Wątek: Skrzydlaci
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-04-2009, 22:58   #43
xDorota
 
xDorota's Avatar
 
Reputacja: 1 xDorota ma z czego być dumnyxDorota ma z czego być dumnyxDorota ma z czego być dumnyxDorota ma z czego być dumnyxDorota ma z czego być dumnyxDorota ma z czego być dumnyxDorota ma z czego być dumnyxDorota ma z czego być dumnyxDorota ma z czego być dumnyxDorota ma z czego być dumnyxDorota ma z czego być dumny
Ruszyli w głąb lasu, gdy nagle Bartel zatrzymał się i rzekł:

- Przystańcie na chwilę. Ma do was pytanie. Gdzie w ogóle zmierzacie? hmm.. Zmierzamy? Zesłano nas tutaj za karę, pamiętacie? Sielanki nie będzie, tu was uprzedzam. Ale musimy ustalić priorytety. Na przykład taki, gdzie chcemy się udać? A jak się tam udamy to co potem? Bez tego marna jest każda wędrówka.

Spojrzał uważnie, na wszystkich. Na każdym zatrzymał na chwilkę wzrok.

- Jakie są wasze cele. Tu... na ziemi zakazanej Skrzydlatym, na której macie żyć albo umrzeć.
- Jakiej odpowiedzi od nas żądasz? - odezwał się pierwszy Kurt- Gdzie zmierzamy? A skąd niby mamy wiedzieć? Jesteśmy na nieznanym sobie terytorium, nie mamy innego wyboru, tylko znaleźć jakichś ludzi, dogadać się z nimi i dowiedzieć jak najwięcej o panujących tu prawach, żebyśmy wiedzieli, jak się zachować wśród nich. W końcu, to ich domena, więc musimy się przystosować, żeby nie ściągnąć sobie na głowę kłopotów...Trzeba też wybadać, jak się będą zachowywać w stosunku do nas. A potem...- zamilkł, wziął głęboki oddech. - A potem się zobaczy, jak to wszystko będzie wyglądało. Nie ma co układać planu na kilkanaście lat w przód, jest zbyt dużo niewiadomych. A może... może uda nam się znaleźć innych wygnańców?- ostatnie zdanie dodał już ciszej i spokojniej. - W każdym bądź razie, ja zamierzam zrobić właśnie to, znaleźć swój kąt tutaj, na Ziemi na którą jestem skazany. Lub zginąć, jeśli taka wola Stwórcy.

Ebriel dodała: - Kurt ujął to znakomicie. Po prostu chcemy przeżyć. Znaleźć własne miejsce. Trudno powiedzieć coś więcej. Chyba nikt z nas nie miał zamiaru kiedykolwiek znaleźć się w tym miejscu, w takiej sytuacji. Nie planowaliśmy tego. Cóż – stało się i trzeba z tym żyć. Nie możemy siedzieć z założonymi rękami i czekać… bo nie ma na co.

***

Kilka chwil później dotarli na leśną polanę. Ich oczom ukazało się pobojowisko. Ebriel od razu zauważyła 5 ciał. „ A więc to są ludzie. Jacyś tacy mali… Nie wyglądają groźnie… Może to przez to, że są martwi…” – pomyślała.
Były tez tu 2 zwierzęta i jakaś dziwna konstrukcja.” Do czego mogła ona służyć? Do jazdy?!” – zdziwiona zauważyła koła - „ To oni naprawdę są aż tak prymitywni! Wiedziałam, że są na niższym poziomie niż my, ale aż tak! Cholera! Co my tu robimy!”
Grupka skrzydlatych rozeszła się po polanie. Asael znalazła jakiś dziwny sprzęt. Ebriel stwierdziła, że musi on służyć do strzelania – choć w jakiś dziwny sposób. Pierwszy raz widziała coś takiego na oczy. „Lepiej tego nie dotykać bo jeszcze kogoś ustrzelę. Wolałabym jakąś szable.” Rozejrzała się dookoła, szczególną uwagę zwracając na bronie ludzi.Kurt w tym czasie przeszukał ciało jakiegoś mężczyzny.

- Hej, słuchajcie, znalazłem igłę z nitką i brzytwę z lusterkiem. Coś dla panów, coś dla pań. Mają też trochę złota, sądzę, że powinniśmy je rozdzielić, na wypadek gdyby ktoś chcieli pójść własną drogą. Więc może przeszukajcie resztę ciał i... Wie ktoś, jaką te różne krążki mają wartość? Aha, i tam jest szabla... Szabla z góry- zamilkł wskazując trupa - Nie wiem, skąd oni ją mieli, ale to wygląda zupełnie jak broń posłańców. W każdym bądź razie, jakby co, to tam leży...

Ebriel spojrzała i oczy jej zalśniły. „Szabla Posłańców! Ostrzona laserowo. Takiej w życiu nie wyprodukują Ziemianie! Ale co ona tutaj robi? Czyżby ta cała masakra byłą zasługą skrzydlatych? Tylko po co by mieli to zrobić? Rabunek odpada – chyba, że chodziło im o jakąś konkretną rzecz, której już tu nie ma… Zemsta na ludziach wydaje się śmieszna – co oni niby mogli zrobić istotom z góry? NIC – a na pewno nie w 5 osób."

Nagle do jej uszu dobiegł jakiś obcy głos:
- Spokojnie, powinniśmy sobie pomagać. Nas jest tu tak mało...

Ogarnęła okiem całą czwórkę – nie, trójkę – nie było Bartela. Asael chwyciła szablę, którą jeszcze przed chwilą Ebriel pożerała wzrokiem i powoli ruszyła w tamtym kierunku. Achrol zerwał się jak oparzony, przeskoczył ten dziwny, drewniany pojazd i zniknął w zaroślach. „Co mu? Żeby tylko nie narobił głupot!” Niestety narobił! Zaatakował nieznajomego bez żadnego ostrzeżenia. „Palant” Ale nawet go nie dotknął – zwinął się z bólu po dobrze wymierzonym kopniaku. „Należało mu się! Kto to widział żeby atakować na dzień dobry kogoś i to jeszcze SKRZYDLATEGO?!” – zdziwiła się widząc kły, które widziała niegdyś kilkanaście, nie - kilkadziesiąt razy dziennie i nie zwracała na nie uwagi, a teraz znaczyły tak wiele – „Tak – skrzydlatego, który jest do nich przyjaźnie nastawiony! Ba – wyraził nawet chęć pomocy, która im by się bardzo przydała. Przecież oni się tu w ogóle nie orientują! Wiadomo, nie ma mowy, żeby mu od razu zaufać i pójść za nim wszędzie w ciemno. Co to, to nie. Ostrożność to podstawa, ale tak od razu rzucać się na kogoś!!!” – Ebriel była oburzona. Czarnowłosy, niezmiernie chudy mężczyzna był bardzo szybki. Widać, że już miał wprawę w poruszaniu się po lądzie. „Musi już tu być długo” Achrol jeszcze się rzucał, ale nie wyszło mu to na dobre – kości jego dłoni zostały zmiażdżone w mgnieniu oka, a tasak zaatakowanego znalazł się na jego szyi.

- Wasz znajomy mnie zaatakował. Mamy tu zrobić rzeź? Dla mnie to nie problem. – odezwał się chudzielec.

Asael widząc tę zdecydowanie nierówną bójkę ruszyła Achrolowi na pomoc. „Cóż, nie wyglądało to przyjemnie, ale sam się o to prosił. A ona chyba sama nie do końca wie co robi. Tak trzymać szpadę! Jedyny ratuj!” Asael od razu została rozbrojona, ale na szczęście dla niej skończyło się tylko na złamaniu nosa. On mógłby ją bez problemu zabić.
Zamiast tego schował tasak cofnął się i… „nie – czy to stało się naprawdę?” – Ebriel zamrugała parę razy. Mężczyzna padł na czworaka i wyrosła mu sierść! Głowa też zmieniła kształt! Po chwili patrzył na nich czarny wilk. Ebriel była w szoku. Tego zdecydowanie się nie spodziewała. Oczywiście wiedziała, ze takie coś jest możliwe. Niektórzy to potrafią i tyle, ale widziała taką przemianę pierwszy raz i w życiu by nie przypuszczała, że ujrzy ją właśnie tu i teraz. Wilk pobiegł w głąb lasu.

- Zaczekaj! - krzyknęła

„Pieszo nie mam szans go dogonić…” pomyślała z żalem „ a można było wiele dowiedzieć się od niego.”

- Cholera! Co w Ciebie wstąpiło! – powiedziała wzburzona wpatrując się w Achrola – Tak atakować go bez powodu! Mógł nam bardzo pomóc! Nie wiemy gdzie jesteśmy, gdzie mamy iść! Właściwie NIC nie wiemy! On tu jest już zapewne długi czas – widzieliście jak się poruszał. Może mieć kontakty z innymi zesłanymi. Na pewno wie dużo więcej niż my. Robienie sobie wrogów na pewno nam nie pomoże! Atakowanie go to był szczyt głupoty! Idiotyzm totalny!!! Następnym razem zanim coś zrobisz - pomyśl!
 
xDorota jest offline