Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-04-2009, 11:09   #13
WiedzminBerengar
 
WiedzminBerengar's Avatar
 
Reputacja: 1 WiedzminBerengar nie jest za bardzo znany
- Lubię teatr. Chętnie obejrzę przedstawienie wieczorem. Miłego dnia życzę.

Elf odwrócił się i poszedł w kierunku jednego z domów. Po chwili zniknął jej z oczu. Lubi teatr, spytała się w duchu. Co prawda to elf, a oni kochają sztukę, może i teatr też. Odgarnąwszy niesforny kosmyk rzuciła jeszcze spojrzenie na wozy stojące na wzgórzu.
Kiedy weszła w obręb kamiennego murku który chronił osadę, poświeciła trochę czasu
by dokładnie przyjrzeć się jej wyglądowi. Kręciła się poznając ulokowanie każdego budynku, jego wyglądu. Zdawała sobie sprawę że przyciąga spojrzenia co poniektórych mieszkańców, ale nie przeszkadzało jej to w niczym. Już się do tego przyzwyczaiła, w ciągu tych czterech lat wspólnej podróży z teatrem. Zresztą potrafiła o siebie zadbać, przynajmniej dotąd tak było. Tyle że teraz było inaczej. Do tej pory zawsze towarzyszył jej w takich wypadach Arlo, albo ktoś inny z trupy. Dziś poszła sama. To napawało lekkim niepokojem, ale też dawało powiew wolności i braku skrępowania. Po prostu bądź pewna siebie, tak jak zawsze to robisz.

Kiedy dochodziła na plac jej oczom ukazał się sporych rozmiarów budynek. Dach miał spadzisty, zaś na piętrze znajdował się okazały balkon, podtrzymywany czterema kolumnami. Do dolnych desek balkonu przymocowano białe proporce, z wymalowaną na tym tle czerwoną różą. Widziała też okrągły dysk, jednak nie potrafiła zgadnąć do czego może służyć. Na placu zaś rozstawiono kilka stoisk gdzie miejscowi wychwalali swoje wyroby. Stało przy nich kilka osób, dobrze uzbrojonych, lecz nie wyglądali na ochronę. Oni przyszli tu by popatrzeć i ewentualnie coś kupić. Czemu nie, pomyślała i sama podeszła do stoisk by zobaczyć co mają do zaoferowania. Pierwszy niczym nie zachwycił, nie miał nic ciekawego do zaoferowania, a jedynie wrzeszczał czego to on nie ma. Drugie stoisko miało trochę lepszy wybór, jednak też nic nadzwyczajnego. Obok sprzedawano ubrania, zarówno zwykłe płócienne, jak i mocne kaftany, dające jako taką ochronę. Kolejne stoisko ją zainteresowało. Oferowano na nim trochę uzbrojenia, łuki, miecze, włócznie. Pewnie wyrabiane na potrzeby tutejszej straży, a także myśliwych. Co prawda nic nie potrzebowała, ale zawsze dobrze wiedzieć gdzie można kupić.

- Witam szanowną panienkę- zaczął sprzedawca- pierwszy raz w naszej przytulnej osadzie? Zresztą co ja gadam. Gdyby była panienka stąd, widziałbym już panią. Jestem Bartoldii. Herman Bartoldii. Jestem, jak widać, sprzedawcą. Czego szanowna panienka sobie życzy? Może ten miecz? Bardzo dobry, polecam. Kuty u tutejszego. Twarda stal, niemal niezniszczalna. Tylko…
- Nie jestem zainteresowana- odparła.
- To może ten? Świetnie leży w dłoni. Proszę popatrzyć na…
- Nie!

Ach ci handlarze. Wszystko aby tylko sprzedać. Mijając kolejne stoisko zwróciła uwagę na postać stojącą nieco z boku placu i bacznie przyglądającą się wydarzeniom na placu. Mężczyzna nosił na sobie niebieską tunikę z wyszytym na niej hełmem, zaś pod nią znajdowała się kolczuga. Zaciekawił ją. Postanowiła bacznie się mu przyglądać, lecz by nie wzbudzać podejrzeń lepiej by było pozostać w tłumie.

Na balkonie pojawiła się ubrana w szare szaty osoba. Podeszła do gongu i wziąwszy leżący obok kij uderzyła w niego. Chwilę potem przebywający obok niej ludzie zaczęli klękać a z domów przybywali kolejni, by zająć miejsce obok innych.

- Widzę, że panna Nathos także zamierza gorliwie modlić się za plony tej ziemi.

Obróciwszy się zauważyła elfa, uważnie przyglądającego się całemu przedstawieniu.

- Nie jestem aż tak religijna,… Thersosie? Po prostu byłam w okolicy.

Zaintrygowana obrzuciła spojrzeniem plac i jego okolice. Szukała.
 

Ostatnio edytowane przez WiedzminBerengar : 30-04-2009 o 11:15.
WiedzminBerengar jest offline