Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-04-2009, 16:00   #36
Joann
 
Joann's Avatar
 
Reputacja: 1 Joann ma z czego być dumnyJoann ma z czego być dumnyJoann ma z czego być dumnyJoann ma z czego być dumnyJoann ma z czego być dumnyJoann ma z czego być dumnyJoann ma z czego być dumnyJoann ma z czego być dumnyJoann ma z czego być dumnyJoann ma z czego być dumnyJoann ma z czego być dumny
Nie powiedziała już nic przez walką, starając się skupić i wyciszyć. Już kilka razy w życiu zdążyła się przekonać, jak paskudnie może się skończyć rozkojarzenie w takich chwilach. Wszystko było już ustalone, tak czy inaczej. Zdziwiło ją tylko dziwne spojrzenie Arai, gdy kobieta lustrowała ich wszystkich. Martha po raz kolejny zastanowiła się wtedy, ileż ta kobieta może mieć lat? Gdy Eliot rozpoczął rzucanie zaklęcia, zapomniała już o tym, postanawiając tylko, że pokaże wreszcie, że nie jest już małą dziewczynką, nie trzeba się o nią troszczyć a ona sama jest tak samo przydatna, jak pozostali. Dlatego była wściekła na siebie, gdy zaraz po wybuchu kuli ognistej, zaczęły eksplodować i pułapki, spychając ich z powrotem do tunelu. Nie była w stanie nawet dotrzymać słowa i pomóc czarodziejowi! Co teraz sobie pomyślał o jej rzucanych na wiatr obietnicach? Na szczęście był tam Brog, zasłaniając siebie i Eliota tarczą. Zabawa się właśnie kończyła, zaczynała się walka.

Jej strzały z charakterystycznym dźwiękiem lotek, dosięgnęły jednego ze stworów jeszcze przed tym, jak Araia i Brog do nich dobiegli. Nie widziała tych wielkich bestii zbyt dobrze, światło latarni ledwie muskało ich ciemne futra. Pierwsze pociski były celne, ale Martha nie chciała ryzykować kolejnych w chwili, gdy dwójka wojowników wdała się w bój. Wyjęła tylko strzałę z kołczanu i trzymając ją w palcach czekała na najlepszy moment. Półelfce wpierw pomógł Eliot, a krasnolud zdawał się doskonale radzić samemu. Nie strzeliła już więc, tylko biernie przyglądając się całej potyczce. I gdy już była zakończona, czy to dzięki trzem nowym trupom tych dziwacznych stworów czy może światłu z ogromnej sali, które wyraźnie odstraszyło kolejnych chętnych do walki. Już miała iść dalej, gdy Araia wcisnęła jej do dłoni jej własne strzały. Martha nie była zwolenniczką używania takich pocisków, ale skinęła głową, przyglądając się drzewcom. Jeden wyrzuciła od razu, ułamując grot i chowając go do swojej sakwy. Drugi zachowała w całości, wkładając do kołczanu. Wkroczyła do rozjaśnionej magią sali, rozglądając się ciekawsko. Sprawę elfa i pierścienia całkowicie pozostawiła półelfce, chociaż widok martwych, nawet tak spalonych ciał, nie wywoływał u niej wiele więcej, niż lekkie mdłości i przygnębienie. Naoglądała się już trupów w swoim życiu.

Nigdy wcześniej nie widziała podziemnych sal krasnoludów, ale z tym właśnie kojarzyła się jej ta, do której weszli. Idealnie wykonana posadzka, wysoko zawieszony sufit, magiczne lampy i wielkie posągi, na które w pierwszej kolejności zwróciła uwagę, przyglądając się im bliżej i delikatnie dotykając. Musiano się nad nimi bardzo mocno namęczyć i chociaż Martha nie miała najmniejszego pojęcia jak dawno musiano je wykonać, to ich doskonały stan był nawet imponujący. Lubiła oglądać dzieło ludzkich lub nieludzkich rąk, pewien artyzm, który jest konieczny do wykonania tego. Nie sprawiało jej to może takiej przyjemności, jak obcowanie z naturą, ale było całkiem przyjemne.

Dopiero po jakimś czasie przypomniała sobie po co tu przyszli, a w każdym razie po co przyszła tu ona. Rymowanka przed wejściem szybko skojarzyła się jej z ifrytem i chociaż nie było tu po nim nawet śladu, to był jednak jakiś trop, a ona nie chciała go teraz porzucić. Falkon znalazł co prawda jakieś drzwi, ale dziewczyna wpatrywała się w podłogę, chodząc po niej bezskładnie, z głową wlepioną we wzory, które były tam albo wymalowane, albo doskonale ułożone z marmuru. Przez to wpadła prawie na Eliota, w ostatniej chwili zatrzymując się i podnosząc wzrok. Na jej policzki wystąpiły lekkie rumieńce.
-Wybacz, gapiłam się na tą podłogę jak głupia.
Dostrzegła dziwny nieco wyraz twarzy chłopaka, więc spojrzała mu głębiej w oczy.
-Wszystko w porządku? Chodź, chyba też coś odkryłam.
Uśmiechnęła się do niego zachęcająco i udała się do pozostałych, zanim weszli w nowo odkryty korytarz.
-Podłoga tej sali jest dość dziwna. Wygląda jakby jej wzorek był ułożony celowo dokładnie taki. Patrzcie.
Wskazała na jednolity, najjaśniejszy fragment.
-To wygląda na ogromną rzekę, a reszta na jakiś ląd. Widziałam trochę map, ale nie zapamiętałam ich na tyle, by wiedzieć czy rzeczywiście przedstawia to jakiś wycinek Faerunu.
Popatrzyła na pozostałych, zerkając w głąb nowego korytarzyka. Też była ciekawa co też jeszcze tu się znajduje.
 
Joann jest offline