Leizar siedział zamyślony patrząc na Arline, widział w niej coś wspólnego z nim, przez całe swoje ziemskie życie nie spotkał żadnego upadłego anioła, nie wiedział jak takiego rozpoznać, jednak to samo rzuca się w oczy, samo uczucie mówi wszystko.
Od zamyślenia oderwał go pojedynek enta z jednym z leśnych stworzeń. Leizar nie zareagował, wiedział że takie zachowanie to normalny odruch, że jak wilk zjada zająca, tak ent broni się przed wiewiórką. Bóg pomyślał o wszystkim, wszystko między sobą współpracuje, zwierzęta, ludzie...i wszystko podąża w jednym kierunku...w stronę śmierci. Teolog westchnął, on umrzeć nie może...wieczne życie na ziemi, życie o które próbują tak walczyć różne istoty, wcale nie jest nagrodą a karą. Prawdziwe życie zaczyna się dopiero po śmierci. Leizar rozumiał cierpienie pana tego domu. Nieśmiertelność to kara...w takim razie Bóg musiał ukarać tą istotę z jakiegoś powodu. Leizar wstał i zaczął mówić, najpierw uśmiechnął się w stronę "siostry". Dostrzegł że i ona odkryła kim on jest. -Witaj siostro - Powiedział, po czym odwrócił się w stronę skrzata. -Skrzacie....jak dobrze zrozumiałem twój Pan jest nieśmiertelny, ja także należę do tej wąskiej grupy, i także nie mogę umrzeć, jednakże nieśmiertelność to nie nagroda !!-powiedział podniośle -Bo głębszym zastanowieniu , dochodzę do wniosku że twój pan czymś zawinił, nieśmiertelność na tym świecie to kara nadana od Boga, nie istnieją istoty naturalnie nieśmiertelne, w takim razie pytam, czym twój Pan zawinił że został ukarany, bez odpowiedzi na to pytanie nie mam zamiaru wam pomagać. Po czym usiadł uśmiechając się.
Ostatnio edytowane przez Demon Lord : 05-05-2009 o 15:04.
|