Wątek: Serce Nocy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-05-2009, 01:59   #262
Gettor
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
Popatrzył pierw na jedynego ocalałego człowieka z całej bitwy, potem na otoczenie.

Wszystko się zmieniło – góry, drzewa, krzaki… jak to możliwe?
Wszyscy zginęli – za sprawą jednego miecza, wydłużonego w taki sposób że wszystkich zabił… nierealne.

Jakby byli… we śnie. Tyle że Alemir nie chciał być w żadnym śnie. Zlecenie na wróżkę i dziwnego mężczyznę… i ten dowódca straży po stronie rebeliantów.

W ogóle jaka walka, jacy rebelianci? Tu nic do siebie nie pasowało. Brakowało tylko tego, żeby Alemir był w sutannie kapłańskiej, to by chyba dopełniło dzieła.

Dziwne, nienormalne, nierealne… nierzeczywiste? Tak, to chyba najlepiej opisywało wszystko to co się wokół nich działo.
- Więc jesteśmy w jakimś miejscu, lub na tak zwanym planie egzystencji , który nie ma racji bytu. Widziałem po stronie rebeliantów znajomą osobę… tyle że ostatni raz jak widziałem tego człowieka, był dowódcą straży w pewnym mieście. Nie mówiąc już o tym że tutaj wyglądał dokładnie tak samo jak go zapamiętałem… sprzed kilku lat.

- Zatem – kontynuował zabójca zwracając się do Valara. – Skoro nas tutaj tak naprawdę nie ma, to sądzę że mogę wam coś wyznać. Kiedy obudziłem się… czy raczej odzyskałem świadomość kilka minut temu, miałem wyraźny… jak by to powiedzieć… wybór? Chyba tak – wyraźny wybór w zabiciu ciebie i tejże wróżki, oraz dowódcy, który teraz tam dogorywa.
- Was miałem zabić, bo… no cóż, poczułem że dostałem na was zlecenie. Nie wiadomo od kogo, czemu, kiedy, ani nawet za ile. Zaś dowódca? Ha, przez niego musiałem uciekać z miasta. Idealna okazja do rewanżu, nie sądzisz Valarze?


- Więc ktokolwiek... lub cokolwiek mnie tu sprowadziło zna moją przeszłość, jednak o mnie samym nic nie wie – wiedziałoby wtedy że gardzę czymś tak prymitywnym jak zemsta. Mimo to nie zmienia to faktu, że temu komuś lub czemuś bardzo zależało na tym żebym kogoś zabił… lub żeby ktoś zabił mnie. A może po prostu żeby ktoś zginął? Osobliwy sposób by się kogoś pozbyć, nie sądzisz Valarze?

- Jednak wciąż tu jesteśmy, nie zabiliśmy się nawzajem i co się dzieje? Morderstwo popełnia się samo, chyba że wiecie jak ten wojownik wydłużył swój miecz by zabić wszystkich bez wyjątku. Nie wiem jak wy, ale ja się czuję jak w teatrze lalek, gdzie lalkarz jest niezadowolony z przebiegu przedstawienia i postanawia nam „pomóc” w jego przebiegu.

Mówiący dotąd do Valara Alemir spojrzał nagle ku niebu i zaczął krzyczeć:
- Zatem jaki będzie twój kolejny ruch, lalkarzu? Czy z mojego własnego pasa wyskoczy nagle sztylet i kogoś zabije? A może pokierujesz mą ręką, by tego dokonać? Ha, proszę bardzo! My, kukiełki, czekamy na werdykt!

Wbrew pozorom, na przekór całej tej błazenadzie, zabójca był wściekły. Nienawidził gdy ktoś inny trzyma w ręku jego życie, a poczucie bezradności nie obezwładniało go jeszcze nigdy tak mocno. Jednak kim był lalkarz i czemu tak bardzo chciał by się pozabijali?

Na „arenie” zostali on, Valar, wróżka, mężczyzna z mieczem i dwójka orków. Wszystko wskazywało na to, że to tylko kwestia czasu – że prędzej czy później coś się wydarzy.
Jednak Alemir był przekonany, że nie dalej niż za minutę.
 
Gettor jest offline