu mieczem to chętnie bym kiedyś poćwiczył, ostatnio nie było nam dane dokończyć pojedynku, teraz też nie wiem czy mamy być traktowani jak jeńcy czy jak goście. Mówiąc szczerze potrzebujemy się dostać do jakiegoś większego portowego miasta. Powiedziałeś, że nie mamy wyboru jak z wami płynąć, a gdzie płyniecie jeśli można spytać? I pewnie niemożna liczyć na jakieś dobre wino do dobrej rozmowy? - Do diabła z Raistem i jego misją, teraz chodzi o jego własne życie, a czasem trzeba ryzykować. Musieli okazać się przydatni aby przeżyć, więc lepiej pokazać, z czego się jest ulepionym. - Hmmm... - zrobił minę sugerująca jakieś miłe wspomnienia. - Dużo czasu minęło, odkąd ostatni raz żeglowałem, ale jakbyście potrzebowali dobrego wojownika, albo marynarza do załogi porozmawiajmy o zarobkach. - Zaśmiał się swobodnie, a lewą rękę, opuścił i wyszukał w chemikaliach od Sebbo butelkę z wybuchowym płynem, od tak na wszelki wypadek.
 
deMaus jest offline