Cała ta sytuacja mocno zaskoczyła Thersosa. Gong, ludzie śpieszący na jakieś kazanie, dziwny zryw w ospałym do tej pory obozowisku. A myślałem, że zatopiony w nudzie po prostu przenocuję tu i opuszczę czym prędzej ten cały Hełm Peldana. - w myślach najemnik sam sobie zadawał pytanie, na które chciał poznać odpowiedź. Co tak na prawdę dzieję się na zewnątrz i czemu jest to takie ważne. Spostrzegł, iż krasnolud nie jest zbytnio przejęty wydarzeniem, które oderwało kelnerkę od przyjęcia zamówienia. Średnio zdziwiło to Thersosa, w końcu był to nietypowy krasnolud, z nieprzeciętną wiedzą. Widać, aby go zaskoczyć trzeba było czegoś więcej.
- Przykro mi tak jegomościa pozostawiać tutaj samego z tą kończącą się butelczyną wina, ale ciekawość pcha mnie na zewnątrz. Udaję się na plac.Liczę na rychłe ponowne spotkanie, ciekawy z ciebie rozmówca Durkonie. - to mówiąc powstał i pochwyciwszy w dłoń oszczep i włócznię, ruszył w kierunku wyjścia.
Po opuszczeniu gospody jego oczom ukazał się niecodzienny widok. Wszyscy dotychczas skupieni na codziennych obowiązkach mieszkańcy gromadzili się przed dużym budynkiem okraszonym pokaźnym balkonem. Najemnik zmierzał wolnymi krokami w kierunku tłumu, starając się nie skupiać na sobie przesadnie uwagi zgromadzonych. Jego uwagę przykuwało natomiast wiele rzeczy. Dziwny mężczyzna stojący na skraju placu odziany w niebieską tunikę, białe proporce z malowanymi czerwonymi różami i ten człowiek w szarych szatach z dziwnym kijem w dłoni spoglądający na wszystkich z balkonu. Pewnie tutejszy kapłan. Sam budynek, mimo swej dostojności na świątynie jednak mi nie wygląda. Zresztą, sam kapłan jest jakiś dziwny... Ciekaw jestem, jakiemu bóstwu zamierzają zanosić swoje modlitwy. - tak rozmyślając i wodząc wzrokiem po tłumie ludzi wyłapał wśród nich znajomą twarz. Ariadne, dziewczynę, która spotkał w bramie. Wyglądała na poruszoną całym zamieszaniem nie mniej niż on sam. Na placu dało się dostrzec inne osoby wyraźnie nie biorące udziału w ceremonii, było ich jednak niewiele. No cóż... Jak już mam brać w tym udział to chociaż poszukam towarzystwa. Podszedł do dziewczyny i stając za nią powiedział zniżonym głosem.
- Widzę, że panna Nathos także zamierza gorliwie modlić się za plony tej ziemi. - uśmiechnął się delikatnie i wyczekiwał na bieg wydarzeń.
__________________ "Tylko silni potrafią bez obawy śmiać się ze swoich słabostek." - W.Grzeszczyk |