Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-05-2009, 19:07   #261
 
wojto16's Avatar
 
Reputacja: 1 wojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumny
To było coś tak niezwykłego i fantastycznego, że zdarzyć się mogło tylko we śnie. I był to główny dowód na to, że zdecydowanie nie jest to rzeczywisty świat w jakim żył wcześniej, prezentowany przez skryte w cieniu wspomnienia. Jego zaskoczenie nie miało granic, gdy nagle, w ferworze walki, jego miecz wydłużył się niebotycznie przechodząc na wylot przez ciała licznych wrogów. Bez żadnego wysiłku z jego strony, ostrze przeszywało zbroje i ciała wrogów niczym worki wypełnione watą. Próbując wyciągnąć ostrze wprowadził miecz w coś na wzór ruchu obrotowego, czyniącego ogromne straty po obu stronach konfliktów. Dopiero po chwili miecz wrócił do normalnych rozmiarów. Cień rozejrzał się po zakrwawionym pobojowisku, na którym dogorywała niezliczona liczba żołnierzy pozbawiona kończyn i ogromnych ilości krwi. Gdzieniegdzie kręciły się jeszcze jakieś niedobitki, ale wojownik nawet ich nie zauważył zdjęty przerażeniem zesłanym przez ogrom śmierci zadanych w ciągu kilkunastu sekund. Podniósł miecz na wysokość swego wzroku i obejrzał go ze wszystkich stron. Nie niósł na swej powierzchni żadnych znamion magicznych zdolnych umożliwić mu coś takiego. Zresztą nigdy nie słyszał o przypadkach zwiększania objętości stalowych przedmiotów z pomocą magii.

Szok po tym niezwykłym zdarzeniu potrwał tylko chwilę, aż zastąpiła go zimna obojętność wobec tego wszystkiego. Zdał sobie sprawę, że to przecież tylko zwykły sen lub iluzja, więc ci ludzie nie byli nawet prawdziwi. W takim przypadku nikomu nie zadał śmierci, ani jego miecz tak naprawdę nie wydłużył się, to tylko zwykłe wytwory jego wyobraźni. Pierwszorzędną rzeczą nad jaką musiał się zastanowić było dlaczego ten sen był aż tak realistyczny. Pomijając te różne, nie mające w rzeczywistości miejsca, cuda ten zapach pola walki i ten świat zdawały się być trochę zbyt realne jak na zwykły sen. Uszczypnięcie się w rękę z całej siły dodatkowo utwierdziło go w tym przekonaniu. Wykluczając możliwość najzwyczajniejszego w świecie snu, pozostała jeszcze tylko możliwość iluzji, lub niezwykłego snu. Zdolni do wywołania tak niezwykłej iluzji byli tylko magowie. Jedyni magowie jakich widział zostali na wzgórzu za jego plecami. Jeśli miał łut szczęścia mogli jeszcze żyć i mieć jakiś związek z całą sprawą. Szczerze wątpił żeby mag odpowiedzialny za to wszystko pojawiłby się w tym wyimaginowanym świecie osobiście, ale wszystko było lepsze od biernego stania w miejscu i patrzenia się na swoje własne ofiary. Zmierzał w kierunku magów biegiem wciąż trzymając w ręku miecz nie zważając na przedśmiertne jęki zarówno wrogów, jak i sojuszników. Ranni próbujących go zatrzymać poprzez złapanie za nogawkę lub nogę, dobijał bezlitosnymi pchnięciami. W końcu i tak nie byli to ludzie, a nie chciał pozwolić ażeby jakieś iluzje go spowalniały.
 
wojto16 jest offline  
Stary 03-05-2009, 01:59   #262
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
Popatrzył pierw na jedynego ocalałego człowieka z całej bitwy, potem na otoczenie.

Wszystko się zmieniło – góry, drzewa, krzaki… jak to możliwe?
Wszyscy zginęli – za sprawą jednego miecza, wydłużonego w taki sposób że wszystkich zabił… nierealne.

Jakby byli… we śnie. Tyle że Alemir nie chciał być w żadnym śnie. Zlecenie na wróżkę i dziwnego mężczyznę… i ten dowódca straży po stronie rebeliantów.

W ogóle jaka walka, jacy rebelianci? Tu nic do siebie nie pasowało. Brakowało tylko tego, żeby Alemir był w sutannie kapłańskiej, to by chyba dopełniło dzieła.

Dziwne, nienormalne, nierealne… nierzeczywiste? Tak, to chyba najlepiej opisywało wszystko to co się wokół nich działo.
- Więc jesteśmy w jakimś miejscu, lub na tak zwanym planie egzystencji , który nie ma racji bytu. Widziałem po stronie rebeliantów znajomą osobę… tyle że ostatni raz jak widziałem tego człowieka, był dowódcą straży w pewnym mieście. Nie mówiąc już o tym że tutaj wyglądał dokładnie tak samo jak go zapamiętałem… sprzed kilku lat.

- Zatem – kontynuował zabójca zwracając się do Valara. – Skoro nas tutaj tak naprawdę nie ma, to sądzę że mogę wam coś wyznać. Kiedy obudziłem się… czy raczej odzyskałem świadomość kilka minut temu, miałem wyraźny… jak by to powiedzieć… wybór? Chyba tak – wyraźny wybór w zabiciu ciebie i tejże wróżki, oraz dowódcy, który teraz tam dogorywa.
- Was miałem zabić, bo… no cóż, poczułem że dostałem na was zlecenie. Nie wiadomo od kogo, czemu, kiedy, ani nawet za ile. Zaś dowódca? Ha, przez niego musiałem uciekać z miasta. Idealna okazja do rewanżu, nie sądzisz Valarze?


- Więc ktokolwiek... lub cokolwiek mnie tu sprowadziło zna moją przeszłość, jednak o mnie samym nic nie wie – wiedziałoby wtedy że gardzę czymś tak prymitywnym jak zemsta. Mimo to nie zmienia to faktu, że temu komuś lub czemuś bardzo zależało na tym żebym kogoś zabił… lub żeby ktoś zabił mnie. A może po prostu żeby ktoś zginął? Osobliwy sposób by się kogoś pozbyć, nie sądzisz Valarze?

- Jednak wciąż tu jesteśmy, nie zabiliśmy się nawzajem i co się dzieje? Morderstwo popełnia się samo, chyba że wiecie jak ten wojownik wydłużył swój miecz by zabić wszystkich bez wyjątku. Nie wiem jak wy, ale ja się czuję jak w teatrze lalek, gdzie lalkarz jest niezadowolony z przebiegu przedstawienia i postanawia nam „pomóc” w jego przebiegu.

Mówiący dotąd do Valara Alemir spojrzał nagle ku niebu i zaczął krzyczeć:
- Zatem jaki będzie twój kolejny ruch, lalkarzu? Czy z mojego własnego pasa wyskoczy nagle sztylet i kogoś zabije? A może pokierujesz mą ręką, by tego dokonać? Ha, proszę bardzo! My, kukiełki, czekamy na werdykt!

Wbrew pozorom, na przekór całej tej błazenadzie, zabójca był wściekły. Nienawidził gdy ktoś inny trzyma w ręku jego życie, a poczucie bezradności nie obezwładniało go jeszcze nigdy tak mocno. Jednak kim był lalkarz i czemu tak bardzo chciał by się pozabijali?

Na „arenie” zostali on, Valar, wróżka, mężczyzna z mieczem i dwójka orków. Wszystko wskazywało na to, że to tylko kwestia czasu – że prędzej czy później coś się wydarzy.
Jednak Alemir był przekonany, że nie dalej niż za minutę.
 
Gettor jest offline  
Stary 03-05-2009, 23:19   #263
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Gdzieś:

Cień:
Już wiedziałeś, że jesteś we śnie i niczym się nie przejmowałeś. Wszystko, co się działo było zbyt nierealne czy abstrakcyjne, ale dalej nie wiedziałeś gdzie jesteś.

Alemir:
Ty również zdawałeś sobie sprawę z tego, iż jest to sen, ale ty również nie miałeś pojęcia,, gdzie jesteś, choć coś ci świtało.
Spodziewałeś się ponadto tego, że coś się zmieni, lecz na przekór wszystkiemu... nie zmieniało się nic...

Wszyscy:
Kiedy ostatni dogorywający umarł...

Cień, Garluk:
... obudziliście się nagle we własnych łóżkach. Wyglądało na to, iż złamaliście zagadkę. Cóż... przynajmniej z powrotem byliście w pałacu, mogąc wznowić śledztwo.

Alemir:
... obudziłeś się w łóżku, lecz coś było nie tak. Otworzyłeś oczy i stwierdziłeś, iż jest całkowicie ciemno i minęła chwila nim twój wzrok przyzwyczaił się do niej.
Nagle zorientowałeś się, co jest nie w porządku. Nie mogłeś się ruszyć, więc postanowiłeś unieść głowę, gdy nagle przydusiło cię coś grubego. Co prawda nie mogłeś jej wznieść wysoko, ale zdążyłeś zauważyć, iż byłeś przypięty grubymi, skórzanymi pasami do łóżka.
Ponadto odwróciłeś głowę i spojrzałeś w lewo, gdzie leżał cały twój ekwipunek, łącznie ze wszystkimi sztyletami.
-Ah! Obudziła się nasza śpiąca królewna. Masz mi coś do powiedzenia?-zapytał Wysoki Elf, podchodząc do twojego łóżka, na którym usiadł.
-A... co? O ŻESZ! Ty mnie ostrzegaj jak jesteś w pobliżu, co? Twój widok niejednego by przyprawił o zawał.
-Nie jest to błaganie o litość... Chociaż masz rację... Jesteś tylko opóźnionym człowiekiem, a nie Wysokim Elfem. Nie twoja wina, że nie nadążasz za nami, Wysokimi. W takim razie powiem jaśniej.
Wiesz, co ten świecznik może zrobić? Wiesz, to wie nawet prymitywny człowiek.
Jeżeli będziesz mnie błagał o litość, to być może ci ją ofiaruję. Słucham
-rzekł, obracając świecznik w dłoniach.
-Słuchasz? To dobrze, bo mam ci do powiedzenia tylko trzy sylaby. Tylko słuchaj dobrze, bo nie mam zamiaru powtarzać: Wy-pier-da-laj. Niech będzie, czwartą sylabę dostałeś gratis.
-Nie satysfakcjonuje mnie to-skrzywił się, po czym wzniósł świecznik, który nagle zaczął opadać. Poczułeś tępy ból w okolicach brzucha.
-A teraz masz mi coś do powiedzenia?
-Co ty właściwie chcesz ode mnie usłyszeć? Tak z ciekawości pytam, żebym przez przypadek tego nie powiedział.
-Jesteś głupszy niż inni ludzie, a to wyczyn. Błagaj o litość.
-Ty za to jesteś największym idiotą jakiego znam, to też wyczyn. Twoja arogancja i zadufanie w sobie mnie zadziwiają. Matka musi być z ciebie dumna.
-Twój poziom jest tak żałosny, iż nie będę się do niego zniżał-westchnął, po czym ponownie uderzył świecznikiem. Tym razem jednak w klatkę piersiową, zaś uderzenie było dużo mocniejsze. Zdawało się, że kość pęknie w pół, lecz nic takiego się nie stało.
-I kto to mówi, facet który mnie bije świecznikiem i czuje wszechogarniającą potrzebę słuchania błagania o litość. To ty jesteś żałosny.
-Czyli wy, ludzie jesteście równie żałośni, wymagając posłuszeństwa od psa... Interesujące-westchnął.
-Mów za siebie. I swoją drogą... byłeś ostatnio u jakiegoś psychiatry? Bo sądzę że przydałaby ci się wizyta, albo dwie. No, może jednak ze dwadzieścia.
-Zabawny człowieczek. Raczej tobie by się przydał, skoro w taki sposób odnosisz się do przedstawiciela rasy wyższej niż twoja. My, w odróżnieniu od was, stoimy w bezpośredniej linii tuż za Gigantami, wraz z Demonami oraz Aniołami, a stąd już nie dalego do Gigantów, a później Tytanów.
Wy jesteście na szczeblu ewolucyjnym razem z Krasnoludami, Orkami i Ogrami. Wszyscy nie grzeszycie inteligencją.

-Kłótnia z tobą jest równie owocna co podlewanie kwiatów szczynami, socjopato pierdolony. Rób co chcesz, ale wyżej od ludzi na pewno nie stoisz.
Na te słowa Elf uśmiechnął się paskudnie, po czym zamierzył się i wymierzył kolejny cios. Ten był o wiele bardziej bolesny niż poprzednie, ponieważ uderzył jeszcze mocniej i to między nogi, przez co nie mogłeś mówić przez kilka chwil.
-Hmp... gratuluję, właśnie zniżyłeś się jeszcze bardziej w drabinie ewolucyjnej i społecznej.
-Osądy wydawane przez ludzi nie różnią się bardzo od osądów małp-ziewnął przeciągle.
-W sumie to jest sztuka. Bycie zajebiście upartym skurwysynem, który nie słucha co otoczenie o nim mówi. Ale żyj sobie w swoim małym świecie, proszę bardzo.
-To właśnie wasz świat jest potwornie mały, choć duży powierzchniowo. U nas jest odwrotnie, ale twój umysł oczywiście nie może tego ogarnąć.
-Wybacz, nie zwykłem rozumieć chorych psychicznie kretynów.
-Skoro tak postrzegasz nas, Wysokie Elfy, to ciekaw jestem, jak postrzegasz Gigantów. Jako jeszcze większych psychopatów?
-Do Wysokich Elfów nic nie mam. Tylko ty jesteś jakiś taki nie dojebany.
-Wulgaryzmy są przejawem braku kontroli nad własnymi emocjami, a w pewnym momencie nawet nad własnym słownictwem-westchnął, patrząc na ciebie z żałością w oczach.
-Jeśli ci przeszkadzają to wyjdź. Przynajmniej powietrze w tym pokoju będzie czystsze.
-Wiesz, wpadłem na pewien pomysł. Utnę ci język, byś nie mógł nim wyprowadzać na świat tego, co ci umysł przyniesie, gdyż jest to prymitywne. Zwierzęta przecież nie mówią, prawda? Co ty na to?-powiedział, jakby nie słysząc wypowiedzi Alemira.
-Nie. Utniesz mi język, gdyż nie masz ochoty znosić tego co mówię, bo wiesz że każdy inny by ci powiedział to samo, gdyby miał w sobie choć odrobinę odwagi. Jesteś socjopatą i nic na to nie poradzisz. Jednak masz rację w jednym. Zwierzęta nie mówią. Jakież to szczęście że ludzie nimi nie są, nieprawdaż? Wszak mówić umiemy.
-Jakże ty bredzisz, zwierzątko... Choć muszę wam przyznać, iż jesteście najwyżej w hierarchii zwierząt-westchnął.
-Zwierzęciem określa się wszystko to co żyje - oddycha, je, szcza i tym podobne. Zatem ty też jesteś zwierzęciem, jakby nie patrzeć.-na to stwierdzenie Wysoki Elf roześmiał się, po czym otarł łzę z oka.
-Ponad zwierzętami są takie rasy jak Wysokie Elfy, Tytani, Giganci, Demony i im podobni.
-Wysokie Elfy? Ponad? Nie rozśmieszaj mnie socjopato. Od nas, ludzi, różnicie się znikomo i z tej okazji macie być "lepsi"? Wolne żarty. Jesteś psychopatą, który uważa że wszystko mu wolno, ponieważ... a, poczekaj. Nie ma żadnego "ponieważ".
-Herezję przeciw nauce głosisz. Musisz popracować nad swoją wiedzą.
-Ty jesteś herezją samą w sobie.
-Bardzo mi przykro, ale nie ma dla ciebie nadziei-westchnął, po czym odszedł, lecz wcale nie było to dobrym znakiem. Nad tobą zaczęła gromadzić się czarna, lecz idealnie widoczna chmura.
-[I-Ha, jasne, zabij mnie. Jakież to wyrafinowane i inteligentne - zagłuszyć zamiast przekonać. Tyle że nie masz do czego mnie przekonywać elfie, bo twoja rasa wcale nie stoi ponad człowiekiem.[/i]
Przez chwilę nie było żadnej odpowiedzi, lecz chwilę później zjawiła się ona.
-Was, ludzi nie da się przekonać do racji wyższych. Próbowałem. Nie mam zamiaru cię zabijać-ostatnie zdanie wcale nie niosło otuchy, wręcz przeciwnie, natomiast chmura gęstniała z każdą chwilą.
-A myślałem że dobrze nam się rozmawia. Aż tak nie przemawiają do ciebie moje argumenty? To co powiesz na taki - to właśnie ludzie w tym szpitalu się tobą opiekują. Okazują ci dobroć. I jak się im odpłacasz?
Przez kolejną chwilę nie było żadnej odpowiedzi, a chmura gęstniała, błyszcząc groźnie, gdy nagle przestała rosnąć. Taki stano potrwał przez kolejne kilka chwil.
-Raczej nie masz z nimi nic wspólnego. Może się mylę?
-Nie mam? Przecież to jest pałac królewski, tutaj każdy ma z każdym coś wspólnego.
-A ty, co masz wspólnego z personelem szpitalnym?
-Z samym szpitalem niewiele, ale znalazłem cię nieprzytomnego pod bramą. Potem się pytałem gdzie byłeś żeby sprawdzić czy nie straciłeś pamięci.
-To jak wytłumaczysz wszystkie swoje wypowiedzi oraz przemożna pragnienie otworzenia szafy?-mówił z lekkim opóźnieniem.
-Wypowiedzi? Przecież sam zacząłeś. A szafa? Zgubiłem coś i mimo iż to mało prawdopodobne to wydaje mi się iż mogło mi wypaść z kieszeni kiedy cię tu niosłem i... nie wiem... po prostu wydawało mi się że znajdę tu swój pierścień. Był całkiem drogi, wiesz, więc szukam wszędzie.
-A twoje agresywne zachowanie?
-Przypomnij sobie, sam zacząłeś. Od bodajże zatrzaśnięcia tej szafy.
-Twoja kontrola mojej pamięci była wyjątkowa. Zupełnie jakbyś mnie o coś podejrzewał. Mylę się?-odparł Elf po pewnym czasie.
-Na przykład o co? Od czasu jak cię tu przyprowadziłem szukam tego pierścienia.
-Nie wiem o co. Wasze prymitywne myślenie jest dalekie od naszego, zaawansowanego.
-W złą stronę idziesz. Żeby kogoś o coś podejrzewać trzeba umieć myśleć, więc nie jest to oznaką prymitywnego myślenia, bynajmniej.
-Wy, zwierzęta potraficie myśleć, ale jest to myślenie prymitywne.
-Nie ma czegoś takiego jak myślenie prymitywne. Albo potrafisz myśleć albo nie. A to o czym myślisz to już inna sprawa. Poza tym, widziałeś kiedyś żeby krowa myślała?
-Kiedy wy, ludzie prowadzicie krowę do rzeźnika, ona wie. Broni się, płacze, a ludzkie śmiecie prowadzą ją dalej... Barbarzyńcy gorsi od niższych od siebie zwierząt!-ryknął groźnie, przyspieszając powstawanie chmury, która zrobiła się konsystencji oleju i gęstniała dalej.
Widać było, iż zaklęcie dobiega końca i nagle rozległ się potężny huk, a w pokoju zjawiła się... kobieta?

Dhampir_900.jpg | roper | Fotki, Zdjęcia, Obrazki Fotosik.pl

Dosłownie zmaterializowała się w powietrzu, upadając na jedno kolano. Była uzbrojona, zaś oczy błyskały jej groźnie.
-Co tu się dzieje?! I gdzie ja jestem? W męskim zamtuzie?! Dziwny facet macha łapami, a kolejny leży przypięty do łóżka... Elfie, ty zaspokajasz perwersyjne przyjemności tego klienta?-zapytała Wysokiego Elfa, po czym dodała już do Alemira:
-A ty lubisz być przypinany pasami? Może pójść po pejcz?-warknęła, gdy nagle z chmury strzelił idealnie czarny promień, który popędził na rudą kobietę. Uderzenie wydawało się nieuniknione, lecz... ona wygięła się jak kotka, unikając go!
Promień trafił w ścianie, niszcząc ją doszczętnie, ale na tym nie poprzestał. Przebijał coraz to kolejne ściany, aż w końcu zniszczył ich w sumie około tuzina.
Mina Wysokiego Elfa była bezcenna. Wyraz bezgranicznego zdziwienia zagościł na jego twarzy, lecz szybko na miejsce zaskoczenia weszła determinacja.
-To ma być Czarnoksięstwo?! Jesteś śmieszny i żałosny!-krzyknęła, zaś w jej rękach nagle pojawiły się dwa ostrza. Widziałeś jedynie delikatny ruch rąk tamtej w kierunku mieczy, a mimo wszystko miała je w dłoniach!
Promień znowu wystrzelił, tym razem mocniejszy i dużo szybszy. Jednakże mimo wszystko, kobieta odskoczyła w ostatniej chwili.
Kiedy promień zetknął się z ziemią, rozległa się potworna eksplozja. Wydawało się, iż dziura miała głębokość dwudziestu pięter.
Nie mniej jednak zauważyłeś, iż chmura zrobiła się tak rzadka jak lekka mgiełka.
Ostatnie uderzenie promienia ruda powinna ominąć bez problemu, ale stała nieruchomo, a w ostatniej chwili machnęła ostrzami. Ku powszechnemu zdziwieniu, odbił się od kling i poleciał w stronę Wysokiego Elfa!
Właśnie Alemir miał okazję zaobserwować nowego, latającego Elfa, gdyż trafiony w pierś, został posłany na ścianę.
-Ta męska dziwka nie będzie cię już niepokoić-uśmiechnęła się, dwoma cięciami przecinając więzy. Było to trochę niebezpieczne, ponieważ mogła ci rozpłatać szyję, ale w ostatecznym rozrachunku nic się nie stało.
Nagle jej oczy rozszerzyły się. Z piersi sterczał jej długi, metalowy pręt, natomiast chlustająca krew obryzgała ci twarz. Kobieta upadła na ciebie, wbijając ci kawałek pręta w lewą nogę.
Tymczasem Wysoki Elf leżał pod ścianą, śmiał się i charczał, nie mogąc się podnieść, na zewnątrz panował chaos i wszechobecne wrzaski.
-Suka-zachichotał, po czym zaczął układać kolejne zaklęcie.

Valar, Sily'a:
Nagle pojawiliście się w pokoju. Wielka dziura w podłodze, kilkanaście przebitych ścian, Wysoki Elf leżący pod ścianą... Alemir? A także ruda! Pręt sterczał z jej pleców. Nie żyła. Nie mogła żyć.
Tymczasem Wysoki Elf już układał zaklęcie, które miał zamiar rzucić i choć było wydać zdziwienie na jego twarzy, kontynuował, charcząc coś.

Pozostali:
Usłyszeliście potworny huk dochodzący z północno-wschodniej części pałacu. Może warto by było się tam udać?
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 04-05-2009, 00:53   #264
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
Bolała go noga, brzuch i klatka piersiowa. Jednak tego nie czuł. Nie mógł czuć – adrenalina działała na niego zbyt silnie.

Kiedy opadła na niego martwa już kobieta, zrozumiał że miał jasny i klarowny cel – zajebać tego elfiego skurwysyna.
Podnosząc się i zrzucając z siebie ciało rudej poczuł coś ręką. Coś jakby… sztylet?

Alemir wyciągnął go pospiesznie z jej paska i wstał. Nie ma czasu, trzeba działać.
- Potem pogadamy – rzucił do następnej dwójki osób, która pojawiła się w pokoju jednocześnie rozpinając płaszcz. – Trzeba go obezwładnić.

Zabójca zrobił zamaszysty ruch prawą ręką trzymającą rozpięty już płaszcz i cisnął go w elfa. Mając w lewej dłoni sztylet dziewczyny, skoczył w bok tak żeby znaleźć się pod ścianą przeciwległą do tej „podziurawionej”.

Z tego miejsca odwrócił się czym prędzej w kierunku elfa i na niego też skoczył szykując jednocześnie sztylet by go dźgnąć w nerkę, wątrobę lub brzuch zależnie od tego w co akurat trafi. Prawą zaś rękę złożył w pięść przygotowaną do grzmotnięcia elfa w szczękę od dołu.

Jednak nie mógł tych czynności wykonać jednocześnie – według obliczeń Alemira, elf nie widział że zabójca w ogóle ma sztylet, toteż spróbuje go nim pchnąć w pierwszej kolejności, dopiero potem użyje pięści.

Jeśli dobrze pójdzie, elf przestanie próbować rzucać zaklęcie z powodu dekoncentracji i dostanie od Alemira jeszcze raz w pysk za bycie skurwysynem.

Jeśli pójdzie nieco gorzej, elf nadal będzie próbował rzucać zaklęcie – wtedy również dostanie w pysk od Alemira żeby przestał czarować.

W najgorszym wypadku zabójcy nie uda się do niego dostać. Jednak najgorszego wypadku wolał nie zakładać.
 
Gettor jest offline  
Stary 08-05-2009, 08:47   #265
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
~ Wiesz... Jakos niespecjalnie mi sie tu podoba.

Silya miala wrazenie, ze Falkieri wyjal jej te slowa z ust ale nic nie odpowiedziala. Wzgorze na ktorym stali z Koteckiem dawalo doskonaly widok na pole bitwy. Kompletnie nie wiedziala co sie tu wlasciwie dzieje. Przeciez krysztal mial ich zabrac do druida! Druida, ktorego jakims cudem wcale tu nie widziala. Moze wyladowali o kilka przystankow za wczesnie? W koncu dolaczenie sie w ostatniej chwili tej dziewczyny moglo ich nieco znies z kursu. Tak na marginesie to ciekawe gdzie sie podziala.... Zreszta kogo by to teraz obchodzilo. W tym momencie chciala jedynie wrocic do swoich spraw. Na jakis czas miala juz dosc przygod.
Widok dawnego nauczyciela bynajmniej nie rozjasnil jej w glowie, a wrecz spowodowal wiekszy chaos. Coz bowiem ten staruszek tu robil?! Z tego co wiedziala to od dawna juz nie bawil sie w wojny. Ogromna ochota by podejsc do niego i zapytac co tu wlasciwie sie dzieje zostala odlozona na bok przez pojawienie sie kolejnego aktora na wzgorzowej scenie.
Alemir. Nawet ladne imie. Mezczyzna tez niczego sobie chociaz niekoniecznie w jej typie. Moze ...

~ To chyba nie najlepszy czas na amory!


No coz... Jak zwykle mial racje. Tylko kogo by obchodzilo zdanie przerosnietego futrzaka?! Odwrociwszy sie tak zeby pozostali tego nie widzieli wystawila rozowy jezyczek w strone przemadrzalego zwierzaka. Juz miala sie ponownie zwrocic w strone rozmawiajacych mezczyzn gdy jej uwage przykol delikatny, zloty blysk w trawie. Czujac jak serduszko zaczyna jej bic w przyspieszonym tempie, ruszyla w jego strone. Nie mylila sie. Zupelnie samotny, pozbawiony swego wlasciciela pierscien niemal blagal by wziela go w swe dlonie i troskliwie sie nim zajela. Misterna plecionka delikatnych listkow uwieczniona malenkimi, niczym krople rosy brylancikami zalsnila w sloncu gdy ostronie wkladala go na palec. O dziwo pasowal idealnie. Zupelnie jakby ktos zrobil go wlasnie dla niej i nie majac pomyslu jak go jej ofiarowac zwyczajnie podrzucil w tym miejscu. Wlasnie miala pisnac z radosci gdy jej wzrok padl na pole bitwy.

- A niech go....

Z polotwartymi ze zdziwienia ustami wpatrywala sie na jedynego ocalalego.

~ Kimkolwiek by nie byla ta istota to jakos nie mam specjalnej ochoty sie z nim spotykac, a ty?

- Ja... Wiesz, ja chyba tez nie. Przynajmniej nie w tej chwili.


Ani kiedykolwiek pozniej o ile ktos go wczesniej nie rozbroi, dodala juz w myslach.
Nagle Alemir zaczal wykrzykiwac cos w strone nieba. Lalkarz?! Jaki do diabla lalkarz? Gdzie on tego lalkarza niby widzi?!

~ Ktos tu ma widoczne problemy. Moze by go tak zdzielic przez leb zeby sie uspokoil zanim sciagnie na nas uwage tego z mieczem?

- Niezly pomysl. Pozwolisz?...


Wlasnie miala zamiar wprowadzic w zycie pomysl Falkieriego gdy niespodziewanie sceneria ulegla dosc znacznej zmianie.

- Co do licha?!


Wyrwalo sie z jej ust na widok pokoju, w ktorym sie nagle znalezli wraz z Valarem. Jednak nie byl to dobry czas na prozne zastanawianie sie co i jak ich tu przenioslo. Watpila aby ten Wysoki elf grzecznie wstrzymal swe zaklecie na czas jej rozmyslan.

- Potem pogadamy. Trzeba go obezwładnić.

Jak powiedzial tak i zaczal robic. Silya nie chcac zostac w tyle i po chwili namyslu postanowila elfowi podpalic szaty. Wszak nic tak nie dekoncentruje jak ogien trawiacy ubranie ktore sie ma na grzbiecie.
W miedzyczasie Falkieri wreszcie postanowil stac sie nieco bardziej uzyteczny i zwinnie ominawszy dziure w podlodze zaczal skradac sie do elfa tak aby moc skoczyc na niego gdy ten bedzie zajety Alemirem.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline  
Stary 08-05-2009, 09:47   #266
 
Buzon's Avatar
 
Reputacja: 1 Buzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie coś
Ork przebudził się ze swojego snu. Nie był on pewien czy śniło mu się to naprawdę czy nie. Usiadł na łóżku i rozmyślał.


-" Coś tu się dzieje i to bardzo niebezpiecznego. Najpierw spotykam człowieka, któremu śnie się po nocach a teraz ja w swoim śnie widzę swojego brata, chociaż nigdy o nim nie wspominałem. Może to moja podświadomość pragnie abym jednak wrócił do domu...."- Jego rozważania przerwał nagły i potężny huk.

Dobiegał on z północno-wschodniej części pałacu. Ork nie tracąc siły ubrał się i popędził w tamtą stronę. Pędził tam ile tchu. Na miejscu zauważył jak Alemir Ma zamiar zaatakować jakiegoś elfa. Elf ten był w trakcie inkantacji jakiegoś zaklęcia. Alemir nie był tam sam. Ork zauważył jakąś kobietę i jej kota. Ork wolał nie tracić czasu na rozmyślania skoncentrował się szybko na elfie i poprosił duchy aby utworzyły koło elfa "Duchowe pole". Miał nadzieję, że elf starci koncentracje a wtedy się nim zajmą. Jeśli jednak nie udało by mu się to a elf zakończył by swoją inkantację Garluk zamieniłby się w ducha aby nie otrzymać żadnych ran cielesnych. Jeśli jednak udało by mu się zdekoncentrować elfa szybko by go obezwładnił używając swojej naprawdę twardej ręki.
 
__________________
" Przyjaciel, który wie za dużo staje się bardziej niebezpieczny niż wróg, który nie wie nic."
GG 3797824

Ostatnio edytowane przez Buzon : 09-05-2009 o 19:44.
Buzon jest offline  
Stary 09-05-2009, 23:54   #267
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
Tyle śmierci… Mężczyzna wpatrywał się w masakrę jaka właśnie miała miejsce na polu bitwy. Jak to możliwe, że jeden… jedna istota zdołała zabić wszystkich jednym ruchem? Ponownie wpatrywał się jak jego towarzysze umierali, jak bezsensownie próbowali przyciągnąć do siebie swoje nogi, jakby myśleli, że to im pomoże.

To, co najpierw powiedział Alemir podsunęło mu pewien pomysł. Skoro oni oboje widzieli ludzi ze swojej przeszłości, to może ktoś potężny, lub może jakaś siła zagłębiła się w ich umysły, wyciągając z niego pewne wspomnienia i teraz używa ich przeciwko nim.
Niemiało to jednak teraz większego znaczenia. Dalsze słowa przybysza zmieszały go. Nie wiedział czy ma wyciągnąć ostrze czy wysłuchać go dalej.
Zaczął zastanawiać się, kto mógł zlecić mu zabójstwo. Elfy? Nie… Wiedziały tylko o nim, o wróżce nie mogły mieć informacji. Tylko jedno imię zdawało się pasować do tej całej układanki- Salvador… Może wampir miał racje. Może rzeczywiście chciał się go pozbyć, jednak nie mógł zrobić tego osobiście.

Chciał coś powiedzieć, jednak nie zdążył. Krajobraz zaczął się zmieniać… ponownie. Tym razem znaleźli się w dziwnym pokoju, z wielką dziurą na środku podłogi. Kątem oka spostrzegł Alemira i leżącą pod ścianą z wbitym w plecy prętem rudą. Wydawało się, że nie żyje, choć już nie raz Valarowi wydawało się, że kobieta nigdy się już nie podniesie. Zawsze okazywało, że się mylił.

Widok leżącej kobiety spowodował jednak wybuch we wnętrzu łowcy. Poczuł gniew, który lada moment miał z niego wylecieć z niesamowitym impetem. Jego wzrok nie ominął także Wysokiego Elfa, prawdopodobnie stojącego za stan rudej. Wyglądało na to, że szykuje jakieś zaklęcie. Oczywiste było, dla kogo je szykował.

Valar nie miał zamiaru zabijać elfa. Miał zamiar zrobić z nim coś znacznie gorszego, po uprzednim zadaniu kilku pytań.
W jego rękach natychmiast znalazły się dwa krótkie miecze.

-„Kiedyś trzeba spróbować”- pomyślał, skupiając się na mieczach, starając się je aktywować.

Następnie rzucił się w kierunku przeciwnika, obiegając jak najszybciej dziurę, poruszając się przy samej krawędzi, aby skrócić dystans. Jego ogon uniósł się w górę i zaczął się ruszać, co pozwoliło utrzymać mu balans.
Jego plan był prosty. Chciał wykorzystać swój rozpęd i przed samym przeciwnikiem paść na ziemię, „doślizgując” się do niego. Kiedy mu się to uda, wyprowadzi cięcia skierowane na nogi, aby je odciąć.
 
Zak jest offline  
Stary 11-05-2009, 17:45   #268
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Orfal:

Alemir, Valar, Sily'a, Garluk:
Prawie natychmiast Alemir zrzucił z siebie kobietę, a wraz z nią pręt, tkwiący w twojej nodze.
Na obecną chwilę nie czuł zbyt wielkiego bólu pochodzącego z puchnących lub siniejących z wolna miejsc, w które trafił świecznik prowadzony przez dłoń Wysokiego Elfa. Nie czuł nawet tego, że coś wbiło się w twoją nogę, natomiast ciężar kobiety, który cię przygniótł, nie stanowił problemu.
Odepchnięta przez ciebie ruda kobieta, upadła na podłogę, leżąc na boku, wsparta z jednej strony na ręce, zaś z drugiej na pręcie, wystającym z pleców na około pół metra długości.
Wyglądało to lekko wstrętnie i zdecydowanie widok ten nie należał do najłagodniejszych, szczególnie mając na względzie rosnącą kałużę krwi. Krwi o dziwnym zabarwieniu. Była ona tak intensywnie czerwona, iż była nienaturalna nawet mając na względzie odcienie czerwonej substancji, zaś wylewała się z niej nadzwyczaj szybkim strumieniem.
Oczywiście mogło być to zarówno działaniem magii Elfa lub jak czym innym. Na pierwszy rzut oka nie dało się niczego jednoznacznie stwierdzić.

Okazało się, iż pierwszy z zaskoczeniem uporał się Valar, który zręcznie ominął dziurę, zaś Alemir również popędził w kierunku Wysokiego Elfa. Wszystko stało się jednocześnie, gdyż od strony Orka wyleciało wibrujące powietrze, lecące w kierunku Maga z ogromną prędkością, ale... nagle rozproszyło się jak woda trafiająca w ścianę. Potem ze strumienia nie było już nic.
W tej samej chwili Elfowi zaczął palić się płaszcz, ale to nic nie zmieniło, gdyż tamten dalej wykonywał dziwne gesty.
W chwili, kiedy powietrze zniknęło, zaatakował Alemir, rzucając płaszczem, który ku powszechnemu zdziwieniu, osiadł w powietrzu, powoli zsuwając się na podłogę.
Kiedy odzienie zsuwało się z tarczy Wysokiego Elfa, Alemir wyprowadził cios pięścią, gdy nagle... rozległ się głuchy trzask kości, lecz sztylet był już w drodze.
Paradoksalnie uderzenie pięścią pomogło zabójcy, gdyż cały impet został przekazany na drugą połowę ciała. Być może dzięki temu ostrze przeszło przez barierę, a tam już wszystko poszło gładko. A może poszłoby gładko, gdyby Elf nie spostrzegł niebezpieczeństwa i nie rzucił się na bok, próbując własnym ciałem ugasić płonące ubranie.
Nie mniej jednak sztylet zagłębił się w ciele, przechodząc tuż nad miednicą. Wyglądało to tak, jakby zadany był cios mieczem, który rozciął bok na głębokość półtora do dwóch centymetrów, choć Alemir wyprowadził jedynie pchnięcie.
Jednocześnie z podjęciem akcji przez pierwszego człowieka, drugi rzucił się do przodu, chcąc odciąć przeciwnikowi nogi, natomiast jego ostrza rozświetliły się dwoma rodzajami świateł. Jedno było niezwykle jasne, graniczące z oślepieniem, zaś drugie, całkowicie przeciwstawne do niego, gdyż było ono czarne i samo w sobie również mogło być delikatnie oślepiające.
Nie mniej jednak oba znosiły się w pewnym stopniu i choć dalej były one intensywnie jasne oraz ciemne, nie czyniły dyskomfortu wzrokowi.

Szybko uderzyłeś obiema klingami, które zaczęły zmagać się z niewidzialną barierą ochronną Wysokiego Elfa! Światła zaczęły rozlewać się stopniowo po całej powierzchni, uwidaczniając jej granice, a jednocześnie czyniąc szarą i przezroczystą jedynie w połowie.
Kiedy cofnąłeś ostrza, zobaczyłeś dwa wgłębienia, które prawie przebiły osłonę.

Nagle zobaczyliście, że ogień rozprzestrzenił się, zajmując coraz większą powierzchnię szaty, ale tamten kontynuował długą inkantację, którą gwałtownie uciął, po czym machnięciem ręki, jakby odpędzał natrętne muchy, odrzucił was na ścianę, o którą uderzyliście z głuchym pacnięciem.
Trafiliście tuż pod sufit, skąd spadliście, podnosząc się, lecz oprócz tego, nic się nie działo, a mimo wszystko Wysoki Elf patrzył na was z triumfem w oczach.
Kiedy już wydawało się, iż nic się nie stanie, w powietrzu powoli zaczęło się coś materializować!



Dokładnie na środku pokoju zaczęła wytwarzać się łuna czerwieni, a w jej środku powoli stawał się widoczny obraz. Było tam coś, co przypominało loch w płomieniach, a tam stała jakaś... bestia, wrzeszcząc i ciskając się. Owy potwór miał około pięciu metrów wysokości i trzech szerokości. Z pleców wyrastały skórzaste skrzydła zakończone kostnymi wypustkami, przypominającymi zakrzywione noże.
Ze łba wyrastała para długich rogów, zaś niewiele niżej usytuowane były małe płonące żywym ogniem, oczy, natomiast morda, gdyż inaczej tego nie można było nazwać, porośnięta była sierścią, przypominającą igły kaktusa.
Na barkach usytuowane były kolejne wypustki kostne, będące kolcami, a sięgały one nadgarstków, gdzie rozdzielały się, pokrywając kości aż do czubków palców.
Pokrywały one również kości na stawie łokciowym oraz w jego obrębie.
Na dłoniach szalały płomienie, obejmujące je w całości i sięgające aż do nadgarstków, gdzie widać było kajdany, które wtopiły się w ciało stwora, zaś same ogniwa, zwisające luźno, były aż czerwone od temperatury, do jakiej zostały rozgrzane.
Nogi jego były wielkimi stopami, pokrytymi kolcami od bioder, do czubków palców. Również stopy jego płonęły, jak dłonie i płomienie również kończyły się na kajdanach, wtopionych w ciało tuż nad stawem. Ogniwa te również były czerwone od temperatury.

-Poznajcie mojego pieska. To jest Revinah. Co prawda nie ma obroży, ani smyczy, lecz chyba mi to wybaczycie-zachichotał zza swojej bariery, a wy spostrzegliście, iż jest w pewnych miejscach lekko poparzony, zaś z boku sączyła się krew.
-Chciałem tylko Pierwszego Ministra, ale to wasz wybór. Zginie całe Imperium, nie tylko na Lahimsinie, ale też na Demerianie, Hmess i Amerze. Wasza wola-po tych słowach nabrał powietrza, tak jak to uczynił za pierwszym razem, kiedy to otwierał bramy Revinahowi, co zwiastowało coś równie niedobrego.
Nagle, widząc odpowiednią okazję, na przeciwnika rzucił się Falkieri, który sprężył się do skoku i... poleciał, przelatując gładko przez barierę, lądując na piersi Wysokiego Elfa. Machnął kilka razy łapami, przez co rozorał skórę oraz mięśnie, dochodząc do kości, lecz i jego Elf zbył niedbałym gestem, odsyłając pod ścianę...
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 11-05-2009 o 18:05.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 12-05-2009, 08:35   #269
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
- Nosz cholera! Skrzydelka mi sie pogniotly... Moglbys nieco uwazac, co?!

Silya zdecydowanie nie byla w humorze. Falkieri, ktory rowniez zaliczyl sciane, tez nie byl. Wlasciwie to jedyna osoba w tym pomieszczeniu, ktora byla w humorze pozostawal ten pieknis z wysokiego rodu. Cholera by go i z nim. Zyc jednak bylo trzeba, co do tego nie moglo byc watpliwosci.

- Niezly szczeniak... Nie ma co...

~ Odrobina futra tu i tam i nawet ujdzie.

- Ty sie nie odzywaj siersciuchu jeden bo ci ogon przetrzepie.

~ No wybacz ale to nie ja nas w to wpakowalem! Lepiej bys zrobila podnoszac zadek z posadzki i wyciagajac nas z tego bagna.

- Jak ja cie zaraz wyciagne to cie juz zadna nie zechce... !


Kto tego kota zasad dobrego zachowania uczyl, tego nie wiedziala ale zdecydowanie dobrze dla niego, ze go w poblizu nie ma. Przeklety pchlarz mial jednak racje. Trzeba bylo sie z tego wyciagnac i to w miare szybko. Najlepiej zanim ten portal otworzy sie do konca i psisko ruszy na zer.
Wstajac nieco chwiejnie z podlogi otrzepala sukienke, wygladzila liczne faldki na niej powstale...

~ Moze sie tak, do stu diablow, pospieszysz zanim on to cos wypusci?!

... zignorowala uwage Falka i przybrawszy przymilny wyraz twarzy podleciala mniej wiecej na wysokosc twarzy elfa.

- Dobra. Postawmy sprawe jasno. Nie wiem jak reszta ale ja sie na takie atrakcje nie pisalam. Chcesz Pierwszego Ministra to sobie go bierz. Masz ochote na imperia ?.. Twoja sprawa. Masz ochote nafaszerowac zwierzaka tymi tam pod sciana?

Machnieciem reki wskazala mniej wiecej na pozostalych po czym ciagnela dalej.

- Nawet mu powiem smacznego, chociaz pewnie okaza sie zylasci i ciezkostrawni. Jak juz mowilam, ja sie na to nie pisalam. Mialam pilnowac jednego z nich, a nie z nim ginac. Pilnowac. Ginac. Dwie rozne rzeczy. Poza tym on i tak sie do niczego nie nadaje. Chodzaca tragedia. Co do tego drugiego to nawet niczego sobie ale pal go w leb. O orku nie wypada nawet mowic. Wiadomo....

Przy ostatnim slowie wykonala wymowny gest dlonia sugerujacy stan umyslowy, a takze poziom intelektu wielkiego brata.

- Wracajac do meritum. Nie potrzebujesz czasem odrobiny milego towarzystwa?

Wymowny usmiech i zalotne trzepotanie rzesami wywolaly niemal natychmiastowy odzew... Falkieriego.

~ Taak... To teraz go jeszcze powal i zgwalc zeby wiedzial na czym to towarzystwo bedzie polegalo. Moze w miedzyczasie reszta ochlonie na tyle zeby wziasc dupe w troki i sie zmyc...

Brwi Elfa uniosły się ze zdziwienia, po czym na jego twarz wstąpił wyraz zamyślenia.

-Czy potrzebuję? Nie, ale, choć należysz do rasy niższej ....

~ Nawet zdecydowanie nizszej ...

- ... wykazując oznaki wstąpienia na właściwą drogę, ...

~ Ktos tu ma ochote...

- ... obowiązkiem wyższej rasy jest przygarnięcie osoby, ...

~ Taaa ... Mozesz to sobie nazywac obowiazkiem slaskiem, a i tak kazdy wie co ci po glowie lata...

- ... wykazującej wyższy potencjał intelektualny od person swojej rasy.

~ No potecjal to zdecydowanie wykazuje wyzszy...


Silya laskawie postanowila nie zwracac uwagi na wstawki upierdliwego futrzaka. Jak to wszystko sie skonczy da mu popalic... Nawet doslownie. Teraz jednak byly wazniejsze rzeczy na glowie niz kotki z rozna.

- Zatem z wdziecznoscia oddaje sie do twojej dyspozycji majac jedynie drobna prosbe bys oszczedzil tych ludzi. Wydaja sie calkiem niezle nadawac na sluzacych. Odrobina odpowiedniej magii i bedziesz mial panie swietnych chlopcow na posylki. Poza tym moga oni posiadac cenne informacje na temat niejakiego Alarona Elessedila i czegos co nazywaja Oko Nocy.

Nie byla pewna czy te rzeczy maja dla elfa jakiekolwiek znaczenie. Wlasciwie to nie wiedziala czy dla kogokolwiek maja. Ot, postanowila zaryzykowac i wykozystac informacje nabyte w trakcie.
Na koniec swej przemowy ponownie machnela reka w strone orka ze slowami.

- Tego zas mozna spokojnie przerobic na szaszlyki dla Revinah'a
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline  
Stary 14-05-2009, 00:25   #270
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
Alemir poczuł się nieco ogłuszony, kiedy elf rzucił nim o ścianę jak szmacianą lalką. Otrząsnął się, wstał i… upadł z sykiem bólu.

Wszystkie obrażenia jakie dostał, ze świecznikiem włącznie, dawały o sobie boleśnie znać. Poziom adrenaliny w jego ciele nieco opadł, kiedy uświadomił sobie pewną rzecz…
*Czemu do kurwy nędzy ja z nim walczę? Patriotą pierdolonym jestem, czy jak? Niech sobie niszczy Imperium, gówno mnie to obchodzi…*

Potrząsnął głową mając na twarzy paskudny uśmiech, trzymając się jednocześnie za bolący bok. Kiedy spojrzał z powrotem na sytuację w pokoju, zauważył że mała wróżka, najwyraźniej związana w jakiś sposób z kotem, który rozpłatał elfowi pierś, rozmawia z czarodziejem.

*Chytra suka*, stwierdził kiedy wychwycił sens rozmowy. Mała kobietka miała dokładnie taki sam plan jak on. No, może oprócz tego że ona wyszła z sytuacji z nieco większą godnością.

Po chwili, uważając na swój bok, Alemir wstał i… nic nie robił. Duma mu nie ułatwiała tego co chciał zrobić.
- Wy… Wygrałeś! Poddaję się – powiedział wreszcie.
- Wiem, ale dobrze że wreszcie się zorientowałeś – westchnął elf jakby rzeczywiście o tym wiedział.

- Mogę ci się przydać, choć pewnie już o tym wiesz. – odparł zabójca z sarkazmem.
- Wszyscy się jakoś przydacie.

- Więc masz już jakiś plan?
- Oczywiście. My, wyższa rasa, zawsze wiemy co zrobić w danych okolicznościach.

Alemir miał wielką ochotę złapać się za głowę, roześmiać i zapłakać naraz. Jednak nie zrobił żadnej z tych rzeczy – miał ochotę pożyć jeszcze trochę, a żeby tak było, musiał tańczyć jak mu ten elf zagra.

- Tak, zapomniałem. Swoją drogą nazywam się Alemir... Dolingan. Jaką rolę przyjdzie mi odegrać w tym planie?
- Zobaczysz, ale możesz być pewien, że będzie to ciekawa rola.

- Więc co teraz zamierzasz? Ludzie z pałacu niedługo się dowiedzą że zabiłeś Ministra i tu przyjdą...
- Niech przychodzą. Nas już nie będzie.

Zabójca odetchnął niejako z ulgą, choć zdziwiło go, że elf mówił jakby od początku zakładał że się poddadzą i zechcą mu służyć.
Nie mógł powiedzieć że go to nie interesowało. Dodatkowo, analizując całą sprawę, mogło się tak stać, że „służąc” elfowi przyjdzie mu zabić kilku, lub kilkunastu ludzi. To wcale nie był dla Alemira zły plan.

Nie żeby lubił zabijać, lecz nie miał nic przeciwko temu. Życie nie było dla niego zbyt łaskawe, więc czemu on miałby być łaskawy dla kogokolwiek?

Jego wzrok padł na martwą rudą kobietę. Przez chwilę rozważał pomysł, by zabrać jej miecze z rąk, jednak nawet z takiej odległości widział że to niemożliwe – jej dłonie wyjątkowo mocno ściskały broń. Nawet pośmiertnie.

- A co z Revinahem? – zapytał zabójca, jakby nagle sobie przypominając o wielkim, płonącym… czymś.
- To proste. Wyjdzie i zniszczy wszystko wokół.

- A… oni? – zapytał Alemir wskazując Valara, Sily’ę i Garluka. – Idą z nami?
- Oczywiście. Mówiłem, że wszyscy się na coś przydacie.

*Wszyscy się na coś przydacie? Co też ten elf planuje? Pozostaje tylko czekać… i mieć nadzieję.* stwierdził Alemir wzruszając ramionami. Tak też zrobił – czekał na rozwój wypadków. Bo co innego mu pozostało?
 
Gettor jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:08.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172