Delektując się kolejnym łykiem wyśmienitego wina, Durkon odchylił głowę do tyłu i rozmyślał o dalszej podróży Wspaniałe miejsce, ale nie ma tu nic co by mnie trzymało prócz jakże rzadkio spotykanej w tych czasach życzliwości mieszkańców... Ale dzień zwłoki nigdy nikomu jeszcze nie zaszkodził, wyruszę dopiero pojutrze. - Nie ruszajcie się i ani pary z gęby – ostry głos jakiegoś elfa wyrwał go z zamyślenia. Ech... A zapowiadało się na miłą resztę dnia. Odwrócił głowę w kierunku rabusiów i zmierzył wzrokiem odległość do tego z rapierem. Z ławy stojącej przy ścianie miał do lady nieco ponad 3 metry, na których znajdowały się inne meble, nie miał jednak czasu na szczegółowe obserwacje. Zerknął jeszcze na kobietę, która także znajdowała się w sali. Hm, niewiasta, pewnie zaraz się schowa pod stół. Ostrożnie wyciągnął dłoń w stronę sakiewki na komponenty, w której wymacał kawałek zakonserwowanej, świńskiej skóry. - Panowie, sądzę że nadużywacie gościnności naszych jakże miłych gospodarzy – rzekł spokojnie, po czym wykonał kilka szybkich gestów i wymówił formułę zaklęcia zbroja maga. Korzystając z zasłony jaką oferowała ława oraz stół, odtroczył od plecaka tubę na zwoje, z której wyciągnął pergamin zawierający czar magiczny pocisk i rozpoczął odczytywanie zaklęcia zamierzając posłać kule energii w kierunku elfa.
__________________ Wszystko wolno, hulaj dusza
Do niczego się nie zmuszaj
Niczym się nie przejmuj za nic
Nie wyznaczaj sobie granic |