Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-04-2009, 11:05   #12
Tabasa
 
Tabasa's Avatar
 
Reputacja: 1 Tabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputację
Gdy zaczęło kropić, półelfka wiedziała, że niebawem spadnie na nich rzęsisty deszcz – zbyt wiele ostatnio czasu spędzała na szlaku, pośród różnych puszczy, ostępów i górskich terenów, by mieć kłopoty z przewidywaniem pogody, zwłaszcza że ciężkie, ołowiane chmury nie zwiastowały raczej słonecznej pogody. Naciągnęła mocniej kaptur na głowę i badała spokojnym wzrokiem teren wokół siebie, zachowując odpowiednią czujność. Nieraz się przekonała, że w czasie podróży przez las może się wydarzyć dosłownie wszystko.

Mężczyzna jadący za nią, wcześniej, zanim wyruszyli mógł sobie obejrzeć zgrabną blondynkę odzianą w dobrą skórznię i ciepłe ubranie podróżne. Teraz walory jej kobiecości skryte były pod czarnym płaszczem zarysowującym jedynie szerokie biodra i duże piersi półelfki. Przerzucona przez ramię torba podróżna z cielęcej skóry wypachana była po brzegi, po obu bokach złotowłosej znajdowały się miecze.

Jednak to leżący na jej kolanach łuk robił największe wrażenie. Gięty poczwórnie elficki zefhar (taki znak runiczny tworzyły wygięte ramiona i gryfy łuku) miał łęczysko długie na sześćdziesiąt dwa cale, mahoniowy, dokładnie wyważony majdan i płaskie, laminowane ramiona, sklejone z przeplatających się warstw szlachetnego drewna, warzonych ścięgien i kości jelenia. Łuk był niewiarygodnie lekki i wprost idealnie celny. Choć niezbyt długi, krył w kompozytowych ramionach nielichego kopa. Zaopatrzony w zapiętą na precyzyjnie pogiętych gryfach jedwabno-konopną cięciwę, przy dwudziestoczterocalowym naciągu dawał sześćdziesiąt funtów mocy. Prawda, bywały łuki, które dawały nawet dziewięćdziesiąt, ale Ettariel uważała to za przesadę. Wystrzelona z jej zefhara strzała pokonywała odległość dwustu stóp w czasie pomiędzy dwoma uderzeniami serca, a na sto kroków miała aż nadto impetu, by skutecznie porazić jakąś sporą bestię, człowieka zaś, nawet mimo zbroi, przeszywała na wylot. Kobieta nie wyobrażała sobie by mogła używać innego łuku – ten zefhar był wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju.

Gdy tak rozmyślała o swojej wspaniałej broni, jej uwagę zwrócił szelest w krzakach – półelfka w chwilę dobyła swego łuku i wymierzyła w odpowiednie miejsce wyczekując, co się stanie. Uśmiechnęła się po chwili delikatnie, gdy z gęstwiny wyszedł leniwie ryś, przyjrzał się dwojgu podróżnikom, po czym zupełnie się nimi nie przejmując czmychnął w las. Ettariel ściągnęła wodze konia i poklepała 'Śnieżynkę' po grzbiecie. Zawsze wyrywała się w przód - cieszyła sie, że ją kupiła. Oceniła ją jako lekkiego konia bojowego, chyba. Nie znała się dobrze na ludzkiej hodowli.

Już miała coś powiedzieć do jadącego z nią mężczyzny, gdy poczuła specyficzny zapach. Coś niewątpliwie się paliło... lub spaliło. Gdy minęli zakręt ujrzeli kamienie a także niewyraźny zarys jakiegoś budynku w oddali. Ettariel zarzuciła łuk na plecy i dobyła swego miecza. Posyłając mężczyźnie jednoznaczne spojrzenie klepnęła piętami boki 'Snieżynki' i ruszyła przed siebie rozglądając się czujnie. Miała nadzieję, że to nie była jakaś pułapka...
 
Tabasa jest offline