Wątek: Klepsydra
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-04-2009, 23:04   #20
Penny
 
Penny's Avatar
 
Reputacja: 1 Penny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemu
Gorąco. Tak przerażająco gorąco. Powietrze drga, faluje od narastającego żaru. Jest duszno, a piasek wydaje się być gorętszy od powietrza. Blair zdjęła z siebie płaszcz i rzuciła go na ziemię. To samo zrobiła z kaszmirowym sweterkiem, pod którym miała brązową koszulkę o krótkim rękawie. Ale to nic nie dało. Ciągle było przeraźliwie gorąco.
Nagle pies Riley’a zaczął szczekać i podskakiwać, i nie dało się go uspokoić. W tym samym momencie nad ich głowami przemknął jakiś kształt i wbił się w piasek przed nimi zasypując ich pyłem. Blair zrobiła kilka kroków w przód, jakby poszukując źródła tego zamieszania. W jednej chwili straciła grunt pod nogami i wylądowała na gorącym piasku. Temperatura nagle zaczęła rosnąć, stawała się nie do zniesienia. Blair spojrzała na to, co wyłoniło się spod piasku.
Lew, którego ciało zamiast sierści pokrywały języki ognia. Kobieta cofnęła się w panice, nie wiedząc co robić – uciekać czy zostać? Żołądek podszedł jej do gardła, głos uwiązł w krtani. Nie mogła krzyczeć, a mięśnie odmawiały jej posłuszeństwa. Stwór zbliżył się do Franka, który zemdlał – albo ze strachu, albo z gorąca. Jednak lew nie wydawał się być wrogo nastawiony. Blair zamarła w oczekiwaniu na kolejny ruch bestii. Strach, upał i ostatnie wydarzenia kompletnie ją sparaliżowały, nie potrafiła wykrzesać z siebie tej siły, która do tej pory wciąż pchała ją do przodu.
Z osłupienia wyrwał ją donośny głos, niewątpliwie należący do młodej osoby. Kobieta rozejrzała się dookoła i w końcu zdecydowała się ruszyć. Wstała otrzepując się z piasku, po czym ominęła leżące na piasku zwierzę. Stanęła twarzą w twarz z przybyszem.
- T... T... Ty, Wy. Kim jesteście?! – wykrzyknął ze złością. Blair powiodła wzrokiem za jego ręką, która wskazywała na Franka. Uniosła lekko brwi. „Nieprzytomny raczej nie odpowie” – pomyślała.
- Jestem Blair – stwierdziła wyciągając rękę na powitanie. – A ty?
- Nazywam się Sonny - podrapał się po głowie i wzruszył ramionami. - No przynajmniej tak mi się wydaje. Zabawna to sprawa, istnieję dopiero od kilku godzin - zrobił krótką pauzę i popatrzył na Blair.
- Bo widzicie. Nam, wspomnieniom nikt nie nadaje imion. Kiedy jakiś element jest dla kogoś niezwykle istotny zmienia się w coś co - zatrzymał się i skrzywił. - Co żyje. Przy okazji otrzymujemy również część wspomnień.
Stwierdzenie to wydało jej się trochę dziwne, ale nie skomentowała tego.

- A to… - rzuciła spojrzenie na lwa – A ten… lew?
- Prawdę mówiąc sam nie mam pojęcia. Kiedy się ocknąłem po prostu stał nade mną. Kiedy otrzepałem się z tego piachu, zaczął uciekać. Biegłem za nim i biegłem, aż znalazłem was. Oto cała historia.
„To nie wyjaśnia niczego” – pomyślała czując, że odzywa się w niej dziennikarska dociekliwość.
- A to miejsce? Gdzie my jesteśmy? Mi to wygląda jak Sahara… Ale każda pustynia jest taka sama – stwierdziła wzruszając ramionami.
Sonny obrócił się na pięcie i rozłożył ręce.
- Oto drodzy moi po prostu przeszłość - kucnął i wsadził dłoń w piasek. Następnie podnosząc ją, tym samym pozwalając, by złociste ziarenka przesypywały się między palcami. - Każde, nawet najmniejsze to symbol czyjejś historii. Pewnie wasze też gdzieś się tu plączą - podniósł się i podskoczył w miejscu. - Choć oczywiście zdarzają się wyjątki i czasem wspomnieniom wyrastają nogi. Na szczęście tu zawsze dzieje się coś ciekawego - wyszczerzył się i wyciągnął z kieszeni kolejnego papierosa, który o dziwo zapalił się samoistnie.
- Wyrastają nogi? – spytała z lekką kpiną w głosie. – Co masz na myśli? W ogóle to… co sprawiło, że… istniejesz…?
- Ale jesteś ciekawska - zarechotał i gwizdnął pod nosem. - To bardzo, bardzo proste. Wy, ludzie, posiadacie w całej swej prostocie tylko jedną siłę - jego ton do złudzenia przypominał ten należący do istoty, która wysłała was na tą pustynię. - Emocje, strach, szał, adrenalina. Im mniej w was świadomości, tym więcej możecie. Właśnie w taki sposób powstałem - ziewnął znudzony wykładem. - Widać wspomnienie o tym całym Sonnym wzbudza w kimś niezwykłe emocje.
Jeśli to, co mówił chłopak miało jakikolwiek sens to był on jasny tylko i wyłącznie dla niego. Blair rozumiała z tego coraz mniej.
- Wcześniej mówiłeś o… ciekawych wydarzeniach. Co miałeś na myśli?
- No, no, no. Nie słuchasz za uważnie prawda? - zamrugał kilkukrotnie, po czym uniósł nieco prawą brew. „Słucham bardzo uważnie” – pomyślała nieco zirytowana. Wielokrotnie słyszała te słowa i z czasem po prostu przestała na nie reagować.
- Ledwo zyskałem świadomość, a już spotkałem jakiegoś płonącego lwa i was. Na brak emocji narzekać nie mogę.
- My też nie – stwierdziła marszcząc brwi. Wszystko, co do tej pory się wydarzyło było bardzo dziwne, ale to spotkanie jest z tego wszystkiego najdziwniejsze.
 
__________________
Nie rozmieniam się na drobne ;)
Penny jest offline