Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-05-2009, 18:01   #39
andramil
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
Sonnillon przysłuchując się pozostałym nigdy nie spodziewał się, że napotka taki problem jak brak konia. Zwykle jak ktoś z kompani nie miał konia, to właśnie takie hodowle służyły za uzupełnienie wierzchowców. Zresztą maszerowanie na piechotę też nie było im straszne. Jednak teraz konie były im potrzebne. Chciał jak najszybciej odnaleźć to dziecko i zakończyć ten epizod.

- Towarzysze, pomysł z "pożyczeniem" sobie koni nie jest najgorszy. Nie zgadzam się z kapralem. Zwinne ręce sprawią, ze nawet nas nie zauważą. Jednak jest to pewne ryzyko, które nie warto podejmować już na samym początku. Co jeśli hodowca ma kuszę i celne oko? Nie będziemy już jedyną sześcioosobową drużyną. - Son spojrzał na zebranych - Goranie, w przeciwieństwie do Moresa, jesteś lekki i nie nosisz ciężkich płyt na sobie. Jeśli Ci to nie przeszkadza pojedziecie z Silvanem w dwójkę na jednym koniu. Ja pojadę z Madlen, Mores sam już wystarczająco obciąża swego wierzchowca, Grimr jednak będziesz musiał na demonie podróżować. Jeśli jednak wolisz kogoś innego - zwrócił się do druida - to zamienimy to. Ja jestem otwarty na propozycję każdej roszady i nie mam uprzedzeń odnośnie moich towarzyszy. No może nie chciał bym jechać z tym Cht-coś-tam na jednym koniu. No dobra to wyjeżdżamy.

Poczekał aż wszyscy usadowią się na swoich miejscach i odwrócił konia i ruszył w stronę południowej bramy. Gdy już dotarł do strażnicy i dzielnych wojowników broniących miasta na swych zwyczajowych miejscach, odezwał się do jednego z nich.

- Powitać mężny strażniku. Chciałbym się dowiedzieć gdzie to urodził się nasz były bohater i teraźniejsze utrapienie - Shiboz. - A mówiąc to rzucił mu złotą monetę.
- Wy to pewno szukacie jego bachora? A no dobrze mości poszukiwaczu. W Mel'Run, na południe stąd. To i tak wam nie pomorze. Zadzieracie z siłami ciemnymi i silniejszymi od was. Ale niech Bóg was prowadzi. Trzymamy kciuki za takich jak ty.
- Podziękować. Wilce mi pomogliście i rad jestem z takiego błogosławieństwa. Bywajcie dobry człeku. W zdrowiu i spokoju.
- A bywaj, bywaj. Powodzenia. - odjeżdżając wojownik był rad, za otrzymanie informacji za dość niską cenę.

- No to ruszamy na południe, do Mel'Run. Miejsca urodzenia sławnego Shiboza. Może na coś trafimy. - ruszył. Ruszył w poszukiwaniu pewnego dziecka, za sowitą nagrodę. Ale to nie dla niej go szukał.
 
__________________
Why so serious, Son?

Ostatnio edytowane przez andramil : 04-05-2009 o 18:10.
andramil jest offline