Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-05-2009, 23:47   #111
kabasz
 
kabasz's Avatar
 
Reputacja: 1 kabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetny
Może was to zdziwi, ale Jestem polubił Vertę. Nic dziwnego, że była oschła skoro nie mogła cieszyć się naturą. Żadna żywa istota nigdy nie byłaby pełna życia i energii mieszkając w takim miejscu jak ona. Gdy kobieta podeszła do ściany aby pokazać różne światy Jestem, ten z zaciekawieniem spoglądał na zmieniające się na monitorach obrazy. To co ujrzały jego oczy, było w jego mniemaniu piękne, dzikie a przede wszystkim nowe. Wśród niezwykłych rzeczy jakie napotkały jego oczy. Jestem zwrócił szczególną uwagę na konia.

To był przecudny widok. Zwierzę było chyba najpiękniejsze ze wszystkich jakie kiedykolwiek zobaczyły jego oczy. Krótka lśniąca sierść, masywne umięśnione nogi, piękna smukła długa szyja i ten pęd, ta gracja z jaką poruszało się to zwierze. To było coś niewyobrażalnie doskonałego w swej prostocie.

„Dlaczego ja nigdy nie dałem mu życia ? ”

Zastanawiał się zszokowany Awatar. Chwile później jego umysł zanotował równie ważną informację co konia.

„Cało stado zdrowych osobników Viji ! Całe zdrowe stado ! Czy to oznacza, że kamienne bloki zniknęły ? Czy zagrożenie zniknęło ? Moje dzieci są bezpieczne !? Ale jak ? Nie, to nie miało sensu.” - podekscytowany spojrzał w kobiece oczy, prawie dostając zawału Verta obserwowała Jestem uważnie. Awatar zaskomlał błagając ją w myślach o przysługę. - „Pokaż mi je, pokaż raz jeszcze, chce zobaczyć czy nic im nie jest. Verto ! Proszę.”

Zamiast spełnienia prostej prośby usłyszał od niej kilka gorzkich słów. Z pełnym pogardy spojrzeniem, kobieta dała mu do zrozumienia, iż może minąć bardzo dużo czasu zanim zobaczy swych potomków.

- Nie możesz powrócić do swojego domu, zanim misja nie zostanie wypełniona…zanim nadejdzie chwila oświecenia i uratujemy cały wszechświat.

„Co mnie obchodzą inne światy. Moje dzieci mnie potrzebują, istoty najbliższe mi ! ” – Pomyślał rozżalony by chwile później zganić samego siebie za swą głupotę. - „A ten piękny okaz życia ? Czy on mnie też nie obchodzi ? Nie ! To by było zuchwalstwo z mojej strony. Nie mogę pozwolić aby jego dom stał się takim miejscem jak to.”

Jestem rozwścieczonym wzrokiem rozejrzał się dookoła siebie. To miejsce było złe, było pozbawione natury, pozbawione życia. Skoro on może coś z tym zrobić to....

Nagle wszystko przestało mieć znaczenie. Rozszedł się głos informujący o przybyciu nowych kompanów. A Jestem poczuł niezapomniany czysty zapach Abigeil. Zapach rzeki płynącej wartkim strumieniem, zapach świecącego słońca wprost na swych potomków. Zapach domu. Zmrużył oczy przypominając sobie wszystkie swoje dzieci. Z każdą mijającą sekundą czuł coraz wyraźniej swój dom. Zupełnie jakby stał on naprzeciwko niego. Poczuł coś dziwnego. Radość. Poczuł radość.

Zdumiony otworzył szeroko oczy, spojrzał w kierunku z którego rozchodził się przyjemny dla nosa zapach. Nie wytrzymał, rozanielony merdając żwawo ogonem ruszył pędem w kierunku niczego niespodziewającej się Pani Lodowca. Skoczył na nią powalając swym cielskiem na podłogę i bez opamiętania zaczął lizać kobietę po twarzy. Choć jego ciało przypominało wielkiego kota z liściastą sierścią zachowywał się niczym pies, którego pan dopiero co wrócił do domu. Radość jakiej nie mógł pohamować, aż w nim kipiała.

Stało się też coś jeszcze, z każdym liźnięciem głowa Jestem stawała się coraz cięższa. Oczy zaczynały go szczypać a nos, nos był cały podrażniony. Awatar nie wytrzymał i z całą niepohamowaną siłą kichnął fioletową wydzieliną wprost na twarz Lorelei. Jestem nie wiedział co począć, z jednej strony podrażniony nos dawał o sobie znać, z trudem powstrzymywał się przed kolejnym kichnięciem z drugiej zaś miał taką wielką, ogromną ochotę być przy tej kobiecie. Tulić się do niej, wąchać.

Było to coś czego jak dotąd nigdy nie doznał. Coś nowego, tajemniczego i pociągającego.
 
__________________
The world doesn't need anything from you, but you need to give the world something. That's way you are alive.
kabasz jest offline