Wątek: Skrzydlaci
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-04-2009, 17:43   #42
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
„No i s-pieprzył jednak – pomyślała z goryczą, trzymając się za nos. – Ja też spieprzyłam zresztą!”
Wstała chwiejnie, podziwiając jasno świecące, liczne gwiazdki.
„Nigdy więcej walki szablą! Gdzie mój kochany miecz?!”
Ale sokół nadal fruwał w niebiosach wiec miecza przyzwać nie mogła.
„Gdzie ja teraz znajdę chirurga plastycznego?! Ałałaałaaaaaaaaaah aargh!!! No fajnie. Przynajmniej Achrol ma to samo... tudzież jeszcze coś mu złamano aaaau! Do diabła. Sami zabójcy, heretycy, zabijaki, terroryści i seryjni mordercy, a jeden pchlarz nas załatwił...? Wyleniały jakiś na dodatek. Nie ma to jak stać i się gapić jak reszta dostaje w czambo...” – zerknęła wymownie na resztę.
- Złamasa niet si-liście newer?! – warknęła, zasłaniając twarz.
„Albo ci, których zabijali, terroryzowali i heretykowali sami byli złamasami, albo mają tu na ziemi epidemię wścieklizny na wilkach. Heh co tu gadać. Bez skrzydeł nie ta pewność siebie, nie ta finezja.”
Próbowała opanować swój spuchnięty, obolały nos. Lepiej, bo Achrol leżał niemal bez życia.
- Livisz? – spytała troskliwie.
Obcy czy nie obcy, zawsze żywy. Śmierć nie jest fajna. No i zawsze coś tam się do niej odezwał, nawet jeśli ona zapomniała mu odpowiedzieć, to fajnie było z kimś pogadać czasem khym dobra, gwiazdy, dość, arrgggh boli, wściekławściekłaaaakh!!! Nie wiedziała jak mu pomóc. Nie było tu telefonu ani lekarza. Mogła tylko siedzieć przy nim, na wypadek gdyby wilk wrócił [może zje ją i się udławi zanim zdąży zjeść jego].
„Przy naszej zabójczej przewadze nie wiem, czy powinniśmy iść do tutejszego miasta pełnego takich kpiących w krocze wilków...”
Wilka absolutnie ścigać nie zamierzała. Pocieszające było tylko to że miała tylko jeden nos i drugiego złamać jej nie mógł.
- Głupia... Kto ci w ogóle pozwalał się ruszać?
Zerknęła pytająco na Achrola.
- Ja majself, a łot? – bąknęła.
„Może miałam prosić Jedynego o pozwolenie?”
- O nic ciebie nie prosiłem i nie myśl, że mam co do ciebie jakiś dług...
Wzruszyła ramionami i machnęła na niego ręką.
„Chyba jest jednym z tych facetów co mają rozum między nogami... Po takim kopie jest usprawiedliwiony...”
- Cóż za szlachetny czyn... Cholera...
„Bardziej cholera niż szlachetny czyn...”
- Jesteś dla mnie nikim i ja dla ciebie mam pozostać nikim.
Wzruszyła znów ramionami.
- Mam nadzieję że się rozumiemy...
- Soł mejbi zabierajta tła dupas i nie szlajaj się za mła, karpecie! – fuknęła.
Próbował wstać, ale upadł znowu. Asael przyglądała się jego wysiłkom z mieszanymi uczuciami. Nie zwykła łatwo się poddawać, ani odstępować od rannych i potrzebujących.
- Nid hilfe? – spytała spokojnie.
Zjawił się Kurta. Zdumiona, spojrzała na niego. Kiedy przykucnął obok niej, poczuła jak włos zjeżył się jej karku z wrażenia.
Przycisnął szmatkę do jej nosa, próbując choć w pewnym stopniu zatamować krwotok.
- Ymmmhy-hmmm!!! – pisnęła boleśnie.
Zamrugała ślepkami znad szmatki, klepnęła Kurta w ramię, ręką pokazując wdzięcznie znak „thumbs up”.
- I na co Ci to było?
Zrobiła smutną minę zbitego psa.
- Po co go atakowałaś?
„Err... bo facet przykładał tasak do gardła towarzysza...? Nie wiem, sądziłam że to dość istotny powód”.
- Z resztą, Ciebie też chciałbym o to zapytać – zerknął na Achrola.
- Fon facząłf!!! – jęknęła oskarżycielsko poprzez szmatkę, wytykając Achrola.
- Może opowiesz nam, co się działo w tych krzakach... – spytał Bartela.
- Hu-hu-hu!... – zachichotała przez szmatkę. – Fak! Wofofiafaj!
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline