Wątek: Serce Nocy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-05-2009, 23:19   #263
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Gdzieś:

Cień:
Już wiedziałeś, że jesteś we śnie i niczym się nie przejmowałeś. Wszystko, co się działo było zbyt nierealne czy abstrakcyjne, ale dalej nie wiedziałeś gdzie jesteś.

Alemir:
Ty również zdawałeś sobie sprawę z tego, iż jest to sen, ale ty również nie miałeś pojęcia,, gdzie jesteś, choć coś ci świtało.
Spodziewałeś się ponadto tego, że coś się zmieni, lecz na przekór wszystkiemu... nie zmieniało się nic...

Wszyscy:
Kiedy ostatni dogorywający umarł...

Cień, Garluk:
... obudziliście się nagle we własnych łóżkach. Wyglądało na to, iż złamaliście zagadkę. Cóż... przynajmniej z powrotem byliście w pałacu, mogąc wznowić śledztwo.

Alemir:
... obudziłeś się w łóżku, lecz coś było nie tak. Otworzyłeś oczy i stwierdziłeś, iż jest całkowicie ciemno i minęła chwila nim twój wzrok przyzwyczaił się do niej.
Nagle zorientowałeś się, co jest nie w porządku. Nie mogłeś się ruszyć, więc postanowiłeś unieść głowę, gdy nagle przydusiło cię coś grubego. Co prawda nie mogłeś jej wznieść wysoko, ale zdążyłeś zauważyć, iż byłeś przypięty grubymi, skórzanymi pasami do łóżka.
Ponadto odwróciłeś głowę i spojrzałeś w lewo, gdzie leżał cały twój ekwipunek, łącznie ze wszystkimi sztyletami.
-Ah! Obudziła się nasza śpiąca królewna. Masz mi coś do powiedzenia?-zapytał Wysoki Elf, podchodząc do twojego łóżka, na którym usiadł.
-A... co? O ŻESZ! Ty mnie ostrzegaj jak jesteś w pobliżu, co? Twój widok niejednego by przyprawił o zawał.
-Nie jest to błaganie o litość... Chociaż masz rację... Jesteś tylko opóźnionym człowiekiem, a nie Wysokim Elfem. Nie twoja wina, że nie nadążasz za nami, Wysokimi. W takim razie powiem jaśniej.
Wiesz, co ten świecznik może zrobić? Wiesz, to wie nawet prymitywny człowiek.
Jeżeli będziesz mnie błagał o litość, to być może ci ją ofiaruję. Słucham
-rzekł, obracając świecznik w dłoniach.
-Słuchasz? To dobrze, bo mam ci do powiedzenia tylko trzy sylaby. Tylko słuchaj dobrze, bo nie mam zamiaru powtarzać: Wy-pier-da-laj. Niech będzie, czwartą sylabę dostałeś gratis.
-Nie satysfakcjonuje mnie to-skrzywił się, po czym wzniósł świecznik, który nagle zaczął opadać. Poczułeś tępy ból w okolicach brzucha.
-A teraz masz mi coś do powiedzenia?
-Co ty właściwie chcesz ode mnie usłyszeć? Tak z ciekawości pytam, żebym przez przypadek tego nie powiedział.
-Jesteś głupszy niż inni ludzie, a to wyczyn. Błagaj o litość.
-Ty za to jesteś największym idiotą jakiego znam, to też wyczyn. Twoja arogancja i zadufanie w sobie mnie zadziwiają. Matka musi być z ciebie dumna.
-Twój poziom jest tak żałosny, iż nie będę się do niego zniżał-westchnął, po czym ponownie uderzył świecznikiem. Tym razem jednak w klatkę piersiową, zaś uderzenie było dużo mocniejsze. Zdawało się, że kość pęknie w pół, lecz nic takiego się nie stało.
-I kto to mówi, facet który mnie bije świecznikiem i czuje wszechogarniającą potrzebę słuchania błagania o litość. To ty jesteś żałosny.
-Czyli wy, ludzie jesteście równie żałośni, wymagając posłuszeństwa od psa... Interesujące-westchnął.
-Mów za siebie. I swoją drogą... byłeś ostatnio u jakiegoś psychiatry? Bo sądzę że przydałaby ci się wizyta, albo dwie. No, może jednak ze dwadzieścia.
-Zabawny człowieczek. Raczej tobie by się przydał, skoro w taki sposób odnosisz się do przedstawiciela rasy wyższej niż twoja. My, w odróżnieniu od was, stoimy w bezpośredniej linii tuż za Gigantami, wraz z Demonami oraz Aniołami, a stąd już nie dalego do Gigantów, a później Tytanów.
Wy jesteście na szczeblu ewolucyjnym razem z Krasnoludami, Orkami i Ogrami. Wszyscy nie grzeszycie inteligencją.

-Kłótnia z tobą jest równie owocna co podlewanie kwiatów szczynami, socjopato pierdolony. Rób co chcesz, ale wyżej od ludzi na pewno nie stoisz.
Na te słowa Elf uśmiechnął się paskudnie, po czym zamierzył się i wymierzył kolejny cios. Ten był o wiele bardziej bolesny niż poprzednie, ponieważ uderzył jeszcze mocniej i to między nogi, przez co nie mogłeś mówić przez kilka chwil.
-Hmp... gratuluję, właśnie zniżyłeś się jeszcze bardziej w drabinie ewolucyjnej i społecznej.
-Osądy wydawane przez ludzi nie różnią się bardzo od osądów małp-ziewnął przeciągle.
-W sumie to jest sztuka. Bycie zajebiście upartym skurwysynem, który nie słucha co otoczenie o nim mówi. Ale żyj sobie w swoim małym świecie, proszę bardzo.
-To właśnie wasz świat jest potwornie mały, choć duży powierzchniowo. U nas jest odwrotnie, ale twój umysł oczywiście nie może tego ogarnąć.
-Wybacz, nie zwykłem rozumieć chorych psychicznie kretynów.
-Skoro tak postrzegasz nas, Wysokie Elfy, to ciekaw jestem, jak postrzegasz Gigantów. Jako jeszcze większych psychopatów?
-Do Wysokich Elfów nic nie mam. Tylko ty jesteś jakiś taki nie dojebany.
-Wulgaryzmy są przejawem braku kontroli nad własnymi emocjami, a w pewnym momencie nawet nad własnym słownictwem-westchnął, patrząc na ciebie z żałością w oczach.
-Jeśli ci przeszkadzają to wyjdź. Przynajmniej powietrze w tym pokoju będzie czystsze.
-Wiesz, wpadłem na pewien pomysł. Utnę ci język, byś nie mógł nim wyprowadzać na świat tego, co ci umysł przyniesie, gdyż jest to prymitywne. Zwierzęta przecież nie mówią, prawda? Co ty na to?-powiedział, jakby nie słysząc wypowiedzi Alemira.
-Nie. Utniesz mi język, gdyż nie masz ochoty znosić tego co mówię, bo wiesz że każdy inny by ci powiedział to samo, gdyby miał w sobie choć odrobinę odwagi. Jesteś socjopatą i nic na to nie poradzisz. Jednak masz rację w jednym. Zwierzęta nie mówią. Jakież to szczęście że ludzie nimi nie są, nieprawdaż? Wszak mówić umiemy.
-Jakże ty bredzisz, zwierzątko... Choć muszę wam przyznać, iż jesteście najwyżej w hierarchii zwierząt-westchnął.
-Zwierzęciem określa się wszystko to co żyje - oddycha, je, szcza i tym podobne. Zatem ty też jesteś zwierzęciem, jakby nie patrzeć.-na to stwierdzenie Wysoki Elf roześmiał się, po czym otarł łzę z oka.
-Ponad zwierzętami są takie rasy jak Wysokie Elfy, Tytani, Giganci, Demony i im podobni.
-Wysokie Elfy? Ponad? Nie rozśmieszaj mnie socjopato. Od nas, ludzi, różnicie się znikomo i z tej okazji macie być "lepsi"? Wolne żarty. Jesteś psychopatą, który uważa że wszystko mu wolno, ponieważ... a, poczekaj. Nie ma żadnego "ponieważ".
-Herezję przeciw nauce głosisz. Musisz popracować nad swoją wiedzą.
-Ty jesteś herezją samą w sobie.
-Bardzo mi przykro, ale nie ma dla ciebie nadziei-westchnął, po czym odszedł, lecz wcale nie było to dobrym znakiem. Nad tobą zaczęła gromadzić się czarna, lecz idealnie widoczna chmura.
-[I-Ha, jasne, zabij mnie. Jakież to wyrafinowane i inteligentne - zagłuszyć zamiast przekonać. Tyle że nie masz do czego mnie przekonywać elfie, bo twoja rasa wcale nie stoi ponad człowiekiem.[/i]
Przez chwilę nie było żadnej odpowiedzi, lecz chwilę później zjawiła się ona.
-Was, ludzi nie da się przekonać do racji wyższych. Próbowałem. Nie mam zamiaru cię zabijać-ostatnie zdanie wcale nie niosło otuchy, wręcz przeciwnie, natomiast chmura gęstniała z każdą chwilą.
-A myślałem że dobrze nam się rozmawia. Aż tak nie przemawiają do ciebie moje argumenty? To co powiesz na taki - to właśnie ludzie w tym szpitalu się tobą opiekują. Okazują ci dobroć. I jak się im odpłacasz?
Przez kolejną chwilę nie było żadnej odpowiedzi, a chmura gęstniała, błyszcząc groźnie, gdy nagle przestała rosnąć. Taki stano potrwał przez kolejne kilka chwil.
-Raczej nie masz z nimi nic wspólnego. Może się mylę?
-Nie mam? Przecież to jest pałac królewski, tutaj każdy ma z każdym coś wspólnego.
-A ty, co masz wspólnego z personelem szpitalnym?
-Z samym szpitalem niewiele, ale znalazłem cię nieprzytomnego pod bramą. Potem się pytałem gdzie byłeś żeby sprawdzić czy nie straciłeś pamięci.
-To jak wytłumaczysz wszystkie swoje wypowiedzi oraz przemożna pragnienie otworzenia szafy?-mówił z lekkim opóźnieniem.
-Wypowiedzi? Przecież sam zacząłeś. A szafa? Zgubiłem coś i mimo iż to mało prawdopodobne to wydaje mi się iż mogło mi wypaść z kieszeni kiedy cię tu niosłem i... nie wiem... po prostu wydawało mi się że znajdę tu swój pierścień. Był całkiem drogi, wiesz, więc szukam wszędzie.
-A twoje agresywne zachowanie?
-Przypomnij sobie, sam zacząłeś. Od bodajże zatrzaśnięcia tej szafy.
-Twoja kontrola mojej pamięci była wyjątkowa. Zupełnie jakbyś mnie o coś podejrzewał. Mylę się?-odparł Elf po pewnym czasie.
-Na przykład o co? Od czasu jak cię tu przyprowadziłem szukam tego pierścienia.
-Nie wiem o co. Wasze prymitywne myślenie jest dalekie od naszego, zaawansowanego.
-W złą stronę idziesz. Żeby kogoś o coś podejrzewać trzeba umieć myśleć, więc nie jest to oznaką prymitywnego myślenia, bynajmniej.
-Wy, zwierzęta potraficie myśleć, ale jest to myślenie prymitywne.
-Nie ma czegoś takiego jak myślenie prymitywne. Albo potrafisz myśleć albo nie. A to o czym myślisz to już inna sprawa. Poza tym, widziałeś kiedyś żeby krowa myślała?
-Kiedy wy, ludzie prowadzicie krowę do rzeźnika, ona wie. Broni się, płacze, a ludzkie śmiecie prowadzą ją dalej... Barbarzyńcy gorsi od niższych od siebie zwierząt!-ryknął groźnie, przyspieszając powstawanie chmury, która zrobiła się konsystencji oleju i gęstniała dalej.
Widać było, iż zaklęcie dobiega końca i nagle rozległ się potężny huk, a w pokoju zjawiła się... kobieta?

Dhampir_900.jpg | roper | Fotki, Zdjęcia, Obrazki Fotosik.pl

Dosłownie zmaterializowała się w powietrzu, upadając na jedno kolano. Była uzbrojona, zaś oczy błyskały jej groźnie.
-Co tu się dzieje?! I gdzie ja jestem? W męskim zamtuzie?! Dziwny facet macha łapami, a kolejny leży przypięty do łóżka... Elfie, ty zaspokajasz perwersyjne przyjemności tego klienta?-zapytała Wysokiego Elfa, po czym dodała już do Alemira:
-A ty lubisz być przypinany pasami? Może pójść po pejcz?-warknęła, gdy nagle z chmury strzelił idealnie czarny promień, który popędził na rudą kobietę. Uderzenie wydawało się nieuniknione, lecz... ona wygięła się jak kotka, unikając go!
Promień trafił w ścianie, niszcząc ją doszczętnie, ale na tym nie poprzestał. Przebijał coraz to kolejne ściany, aż w końcu zniszczył ich w sumie około tuzina.
Mina Wysokiego Elfa była bezcenna. Wyraz bezgranicznego zdziwienia zagościł na jego twarzy, lecz szybko na miejsce zaskoczenia weszła determinacja.
-To ma być Czarnoksięstwo?! Jesteś śmieszny i żałosny!-krzyknęła, zaś w jej rękach nagle pojawiły się dwa ostrza. Widziałeś jedynie delikatny ruch rąk tamtej w kierunku mieczy, a mimo wszystko miała je w dłoniach!
Promień znowu wystrzelił, tym razem mocniejszy i dużo szybszy. Jednakże mimo wszystko, kobieta odskoczyła w ostatniej chwili.
Kiedy promień zetknął się z ziemią, rozległa się potworna eksplozja. Wydawało się, iż dziura miała głębokość dwudziestu pięter.
Nie mniej jednak zauważyłeś, iż chmura zrobiła się tak rzadka jak lekka mgiełka.
Ostatnie uderzenie promienia ruda powinna ominąć bez problemu, ale stała nieruchomo, a w ostatniej chwili machnęła ostrzami. Ku powszechnemu zdziwieniu, odbił się od kling i poleciał w stronę Wysokiego Elfa!
Właśnie Alemir miał okazję zaobserwować nowego, latającego Elfa, gdyż trafiony w pierś, został posłany na ścianę.
-Ta męska dziwka nie będzie cię już niepokoić-uśmiechnęła się, dwoma cięciami przecinając więzy. Było to trochę niebezpieczne, ponieważ mogła ci rozpłatać szyję, ale w ostatecznym rozrachunku nic się nie stało.
Nagle jej oczy rozszerzyły się. Z piersi sterczał jej długi, metalowy pręt, natomiast chlustająca krew obryzgała ci twarz. Kobieta upadła na ciebie, wbijając ci kawałek pręta w lewą nogę.
Tymczasem Wysoki Elf leżał pod ścianą, śmiał się i charczał, nie mogąc się podnieść, na zewnątrz panował chaos i wszechobecne wrzaski.
-Suka-zachichotał, po czym zaczął układać kolejne zaklęcie.

Valar, Sily'a:
Nagle pojawiliście się w pokoju. Wielka dziura w podłodze, kilkanaście przebitych ścian, Wysoki Elf leżący pod ścianą... Alemir? A także ruda! Pręt sterczał z jej pleców. Nie żyła. Nie mogła żyć.
Tymczasem Wysoki Elf już układał zaklęcie, które miał zamiar rzucić i choć było wydać zdziwienie na jego twarzy, kontynuował, charcząc coś.

Pozostali:
Usłyszeliście potworny huk dochodzący z północno-wschodniej części pałacu. Może warto by było się tam udać?
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline