Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-05-2009, 13:02   #12
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Wypowiedź Liadona wywołała nieco cyniczny uśmieszek na ustach Tengira. Skomentował ją pokrótce ironicznym tonem głosu.- Bardzo szlachetnie Liadonie. A myślałem że elfy nie miewają nawyku do miastowych wygód.
Następnie potarł bliznę palcem przymykając wzrok i... dopiero po chwili rzekł.- Co prawda to rycerska maniera, ale niech będzie. Poczekam na decyzję płci pięknej, a potem wezmę co zostanie...w ostateczności siano w stajni.
Najemnik wstał energicznie.- Niemniej, tęsknię za odrobiną luksusu, a w stajni kąpać się nie zamierzam. Więc panie i panowie wybaczą.
I opuścił resztę towarzystwa, zanim rozmowa o ewentualnym lokum na dobre rozgorzała.
Skierował swe kroki do Marie, zwracając się do niej z pytaniem.- Gdzie zatem mógłbym się wykąpać?
- Kąpiel oczywiście w pokoju... - Zamruczała zalotnie niemal Marie, nawijając kosmyk włosów na palec, w tą rozmowę wtrąciła się jednak "szefowa" przybytku.
- Katie! Marie! Przygotujcie balie i ciepłą wodę, no ruszajcie się! - Dagnal jak zwykle zaganiała ostro obie młode kobietki do roboty. Zabrały się więc one wspólnie za wnoszenie wielu balii na piętro do poszczególnych pokoi, podejrzewając już słusznie, że nie tylko jedna osoba będzie się pewnie chciała wykąpać. Następnie zaczęło się latanie z kubłami ciepłej wody...
Najemnik ruszył więc po chwili za kelnerczkami, by skorzystać z uroków kąpieli i nie tylko... Informacje, ta sprawa bardziej niż wdzięki, przyciągała Tengira do Marie. W takich mieścinach jak ta, wszelkie plotki i wieści kumulują się w karczmach, wszyscy przybysze przewijają się przez ten przybytek. A kelnerki, służki, parobkowie, słyszą wiele...nawet poufne rozmowy. Mało kto zwraca bowiem uwagę na służbę. Ale Tengir nie zdradził nawet drgnieniem twarzy swych prawdziwych intencji. Nadmierne wścibstwo budzi podejrzliwość.

Tengir po raz ostatni spojrzał na swych towarzyszy i towarzyszki radzących nad sprawami lokum. Uśmiechnął się cierpko, po czym ruszył na górę. Zaszedł do sporego pokoju w którym Marie i Katie przygotowały balię z gorącą wodą. Stanął w drzwiach, oparłszy się o framugę i rzekł.- Czyż to nie uroczy obrazek, dwie piękności i balia pełna wody.
Najemnik wszedł do środka mówiąc.- Przybyłem, gdyż nie mogę doczekać się...kąpieli.
W słowach specjalnie zostawił zawartą dwuznaczność, także intonacja ostatniego ze słów, dawała dziewczynom do myślenia.
Katie i Marie spojrzały na pojawiającego się w drzwiach Tengira w trakcie napełniania balii wiadrami ciepłej wody. Pierwsza z młodych kobietek była z powodu słów mężczyzny lekko zmieszana, druga natomiast po raz kolejny uśmiechnęła się wyjątkowo ciepło.
- Zapraszam, zapraszam - Mruknęła Marie. Na ten obrót spraw jej koleżanka wyjątkowo szybko wylała resztę wody do balii, po czym skierowała się szybko do drzwi, i jakby na to nie patrzeć, do Tengira. Przez chwilę zawahała się, jakby zatrzymała na moment w pół kroku, i po cichutkim "przepraszam" uzyskała w końcu wolną drogę na korytarz, na którym po chwili zniknęła.
Tengir ustąpił szybko pola przechodzącej Katie... Nie interesowała go, nie wyglądała na ciekawską, ani na wścibską. Nie miała wiec nic, co mogłoby zainteresować najemnika. Może poza urodą...

Gdy Marie została już sama z Tengirem zmierzyła go z góry do dołu przymrużonymi oczkami.
- To jak, wyszorować ci plecki? - Spytała, po czym lekko przygryzła wargę robiąc figlarną minę - Jeśli chcesz nie tylko plecki przystojniaku, za 20 złociszy... .
- To niewielka cena, za tak urocze towarzystwo.- odparł z uśmiechem Tengir. Sprawdził czy drzwi są mocno zawarte i podszedł bliżej. Stanął przy łóżku i zdejmując bandolety i pas z rapierem Tengir uśmiechnął się do Marie.- Uroczy zakątek, ta wasza osada. Cicha i spokojna, pewnie nie ma tu żadnych problemów, prawda?
- To coś więcej niż osada kochaniutki, miasteczko jest bardziej rozbudowane, a kłopoty jak to wszędzie, czasem mniejsze, czasem większe - Odpowiedziała Marie przyglądając się Tengirowi wykonującemu różne czynności, i powoli zabierającemu się za rozbieranie. Tengirowi drgnęła tylko brew... odpowiedź była bardzo ogólnikowa. Zanim jednak zdążył dopytać się szczegółów, kobieta kontynuowała.
- Słuchaj, a jak masz na imię? Mnie zwą Marie. Jest jeszcze jedna sprawa skarbie, muszę chwilę pomóc Katie w przygotowywaniu pozostałych balii na kąpiel, no i przynieść olejki - Mówiąc to położyła dłonie na swoich biodrach, po czym zjechała nimi wzdłuż swojej sukienki, pocierając kokieteryjnie ciałko - Za parę chwil wrócę, ty zaś na mnie poczekaj i się już troszkę pomocz... .
- Tengir Kruk...prosty najemnik, może trochę świata ciekaw.- odparł Tengir wesołym tonem, tak do niego nie pasującym. Maska, jedna z masek która przydaje się przy kontaktach z obcymi. Liczył na to, iż Marie uzna go za zwykłego wojaka, co to przygód wszelakiego rodzaju szuka...i że tylko jej wdzięki przykuły jego uwagę.
Podeszła następnie do Tengira i namiętnie go pocałowała, nie szczędząc przy tym języka. Trzeba przyznać, umiała całować. Nieprzywykłemu do takiej "intymności" Tengirowi, trochę zakręciło się w głowie.
- Za chwilkę wrócę - Mruknęła po czym wyjątkowo kręcąc tyłkiem opuściła izbę i mężczyzna został sam.

Tengir jednak, po zdjęciu bandoletów i elfiej kolczugi, nie rozbierał się dalej. Dziewczyna się spóźniała. Powód mógł być prozaiczny, ale...zawsze pozostają inne możliwości. Został rozpoznany? Przejrzała jego maskę? A może ktoś inny? Jeśli tak, to kto?
Tengir oparł się o ścianę i zadumał...W pamięci analizował każdy swój ruch i słowo od wejścia do karczmy, szukając popełnionego błędu. Spojrzał na bandolety, i rapier oraz na elfią kolczugę. Założenie ich teraz wydałoby się podejrzane. Przesunął dłoń po przedramieniu, na którym ukryta była pod rękawem, jedna z jego „niespodzianek”. Najemnik w myślach opracował plan działania w przypadku ataku. „Przewiduj najgorsze.” Tego nauczyło go dzieciństwo, a kolejne lata tylko go w tej filozofii utwierdzały.
Teraz czekał, w blisko broni i blisko ściany...By w razie czego, zastosować jeden ze swych planów bitewnych.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 01-05-2009 o 14:27.
abishai jest offline