Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-05-2009, 19:00   #39
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Czasami kiedy wszystko wydaje się niezmienne i stabilne wystarczy jedna chwila by to się zmieniło...

Brog z wyraźnymi wewnętrznymi oporami włożył swoją tarczę w rękę posągu, a potem z wyraźnym rozczarowaniem stwierdził, że zupełnie nic się nie zmieniło...

Falkon, a za nim pełen ciekawości Eliot ruszyli po wykutych w ścianie schodach trasą, którą zaledwie minutę wcześniej pokonał nietoperz Erytrei. Łotrzyk poruszał się z wrodzoną ostrożnością, uważnie badając kolejne stopnie, ściany i sufit, którego z łatwością mógł dosięgnął wyciągając rękę do góry. Panujące tu ciemności zupełnie mu nie przeszkadzały, bo tkwiące na jego nosi dziwne urządzenie, niezwykły wynalazek gnomich twórców – gogle, pozwalały mu bez problemu na widzenie w ciemności. Eliot nie mający takich przyrządów ani wrodzonych dla niektórych ras właściwości, poradził sobie tak jak na maga przystało i za pomocą niewielu słów i kilku prostych gestów stworzył mała kulę o intensywnym blasku, która rozświetliła mu drogę i plecy idącego przed nim mężczyzny. Gdy światło uniosło się ponad ich głowy mogli dokładnie przyjrzeć się otoczeniu. Wszystko było jakby jedną tkanką, bez spoin i łączeń. Najwyraźniej schody zostały wydrążone w litej skalnej ścianie. W takim miejscu wykonanie jakiejkolwiek pułapki byłoby zdecydowanie arcytrudne. Po tym jednak co Falkon widział niedawno i po najnowszych rewelacjach półelfki i tak wolał nie rezygnować ze swej zwyczajowej ostrożności. Bez przeszkód dotarł do zakrętu, a potem dalej kolejnymi schodami, aż do niewielkiego podestu, który otwierał się na główną salę łukowatym przejściem jak to, którym do niej weszli. Mężczyźni stanęli na krawędzi i popatrzyli z góry na salę i wtedy...

...Zawiedziony krasnolud wyciągnął rękę, by zabrać swoja własność i w tym momencie ze zdziwieniem zauważył, że posąg zaczyna drżeć. Drewniana tarcza, jeszcze przed chwilą stanowiąca odrębną część, nagle stała się kamienna. Najpierw zniknęły jej kolory, potem wszystko zaczęło rosnąć, aż posąg dorównał wielkością tym stojącym po bokach, a na koniec postać krasnoluda przekształciła się w kolejnego maga w długich powiewnych szatach.
Potem posąg wraz z postumentem na którym był umieszczony zaczął przesuwać się do przodu, tak, ze stojący przed nim Brog musiał się szybko cofnąć do tyłu o dobrych kilka metrów.
Gdy popatrzył na miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą umieszczony był postument i rzeźba, zobaczył kolejny portal do kolejnej, niewielkiej tym razem sali, w której płonęło na środku niewielkie światełko. W tym świetle rzuciła mu się w oczy przede wszystkim jedna rzecz: Na małym podwyższeniu leżała tarcza, prawie identyczna jak jego, różniła się od niej jednym zasadniczym elementem – na skrzyżowaniu białego krzyża tkwił ogromny krwisty rubin, który w blasku magicznego światła skrzył się intensywnym czerwonawym blaskiem...


...Pierwszą rzeczą jaka dostrzegli mężczyźni gdy popatrzyli z góry na salę, był przesuwający się po posadzce postument i odskakujący gwałtownie do tyłu i na bok krasnolud.
Potem ich uwagę przyciągnęło coś innego: Czarne kwadraty, które już wcześniej zaintrygowały Falkona, także ten, na którym Eliot odnalazł diament w postaci łzy, zaczęły świecić intensywnym blaskiem. Co dziwne, było ich jak szybko policzyli mężczyźni siedem, sześć z nich fosforyzowało intensywnym białym światłem, natomiast jeden usytuowany najbardziej u dołu po prawej stronie, delikatnie migotał czerwienią.
Patrząc z góry młody mag uświadomił sobie, że Martha miała rację i że rysunek przed jego oczami jest mapą. Do tego miał wrażenie, że chyba widział coś bardzo podobnego zupełnie niedawno. Z drugiej strony coś w tym rysunku, w jego górnej części, było nie tak...


...Krasnolud już ruszył naprzód by odzyskać swą własność, gdy poczuł, że ktoś chwycił go za ramię, to któryś z przezornych towarzyszy, pamiętający jakie pułapki minęli w poprzedniej sali, powstrzymał go przed popełnieniem ewentualnego głupstwa.
- Niech Falkon najpierw sprawdzi czy wejście tam jest bezpieczne.
Choć po tych słowach nikt nie ruszył się dalej, wszyscy, którzy zostali na dole popatrzyli z ciekawością na pomieszczenie. Niewielka w porównaniu z poprzednia sala miała kształt ośmioboku o przekątnej około czterech metrów. Na wprost wejścia znajdowała się półokrągła absyda zwieńczona półkopułą i w niej właśnie umieszczona była tarcza. Na środku sali stał słup, podtrzymujący promieniście rozchodzące się w górze sklepienie gwiaździste. Także na posadzce odwzorowana była gwiazda z czarnego granitu, na tle w kolorze szarości. Ściany sali tak jak w poprzedniej wykonane zostały z czarnego, gładkiego granitu.

I wtedy ziemia zadrżała...
 
Eleanor jest offline