Tylko że tak jest z każdym systemem. We wszystkich RPGach, proponowane przez twórców grupy odnoszą się do jakichś archetypów. I właśnie po to istnieją. Po to też ludzie w rzeczywistości zbierają się w grupy - bo łączą ich wspólne cechy/poglądy. Tak samo jest w Świecie Mroku, Neuroshimie, czy wspomnianych Forgotten Realmsach.
No i w przypadku Gasnących Słońc nie jest to chyba kwestia ewolucji systemu, bo informacje o tych "wyjątkach" są już też w podręczniku głównym. Czytając materiały nie ma się wrażenia, że twórcy w pewnym momencie pomyśleli "Jakaś nudna i szablonowa ta szlachta nam wyszła. Napiszmy więc w dodatku, że 30% z niej tak naprawdę jest zupełnie inna, niż opisaliśmy to na początku"
Jeśli chodzi o przewidywalność, to oczywiście. Jest to jeden z systemów, które bardzo mocno bazują na starych rozwiązaniach (najbardziej chyba na Diunie) ale tak samo można powiedzieć, że Warhammer jest banalny i płytki bo elfy tu są zwinne, a krasnoludy mają brody i latają z toporami. Wtórność jest stałą cechą większości dobrych systemów.
Żeby nie było, że wykłócam się tu w obronie systemu, bo tak nie jest. Po prostu, czytając pierwszy raz materiały do Gsów, miałem zupełnie inne odczucia niż Ty. Dla mnie świat był ekstremalnie zawiły i złożony. Do tego stopnia, że podręcznik parę razy lądował w kącie, bo nie wiedzieliśmy jak się za to zabrać. Dopiero po przeczytaniu dodatków, udało mi się złożyć spójną wizję settingu, która mogliśmy "poczuć" z drużyną.