Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z dziaÅ‚u DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-04-2009, 23:40   #111
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Athola:
Podeszłaś do półek z książkami i zaczęłaś przeglądać wszystkie. Większość dotyczyła rzemiosła wojennego, lecz część traktowała o technologii i magii. Ponadto upewniłaś się, że każda sięga do końca, czyli do samej ściany.
Po tym udałaś się do biurka. Leżały tam mapy Ansalonu i Taladas, a także całego Krynnu.
Zauważyłaś, że narysowana jest na niej kreska, która prowadzi od Xak Tsaroth do miasteczka o nazwie Serval, a stamtąd odchodził jej kawałek, ale nie prowadził nigdzie, ponieważ urywał się.
Natomiast na papierach były różne liczby oraz obliczenia. Na jednych było napisane "Zboże" na innych "Wołowina". Wszystkie zaopatrzone były różnymi podpisami oraz jednym, tym samym wraz z pieczęcią.

Reszta:

Weszliście do środka i zobaczyliście buszującą Atholę, która teraz zajęła miejsce przy biurku. Jej hoopak stał obok, oparty o drzewo.

Marcao:

Ty postanowiłeś się przyjrzeć książkom i obrazom. Księgi zawierały w sobie informacje na temat wojen, a także wszystko, co ich dotyczy. Były tam tomy poświęcone taktykom, strategiom, technikom walk, pułapkom, mechanizmom obronnym, machinom oblężniczym, architekturze wojennej, historii wojen, a także wojsku jako organizacji samej w sobie. Nieliczne tytuły tyczyły się technologii oraz magii.
Natomiast obrazy przedstawiały pola walk. Była nawet bitwa, która odbyła się niedaleko Pax Tharkas. Nagle zauważyłeś coś na tyłach armii. Daleko na horyzoncie, fortecę Zhaman, a do niej zmierzała pewna postać w Czerni. Sam Władca Przeszłości i Teraźniejszości we własnej osobie.

Seebo:

Gnom od razu zaczął od rozbiórki pomieszczenia na części pierwsze. Wszystkie książki zostały zdjęte z półek, dywan zwinięty, a pomieszczenie przewrócone do góry nogami.
Seebo przyglądał się każdemu fragmentowi ściany, gdy nagle stwierdził, że stoi przed nim Marcao!
Inżynier dostrzegał linie wejścia, lecz nie dostrzegał niczego, co by je otwierało. Być może było to w innym miejscu...

Wszyscy:

Nagle usłyszeliście głosy i tupanie wielu stóp. Wyglądało na to, że komuś się spieszyło, zaś wiadomości nie były pocieszające, bo drużynowa Elfka doniosła, iż zdecydowanie się zbliżają. Na domiar złego, powiedziała wam, iż kierują się ku wam co najmniej dwa oddziały Smokowców i po ciężkości kroków sądząc, mogą to być Sivaksi. Mogli to potwierdzić zarówno Oreas, jak i Athola.
Najwidoczniej odkryli już szkody, jakie wyrządziliście. Kroki zbliżały się nieubłaganie i były coraz głośniejsze, coraz wyraźniejsze.
Cóż... musieliście przygotować się do kolejnej walki, więc zostawiliście działa sztuki, po czym odwróciliście się w kierunku wejścia...
-Witam ponownie-wyszeptał ktoś za waszymi plecami. To było coś jakby przemówił do was jakiś duch, którego wcześniej nie było. Wszyscy odwróciliście się jak na komendę i zobaczyliście... Dalamara!
Stał on dokładnie w miejscu, przed którym przed chwilą stał Marcao. Zamiast ściany z obrazem, zobaczyliście korytarz.
-Co się tak patrzycie? Włazić!-polecił.
Cóż... Żadne z was raczej nie chciało stawić czoła nawet jednemu oddziałowi elitarnych Sivaksów. Szybko weszliście do środka, zaś Czarny Elf zamknął za wami przejście.
Nagle rozległ się zgrzyt krzesiwa o hubkę, zaś chwilę później pochodnia w dłoniach Dalamara, zapłonęła.
-Ruszamy. Szybko!-zmierzył was wszystkich ostrym spojrzeniem, po czym sam pobiegł szybko do przodu.
Tunel, w jakim się znaleźliście, był stosunkowo szeroki i wysoki, gdyż miał on dwa na trzy metry. Wykonany był z solidnych bloków kamiennych, zaś przeciwległy koniec niknął w ciemnościach, rozjaśniany blaskiem pochodni Elfa.
Kilka minut później dotarliście do rozgałęzienia, gdzie Mag Czarnych Szat zatrzymał się.
-Caramon będzie się o ciebie martwił-rzekł do Palina, a ten skinął głową.
-Idź tym tunelem, cały czas prosto, zaprowadzi cię do stajni poza miastem i rozpuść konie. Jeżeli chcesz, to zabierz tyle, ile się da. Weź ze sobą kogoś, kto ci pomoże, bo być może wyruszy pościg... Weź Elfkę i Smokowca...-to powiedziawszy, zmierzył chłodnym spojrzeniem wybraną dwójkę, dając do zrozumienia, że nie znosi sprzeciwu.
-Elfka będzie informowała o wszelkich zbliżających się niebezpieczeństwach, a także zapewnia broń dystansową. Cień może robić za sojusznika, a we trójkę weźmiecie więcej koni niż w pojedynkę. Ruszajcie-polecił, zaś Palin chwycił jedną z pochodni na ścianie i odpalił od pochodni Dalamara, po czym podążył wskazanym korytarzem.
-My pójdziemy tędy. Droga prowadzi do portu, gdzie statek już został załadowany. Zaraz ruszy, więc się pospieszmy-po tych słowach skręcił w korytarz, prowadzący na prawo. Ten był bardziej kręty niż ten, którym szliście poprzednio. Ponadto był dłuższy, lecz niczym więcej się nie różnił.
Po pewnym czasie stanęliście przed ścianą, która rozsunęła się na boki, na polecenie Maga.
Okazało się, że ten miał rację. Siedzieliście na wzgórzu, za w miarę dużymi blokami kamiennymi. Trójmasztowiec stał zacumowany do brzegu, kotwica była opuszczona, ale poruszenie panujące na pokładzie pozwalało stwierdzić, iż ten stan nie potrwa długo.
Wzgórze, na którym staliście, było od tyłu ograniczone kamienną ścianą, z której właśnie wyszliście. Ponadto pełno tu było większych lub mniejszych kamieni, lecz ku portowi prowadził łagodny, acz kręty spadek, na którym została utworzona brukowa ścieżka, prowadząca pod sam statek.
Nie mniej jednak wszystko wydawało się być po waszej stronie, ponieważ noc, gdyż taka była pora doby, była całkiem ciemna. Gruba warstwa chmur zwiastowała deszcz, a jednocześnie zasłaniała księżyc oraz gwiazdy.
Nagle pod statek podjechał jakiś wóz ze skrzyniami wypełnionymi sianem. Na ten widok, na statku zapanował chaos, zaś trap został podniesiony, by opuścić większy i zapewne solidniejszy.
Najwyraźniej załadunek jeszcze się nie skończył...
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem mojÄ… postaciÄ… i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 15-04-2009, 11:56   #112
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Gdy przeszukiwali gabinet usłyszeli nagle odgłosy straży. Żałował teraz, że nie zostawili wszystkiego tak jak ma być, bo mógłby użyć materiałów od gnoma i jakoś by może się wymknęli, w tym jednak momencie, kiedy sięgał po eliksir usypiający otworzyły się przed nim tajne drzwi i ukazał się Dalamar.
Nakazał im iść za sobą co uczynili mniemając za dużego wyrobu. Dalamar wyprowadził ich pod sam port. Po drodze rozstali się z częścią towarzyszy.
- Palinie zadbaj aby Riverwind dowiedział się o tym miejscu -

Kiedy wyszli, Maroco postanowił przejąć cześć dowodzenia.
- Ruszajmy szybko, musimy złapać ten statek. - Po czym nie czekając na resztę, ruszył do statku. - Kiedy będziemy blisko, Dalamar i Cień niech zakryją twarze pod kapturami, nie wszyscy ludzie przepadają za smokowcami i mrocznymi elfami, co pewnie nieraz sami zauważyliście. -

Kiedy był już przy nim podszedł do osoby wyglądającej jego zdaniem albo na kapitana albo na pierwszego.
- Witaj, powiem wprost bo czas goni, a wy chyba też zaraz ruszacie. Potrzebuję z moimi towarzyszami transportu, dlatego zapytam ile nas to będzie kosztować? I proszę niemów, że nie bierzecie pasażerów, po prostu odpowiedz ile, nie mam czasu aby się targować. - Odczekał chwilę i dodał - Gdzie w ogóle płyniecie? -
 
deMaus jest offline  
Stary 20-04-2009, 23:20   #113
 
Laos's Avatar
 
Reputacja: 1 Laos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetny
Elf podążył za resztą do komnaty gdzie znajdowała się kenderka. Kolejne pomieszczenie, któremu możnaby poświęcić wiele czasu ... gdyby go mieć. Oreasowi ciągle dawała o sobie znać świeża rana. Nie myślał jednak o niej wiedział, że nie mają czasu na zwłokę. Gdy tylko zbliżył się do półek po prtzecwległej od wejścia stronie. Natychmiast usłyszał zbliżających się wrogów. Nie musiał nawet ostrzegać innych. Widział bowiem po ich minach, że sami wiedzą o kolejnych niezadowolonych mieszkańcach tego kompleksu.
Z jedną zranioną ręką będzie mu ciężko fechtować w jego zwykłym stylu, ale przez te wszystkie lata nauczył się żyć z bólem i walczyć w jego towarzystwie.
Odgłosy były już coraz szybsze
-Szykujmy się - powiedział cicho i wyciągnął zdrową ręką sejmitar.
- "A więc dobrze, nie poddamy się bez walki" - pomyślał i czekał na rozwój wydarzeń. Marcao szykował się do przygotowania awaryjnego wyjścia. Elf uśmiechnął gdy wyobraził sobie taką ewentualność. Nagle ściana otworzyła się i pojawił się Dalamar.
Gdy tylko zaprosił ich do tunelu skierował swoje kroki w tamtą stronę. Przed tym co zniknął w ciemności rzucił szybko okiem na pomieszczenie po czym wkroczył do tunelu.
Pomysł rodzielenia się i poinformowania o tym miejscu innych zadowolił elfa. Bez zbędnych komentarzy rzekł tylko
-Powodzenia. Niechaj wiatr wam sprzyja a drzewa zawsze będą pomocne.
Następnie udał się za Marcao i Dalamarem. Świeże powietrze niesamowicie uradowało go. Naturalna jasność i zapach słonej wody
-Zatem ruszajmy dalej - powiedział pełen optymizmu.
Bard podjął już rozmowę w sprawie transportu. Oreas nie chciał mu przeszkadzać więc zwrócił się do Dalamara.
-powiedz mi gdzie się podziewałeś jak my zostaliśmy pojmani?
 
__________________
"Errare humanum est"
Laos jest offline  
Stary 21-04-2009, 14:53   #114
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Wszyscy:

-Powiedz mi gdzie się podziewałeś jak my zostaliśmy pojmani?-zapytał Dlamara, Oreas.
-Wszędzie, gdzie można uniknąć pojmania w tym przeklętym mieście-odpadł, rozglądając się.

Postanowiliście pójść do statku, jak gdyby nigdy nic, co było bardzo śmiałym posunięciem. Wchodzenie od tak sobie, na statek wroga graniczyło z głupotą, lecz jednak poszliście.
Szliście po kamienistej, nierównej ścieżce i dopiero w odległości stu metrów od statku zostaliście zauważeni.
Wzbudziliście bardzo dużo zainteresowania i równie dużo wrogich spojrzeń. Nie mniej jednak podążaliście przed siebie, a chwilę później znaleźliście się na trapie.
Marynarze niemal przerwali swoje prace, patrząc na was, gdy usłyszeliście krzyk:
-Nie ociągać się pieprzone śmiecie żlebowe! Ruchy, bo wam nogi z rzyci powyrywam!-głos brzmiał jakoś mało... ludzko... Rzyć, śmiecie żlebowe... czyżby to był? Nie, niemożliwe, przecież oni nie wchodzą na statki kiedy nie muszą...
Ku waszemu zdumieniu, na statku stał... Krasnolud! Miał około metra sześćdziesięciu wysokości i ponad metra szerokości, zaś jego broda sięgała mu do kolan.
Miał na sobie koszulkę kolczą, zaś na plecach miał wielki, obosieczny, dwuręczny topór.
-Czego tu?!-warknÄ…Å‚.
-Witaj, powiem wprost bo czas goni, a wy chyba też zaraz ruszacie. Potrzebuję z moimi towarzyszami transportu, dlatego zapytam ile nas to będzie kosztować? I proszę niemów, że nie bierzecie pasażerów, po prostu odpowiedz ile, nie mam czasu aby się targować. Gdzie w ogóle płyniecie?
-Do Generała ze swoimi zawszonymi problemami! O, właśnie idzie... Te! Generale! Pozwól tu pan!-krzyknął, machając ręką, zaś waszym oczom ukazał się ten sam człowiek, który siedział na wozie i ten sam, który przyszedł do was do celi.
Obok niego stał jakiś oficer, którego również rozpoznawaliście, gdyż siedział na wozie obok Generała.
-No proszę, a jednak się wydostaliście... Przykro mi, że została tylko wasza dwójka-zaraz... jaka dwójka?
Kiedy rozejrzeliście się, zobaczyliście, iż Faurina, Cienia, Atholi, Seebo ani Dalamara nie było z wami. Zostaliście sami.
-Zabrać ich do mojego gabinetu!-wydał rozkaz, zaś zarówno marynarze jak i żołnierze, znaleźli się zaraz wokół was.
Teraz nie było innego wyjścia jak podążyć schodami w dół, pod pokład.

Schody były wąskie, lecz nie nastręczały problemów podczas schodzenia.
W miarę, jak znajdowaliście się coraz niżej, waszym oczom ukazywał się korytarz pod pokładem, który miał w sobie coś magicznego. Na ścianach był szlak jakiejś Gnomiej substancji, która świeciła sama z siebie.
Żołnierze skierowali was korytarzem na lewo, zagradzając drogę w korytarz na prawo. Przejście, na całej długości, miało siedem par drzwi po obu stronach, zaś na samym końcu ukazały się jeszcze jedne. Kiedy do niego weszliście, zobaczyliście średniej wielkości kajutę z koją po prawej stronie oraz biurkiem i fotelem po prawej.
Na podłodze leżał dywan, zaś na ścianach były dwa obrazy, natomiast naprzeciwko was znajdowało się małe okno, choć i tak sporych jak na okrętowe okno.
Drzwi do kajuty nie zdążyły się dobrze zamknąć, gdy ponownie się otworzyły, zaś pojawiło się w nich dwóch marynarzy z dwoma krzesłami.
Wyszli szybko, gdyż wszedł do środka Generał.
-Usiądźcie-rzekł, sam zasiadając przy biurku. Nastąpiła chwila milczenia.
-Trzeba mieć wielką odwagę lub być bardzo głupim, by przyjść na statek nieprzyjaciela, który was zamknął w celi. Żeby było zabawniej, wcale nic bym nie wiedział o waszej ucieczce, gdybyście się tu nie zjawili...-nagle statkiem szarpnęło.
-Właśnie ruszyliśmy. Cóż, nie macie teraz innego wyjścia, jak płynąć z nami. Jeżeli będziecie mieli jakieś pytania, to kierujcie się do mnie-rzekł, po czym usiadł przy biurku, wyciągając dokument polecający Caramona...

Eroy:

Obudziłeś się na czymś twardym... Co to mogło być? Zapewne było to niezwykle interesujące, ale powieki były tak ciężkie, a głowa bolała.
Ostatnie, co pamiętasz to to, że jakiś człowiek w błyszczącej zbroi upuścił swoją sakiewkę, która była całkiem ciężka.
Chwilę przed tym, jak zamierzałeś mu ją oddać, gdy zauważyłeś interesujący błysk przed oczami i ból z tyłu głowy.
Potem wszystko zniknęło, a teraz leżałeś na... właśnie... na czym?
Otworzyłeś oczy i stwierdziłeś, że leżysz na deskach, za kratami. Swoją drogą, dziwnym było to, iż zawsze, te dziwne pomieszczenia zamykali na klucz.
To naprawdę dziwne! Czyżby wszyscy ludzie mieli taki odruch? W każdym razie ty nie miałeś zamiaru czynić im z tego powodu jakichkolwiek problemów, gdyż otworzenie takich drzwi było niezwykle proste.
Rozejrzałeś się i stwierdziłeś, że w celi znajduje się jeszcze prycza oraz wiadro z brudną wodą, a także kromka chleba obok.
Zobaczyłeś również, że w celi obok leży jakiś człowiek w czarno-szarym płaszczu.
Swoją drogą muszą być bardzo gościnni skoro przyjmują śpiących i znużonych, zapewne niezwykle interesującą podróżą.
Zaraz... Tylko czemu tak trzęsie? Ah! To musi być statek!
Ten człowiek w zbroi musi być tak wdzięczny, że zafundował podróż!
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem mojÄ… postaciÄ… i vice versa.

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 21-04-2009 o 15:19.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 29-04-2009, 00:33   #115
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Kiedy Maroco zobaczył owego generała nagle pomyślał jak głupio zrobił idąc na statek, o którym nic nie wiedział, kiedy zobaczył, że Dalamar z resztą zniknął, pomyślał, że to jeszcze dziwniejsze, że zniknął nic mu nie mówiąc, że zmierza na statek wroga. To było wybitnie głupie zaufać Dalamarowi, że wyprowadził ich do przyjaznego statku. Choć mógł tylko narzekać na własna głupotę, że nie domyślił się iż to statek wroga.

Kiedy zostali zabrani do kabiny generała Caligari, szybko obejrzał pokój, już wymyślił, że skoro ruszyli i są blisko brzegu, to wyskoczenie przez okno i płyniecie do brzegu będzie łatwizną. Zanim zdążył jednak powiedzieć o tym Oreasowi, wszedł generał. Usiadł za biurkiem i powiedział.
- -Usiądźcie. Trzeba mieć wielką odwagę lub być bardzo głupim, by przyjść na statek nieprzyjaciela, który was zamknął w celi. Żeby było zabawniej, wcale nic bym nie wiedział o waszej ucieczce, gdybyście się tu nie zjawili...-nagle statkiem szarpnęło.
-Właśnie ruszyliśmy. Cóż, nie macie teraz innego wyjścia, jak płynąć z nami. Jeżeli będziecie mieli jakieś pytania, to kierujcie się do mnie-rzekł, po czym wyciągną dokument polecający Caramona.

Maroco szybko rozważył ich sytuację i doszedł do wniosku, że Albo ten człowiek jest bardzo pewny siebie albo tak głupi jak oni przed chwilą. W końcu został z nimi zam, a to oni mieli teraz przewagę liczebną i uzbrojenia. To było by zbyt proste, więc usiadł.
- To pisemko, chyba należy do nas - powiedział wskazując skinieniem głowy na list Caramona. - Chętnie je odzyskam. A mówiąc o głupocie i tym podobnych, to musisz być wspaniałym wojownikiem, skoro zamknąłeś się tu z naszą dwójką, kiedy to my mamy broń. Tak wiem, pewnie powiesz i co potem, ale to proste, możemy wyskoczyć przez okno, jakoś do brzegu dopłyniemy, wszak ruszaliśmy niedawno. A mówiąc o twoich talentach we władaniu mieczem to chętnie bym kiedyś poćwiczył, ostatnio nie było nam dane dokończyć pojedynku, teraz też nie wiem czy mamy być traktowani jak jeńcy czy jak goście. Mówiąc szczerze potrzebujemy się dostać do jakiegoś większego portowego miasta. Powiedziałeś, że nie mamy wyboru jak z wami płynąć, a gdzie płyniecie jeśli można spytać? I pewnie niemożna liczyć na jakieś dobre wino do dobrej rozmowy? - Do diabła z Raistem i jego misją, teraz chodzi o jego własne życie, a czasem trzeba ryzykować. Musieli okazać się przydatni aby przeżyć, więc lepiej pokazać, z czego się jest ulepionym. - Hmmm... - zrobił minę sugerująca jakieś miłe wspomnienia. - Dużo czasu minęło, odkąd ostatni raz żeglowałem, ale jakbyście potrzebowali dobrego wojownika, albo marynarza do załogi porozmawiajmy o zarobkach. - Zaśmiał się swobodnie, a lewą rękę, opuścił i wyszukał w chemikaliach od Sebbo butelkę z wybuchowym płynem, od tak na wszelki wypadek.
 
deMaus jest offline  
Stary 29-04-2009, 17:35   #116
 
Faurin's Avatar
 
Reputacja: 1 Faurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znany
Drum obudził się. Wszystko było tak jak wcześniej. Wszystko za wyjątkiem jednej rzeczy. A raczej nie rzeczy, lecz osoby! Naprzeciw niego ktoś był. Nie dał jednak do zrozumienia, że nie śpi.
Ile on tu już jest? Ile czasu minęło gdy wszedł do tego portowego miasta? Gdzie jest Elir? Te i wiele innych pytań zaprzątały mu głowę. Przypatrywał się dość długo "towarzyszowi". O ile dobrze rozszyfrował jego budowę i rysy twarzy był on człowiekiem. Nie był jednak pewien gdyż światła tu było tyle, że szlag go trafiał... A nie był już taki młody i...
Spojrzał na "człowieka". Nie miał zamiaru udawać dłużej, że nie śpi. Usiadł, opierając się o drewnianą ścianę i chwycił dłonią swój drewniany kostur.
- Za co tu zostałeś wpakowany? Albo... Lepiej nie mów. Zostaw to dla siebie...
Wstał i podszedł do krat. Zastukał kosturem weń i powiedział głośniejszym tonem:
- Chcę się widzieć z gen... z waszym przywódcą!
 
__________________
Nobody know who I realy am...
Faurin jest offline  
Stary 04-05-2009, 20:46   #117
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Statek:

Marcao, Oreas
-Pozwól, że poprawię. To było wasze pismo-po tych słowach złożył kartkę i włożył pod zbroję, słuchając z uwagą słów Marcao, po czym westchnął.
-Skoro jesteś aż tak pewien swoich sił, to proszę, zabij mnie, a przynajmniej spróbuj, lecz pamiętaj, ja również mam broń. Broń Gnoma geniusza wygnanego z Góry Nieważne. Cały statek jest konceptem owego Gnoma i jak się domyślasz, statek jest mi całkowicie posłuszny. Chcesz spróbować sił w zabiciu mnie? Skąd wiesz, że nie celuję do ciebie z jednego z Gnomich wynalazków? A może od śmierci dzieli ciebie i twojego towarzysza, jeden ruch mojego palca? Zastanów się dobrze-rzekł, po czym odwrócił się do was plecami, stojąc przodem do okna.
-Tak wielkie okno na rufie statku może być zagrożeniem. Ale nie wtedy, kiedy jest to dzieło mojego zaufanego Gnoma... Zapewne tylko ja powstrzymuję was od ucieczki, prawda? A może okno jest pułapką? Zapewniam, że nie-na potwierdzenie swoich słów otworzył oba skrzydła na oścież. Otwierały się do wewnątrz, gdzie okrągłe uchwyty z kliknięciem wchodziły w odpowiednie otwory.
-Krępująca jest moja obecność, tak? Temu również da się zarazić, a w tym czasie uciekajcie, jeśli chcecie. Osobiście nie radzę, lecz jesteście dorośli i to wasz wybór-powiedział odwracając się do was przodem, po czym wyminął i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.

Drum:
Obudziłeś się za kratami, co nie za bardzo ci się podobało więc podszedłeś do kraty i zawołałeś strażnika, chcąc się widzieć z dowódcą.
-Zajęty-warknął gburowato.
-To niech przestanie być zajęty... Chyba, że mam ci moją laskę wpakować...no, nie jest w moim zwyczaju tak ordynarnie się wyrażać. Otwieraj te druciane drzwi i prowadź do szefa!
-Nie ma. Wysiadł.
-Jak to wysiadł? W takim razie prowadź do jakiejś osoby bardziej kompetentnej od ciebie...
-Mam inne rozkazy i morda w kubeł!-warknął strażnik, będący wysokim i dosyć grubym mężczyzną zakutym w zbroję jakby z przymusu. W dłoni trzymał włócznię, o którą się opierał, zaś przy pasie wisiał miecz. Włócznia najwyraźniej służyła mu jedynie za podpórkę, podobnie miecz.
-Sram na twe rozkazy... Jeżeli mnie stąd nie wypuścisz goszko tego pożałujesz. Niech Nuitari ma mnie w opiece... Coraz większe półgłówki na tym świecie... Echhh...
-Ale siÄ™ ciebie bojÄ™. Co mi zrobisz? Pierdniesz na mnie? Co tam mamroczesz?
-Spójrz na siebie... Wały ci się wylewają spod twego umundurowania... Włócznia... za co ci ona służy? Twoje łapy bardziej nadają się do trzymania kufla czy jakiejś dziewki by nie uciekła a nie broni... Powtarzam. Prowadź do kogoś... kogoś kompetentniejszego... Wybacz, ale ty na takiego nie wyglądasz... I jedna sprawa! Co ja mruczę to mój interes!
Strażnik zrobił się czerwony ze złości i podszedł do krat nieco świńskim krokiem, po czym zamierzył się włócznią, ale... nie trafił!
Dalej wszystko działo się szybko. Śmiech Druma, jego nienawistny wzrok, pochwycenie włóczni strażnika.
-Jestem za kratą... Jestem wycieńczony, bezsilny... Jednak... jednak udało mi się pochwycić tę broń. Za wolny jesteś. Prowadź do kogoś, bo inaczej będzie z tobą krucho... Sądzę, że klucze od celi masz przy sobie. Czy sam mi je dasz, czy wezmę je sam to twój wybór...
Nagle do pomieszczenia wkroczyła postać w złotej zbroi. Jego krok wyraźnie odbiegał od świńskiego kroku strażnika. Ten miał więcej elastyczności i sprężystości.
-Puść włócznię tego ciamajdy, proszę.
-Prowadź do kogoś kompetentnego...-rzekł Druid, puszczając włócznię.
-Słucham-odparł ze spokojem, przyglądając się Kenderowi, z którego po chwili spuścił wzrok.
-Wypuść mnie stąd. To na początek. I chodźmy gdzieś na pokład.
-Słyszałeś?! Ten pan chce wyjść!-pacnął strażnika w tył głowy, a ten popatrzył spode łba, ale otworzył celę.
-Proszę za mną-powiedział, a następnie wyprowadził cię z pokładowego lochu, idąc schodami cały czas na górę. Przeszliście trzy kondygnacje nim wydostaliście się na świeże powietrze.
Zobaczyłeś oddalający się, kamienisty brzeg, zaś przed statkiem znajdowało się Nowe Morze.
Na pokładzie czteromasztowca krzątali się marynarze, zaś żołnierze składający się z ludzi i Smokowców, ustawieni byli wzdłuż burt. Kiedy jeden patrzył w morze, drugi kontrolował to, co działo się na statku.
Znajdował się tam również kapitan, będący Krasnoludem, który wykrzykiwał rozkazy oraz łajał swoich podwładnych.
-Mów zatem!-uśmiechnął się, spoglądając w niebo, po czym uśmiechnął się. Wiatr rozwiewał mu włosy z tyłu, zaś on sam stał przodem do kierunku płynięcia.
Wiatr im sprzyjał...
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem mojÄ… postaciÄ… i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest WÅ‚.
Uśmieszki są Wł.
kod [IMG] jest WÅ‚.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
Pingbacks sÄ… WÅ‚.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:42.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172