Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-04-2009, 17:00   #17
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Szybko niczym psy spuszczone z łańcucha uwolnieni piraci wybiegali z celi pod pokładem. Kilku pierwszych ograbiło ciała zabitych przez An rzezimieszków. Ci, dla których brakło broni, wyrywali belki, deski, porywali co cięższe przedmioty i wybiegali na pokład. Spragnieni krwi i wściekli… niczym piranie z Amazonki. Zostali zdradzeni, a czegoś takiego prawdziwy pirat nie puszcza płazem. Czarnowłosa dziewczyna patrzyła za wybiegającymi po schodach korsarzami, uśmiechając się do siebie:

- Ty to masz klasę Angelique. – poprawiła zalotnie pukiel czarnych włosów opadający jej na twarz i ruszyła za resztą.

*****

Na pokładzie sytuacja po początkowych przewagach nie wyglądała różowo, wprawdzie przedstawienie olbrzymiego murzyna i brutalne zmasakrowanie ciała buntownika ostudziło na chwilę zapał reszty wywrotowców, to jednak przewaga liczebna ośmielała ich z sekundy na sekundę. Kilku już poległo od ciosów duetu szermierczego Grace i Entienne, celnym strzałem w głowę wyłączyła z gry jednego z napastników piękna kobieta stojąca na trapie z dymiącym jeszcze pistoletem. Nibblins ostentacyjnie odsuwał się od krwawiącego bezgłowego ciała…

To wszystko jednak było za mało… skupieni wokół siebie teraz musieli walczyć o przeżycie, zbuntowani korsarze zadawali ze wszystkich stron ciosy pałaszami i inną zaimprowizowaną bronią. Wiedzieli, że jeśli nie uda im się pokonać Jacka i jego nowych przyjaciół to skończą pod kilem albo na maszcie. I chyba zaczęli sobie z tego coraz mocniej zdawać sprawę.

*****

I wtedy nadeszła pomoc… nieoczekiwana pomoc. Wierna Higginsowi załoga zaczęła systematycznie i bez litości napierać na samozwańczych władców statku. Jeden po drugim ginęli wzięci w dwa ognie buntownicy. Ci którzy poddawali rzucali broń i poddawali się, byli natychmiast wiązani. Reszcie pardonu nie dawano.

- Jack!!! Ty psie!!! – wrzeszczał wiązany w łyka Binns, przywódca i prowodyr buntu. – Wiesz co chciałem z tobą zrobić?! Zostawić Cię na jakiejś maleńkiej wysepce, byś zdechł z głodu tylko na to zasługujesz!!!

- Zostawić? Mnie? Haha – zaśmiał się gromko kapitan, potem pociągnął solidny łyk z podanej przez Diericka butelczyny i powiedział: - Wiesz co Binns, cuchnąca ścierwem łajzo? Chciałem Cię zostawić związanego na nabrzeżu, razem z resztą tej twojej pożal się Boże kompanii, ale Ty podsunąłeś mi idealne rozwiązane.

Odwrócił się do dwóch marynarzy ze swojej załogi i zimnym i zawziętym głosem powiedział:

- Zamknąć go pod pokładem.. dać mu tylko chleb i wodę. A resztę, wybatożyć i zostawić na nabrzeżu. Na co czekacie? Jazda załogo!!!

Pozostałości dawnej załogi rozbiegły się by spełnić rozkazy Jacka, nikt nie chciał narażać się na jego gniew, zwłaszcza po tym, jak dali się podejść Binnsowi i jego obszarpanej kompanii.

Jack już wyraźniej rozpromieniony odwrócił się do nowo zwerbowanej załogi.

- Wybaczcie tak niefortunny początek naszej wyprawy. Ta banda godnych pożałowania głupców już nam nie przeszkodzi. Niemniej jednak pytam się ostatni raz, czy jest ktoś kto chce zrezygnować? Niech lepiej zrobi to teraz, na pełnym morzu rezygnację ze służby przyjmują tylko rekiny.

- My rezygnujemy – odezwał się dość wysoki mężczyzna, trzymający pod rękę ciemnowłosą blondynkę. – Chcemy się stąd wyrwać, a nie dać się zabić. Dobranoc państwu – mężczyzna skłonił się teatralnie i odeszli trapem na molo.

*****

Higgins poczekał aż załoga wykona jego rozkazy. Po półgodzinie około 45 marynarzy zebrało się na pokładzie smukłego szkunera. Jack stał w towarzystwie dwóch mężczyzn, po chwili odezwał się do bohaterów:

- Pozwólcie, że wam przedstawię, to mój pierwszy oficer Mauri


Jest świetny w utrzymywaniu załogi w ryzach i obdarzony świetnym wzrokiem

Oraz „Puszkarz” Joe:


Odpowiada za działa i broń palną na pokładzie. Mam nadzieję, że wam się będzie dobrze współpracować, chciałem też już oficjalnie ogłosić, że obecny tu pan Nibblins, zajmie się trudną sztuką nawigacji.

- Załogo, za pół godziny podnieście żagle i wychodzimy z portu. Macie chwilę czasu, by zająć kajuty pod pokładem, są cztery, musicie się jakoś podzielić. Ty chłopcze – zwrócił się jeszcze do Portugesazajmij się pokładem i uprzątnij ten chlew, niniejszym zostałeś mianowany majtkiem.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline