Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-05-2009, 20:46   #117
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Statek:

Marcao, Oreas
-Pozwól, że poprawię. To było wasze pismo-po tych słowach złożył kartkę i włożył pod zbroję, słuchając z uwagą słów Marcao, po czym westchnął.
-Skoro jesteś aż tak pewien swoich sił, to proszę, zabij mnie, a przynajmniej spróbuj, lecz pamiętaj, ja również mam broń. Broń Gnoma geniusza wygnanego z Góry Nieważne. Cały statek jest konceptem owego Gnoma i jak się domyślasz, statek jest mi całkowicie posłuszny. Chcesz spróbować sił w zabiciu mnie? Skąd wiesz, że nie celuję do ciebie z jednego z Gnomich wynalazków? A może od śmierci dzieli ciebie i twojego towarzysza, jeden ruch mojego palca? Zastanów się dobrze-rzekł, po czym odwrócił się do was plecami, stojąc przodem do okna.
-Tak wielkie okno na rufie statku może być zagrożeniem. Ale nie wtedy, kiedy jest to dzieło mojego zaufanego Gnoma... Zapewne tylko ja powstrzymuję was od ucieczki, prawda? A może okno jest pułapką? Zapewniam, że nie-na potwierdzenie swoich słów otworzył oba skrzydła na oścież. Otwierały się do wewnątrz, gdzie okrągłe uchwyty z kliknięciem wchodziły w odpowiednie otwory.
-Krępująca jest moja obecność, tak? Temu również da się zarazić, a w tym czasie uciekajcie, jeśli chcecie. Osobiście nie radzę, lecz jesteście dorośli i to wasz wybór-powiedział odwracając się do was przodem, po czym wyminął i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.

Drum:
Obudziłeś się za kratami, co nie za bardzo ci się podobało więc podszedłeś do kraty i zawołałeś strażnika, chcąc się widzieć z dowódcą.
-Zajęty-warknął gburowato.
-To niech przestanie być zajęty... Chyba, że mam ci moją laskę wpakować...no, nie jest w moim zwyczaju tak ordynarnie się wyrażać. Otwieraj te druciane drzwi i prowadź do szefa!
-Nie ma. Wysiadł.
-Jak to wysiadł? W takim razie prowadź do jakiejś osoby bardziej kompetentnej od ciebie...
-Mam inne rozkazy i morda w kubeł!-warknął strażnik, będący wysokim i dosyć grubym mężczyzną zakutym w zbroję jakby z przymusu. W dłoni trzymał włócznię, o którą się opierał, zaś przy pasie wisiał miecz. Włócznia najwyraźniej służyła mu jedynie za podpórkę, podobnie miecz.
-Sram na twe rozkazy... Jeżeli mnie stąd nie wypuścisz goszko tego pożałujesz. Niech Nuitari ma mnie w opiece... Coraz większe półgłówki na tym świecie... Echhh...
-Ale siÄ™ ciebie bojÄ™. Co mi zrobisz? Pierdniesz na mnie? Co tam mamroczesz?
-Spójrz na siebie... Wały ci się wylewają spod twego umundurowania... Włócznia... za co ci ona służy? Twoje łapy bardziej nadają się do trzymania kufla czy jakiejś dziewki by nie uciekła a nie broni... Powtarzam. Prowadź do kogoś... kogoś kompetentniejszego... Wybacz, ale ty na takiego nie wyglądasz... I jedna sprawa! Co ja mruczę to mój interes!
Strażnik zrobił się czerwony ze złości i podszedł do krat nieco świńskim krokiem, po czym zamierzył się włócznią, ale... nie trafił!
Dalej wszystko działo się szybko. Śmiech Druma, jego nienawistny wzrok, pochwycenie włóczni strażnika.
-Jestem za kratą... Jestem wycieńczony, bezsilny... Jednak... jednak udało mi się pochwycić tę broń. Za wolny jesteś. Prowadź do kogoś, bo inaczej będzie z tobą krucho... Sądzę, że klucze od celi masz przy sobie. Czy sam mi je dasz, czy wezmę je sam to twój wybór...
Nagle do pomieszczenia wkroczyła postać w złotej zbroi. Jego krok wyraźnie odbiegał od świńskiego kroku strażnika. Ten miał więcej elastyczności i sprężystości.
-Puść włócznię tego ciamajdy, proszę.
-Prowadź do kogoś kompetentnego...-rzekł Druid, puszczając włócznię.
-Słucham-odparł ze spokojem, przyglądając się Kenderowi, z którego po chwili spuścił wzrok.
-Wypuść mnie stąd. To na początek. I chodźmy gdzieś na pokład.
-Słyszałeś?! Ten pan chce wyjść!-pacnął strażnika w tył głowy, a ten popatrzył spode łba, ale otworzył celę.
-Proszę za mną-powiedział, a następnie wyprowadził cię z pokładowego lochu, idąc schodami cały czas na górę. Przeszliście trzy kondygnacje nim wydostaliście się na świeże powietrze.
Zobaczyłeś oddalający się, kamienisty brzeg, zaś przed statkiem znajdowało się Nowe Morze.
Na pokładzie czteromasztowca krzątali się marynarze, zaś żołnierze składający się z ludzi i Smokowców, ustawieni byli wzdłuż burt. Kiedy jeden patrzył w morze, drugi kontrolował to, co działo się na statku.
Znajdował się tam również kapitan, będący Krasnoludem, który wykrzykiwał rozkazy oraz łajał swoich podwładnych.
-Mów zatem!-uśmiechnął się, spoglądając w niebo, po czym uśmiechnął się. Wiatr rozwiewał mu włosy z tyłu, zaś on sam stał przodem do kierunku płynięcia.
Wiatr im sprzyjał...
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem mojÄ… postaciÄ… i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline