Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2009, 00:18   #44
Penny
 
Penny's Avatar
 
Reputacja: 1 Penny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemu
W ciszy, która zapadła po słowach Snogara, Francesca bez trudu mogłaby policzyć wyraźne uderzenia własnego serca. Kątem oka zerknęła na Ekharda, który zdusił w ustach przekleństwo. Tileanka zrobiła zmartwioną minę i żałośnie opuściła głowę. Cała nadzieja na opuszczenie tego miejsca zgasła niczym zdmuchnięta świeca… A może to i lepiej? Kto wie co czekałoby ją poza faktorią?
Krótka chwila szoku minęła bezpowrotnie robiąc miejsce nieopisanej wrzawie. Mieszkańcy faktorii wydawali się być tak przejęci, że zadawali setki niepotrzebnych pytań, na których odpowiedź albo była niejasna, albo niewiadoma. Tracili tylko czas.
- Chyba wolę zginąć w walce, niż z głodu – stwierdził szeptem Ekhard, gdy tylko zapadła jako taka cisza, w której zdołano cokolwiek ustalić. Francesca znała go dopiero od kilku godzin, ale w tym momencie jego słowa były dla niej tak oczywiste, jakby znali się całe życie. Chciała mu odpowiedzieć, że także nie ma zamiaru umierać z głodu, jeśli już na umieranie się nastawiają, ale głos uwiązł jej w gardle. Nie potrafiła nawet unieść ręki. Czuła się tak, jakby nagle ktoś zawładnął jej ciałem i nie pozwalał jej podjąć samodzielnej decyzji. Była w stanie obserwować tylko jak Ekhard odchodzi od stolika i podchodzi do Paula i Snogara. Widziała jakie wrażenie zrobił na obu mężczyznach postawa Webera. Jej nowy przyjaciel zacznie pewnie zdobywać szacunek wśród miejscowych. Uśmiechnęła się lekko, czując jak wypełnia ją niezrozumiałe uczucie - duma.
Nagły trzask pękającego w ogniu drewna sprawił, że podskoczyła na swoim krześle. Pozostała jej tylko chwila na podjęcie właściwej decyzji. Ryzykuje albo nie. Wóz albo przewóz.
Jeśli orkowie podejdą do faktorii nic ich nie uratuje. Francesca była pewna, że nie zadowolą się tylko towarem z karawany, że przyjdą i tutaj.
Ekhard powrócił z zaciętą miną. Nagle zdała sobie sprawę, że jej nowy towarzysz został właśnie niepisanym przywódcą ochotników z faktorii. Pewnie sam nie zdawał sobie z tego sprawy, zbyt zajęty myślą o nadchodzącej walce.
- Idę po konie - powiedział cicho. - Zaraz wracam.
Francesca wstała z krzesła i narzuciła płaszcz na ramiona.
- Idę z tobą – stwierdziła z poważną miną, wychodząc za mężczyzną z karczmy. – Przyda ci się pomoc. Ja też nie zamierzam się poddawać.
 
__________________
Nie rozmieniam się na drobne ;)
Penny jest offline