Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2009, 17:23   #93
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany


Adriann Hasse.


. .

Adrian
spojrzał na sąsiednie łózko w szpitalnym pokoju... Ciągle widział tę cholerną twarz ni to z uśmiechem, ni to z grymasem złości. Twarz Thomasa Kruppa. Nie-Człowieka, dla którego czas i przestrzeń stanowiły tylko... TYLKO kolejne wymiary w wielowymiarowym Tak-Istnieniu...

„Jeżeli nie jest bieski, wcale nie znaczy, że jest niebieski.” - ulubione stwierdzenie profesora Weissa na wykładzie z logiki matematycznej... Jak można było nazwać coś takiego „logiką”?

You lose the game? Is this Awesome? [Yes & No]

Zamknął oczy. Fakt, jeżeli dalej będzie tak parł na tą ścianę to skończy się to “orzeczeniem o niepoczytalności umysłowej”… Tak to się nie może skończyć, ale... ale... ale. Zawsze jest jakieś ale, które powoduje, że odpuszczamy sobie coś i wracamy do swojego bezpiecznego grajdołka...
Jeżeli chciał wygrać tę grę...

- To rusz swoją cholerną mózgownicę i zrób coś z tym! Jest siedemset dwadzieścia jeden razy potężniejszy od Ciebie, ale to nie znaczy, że nie przewidział sytuacji, w której pozwoli Ci wygrać!

Słowa rozmyły się w powietrzu i natychmiast zostały zagłuszone przez lekarza:

- Jak się czujemy? Dobrze? To dobrze. – nawet uśmiech był rutynowy... Nawet nie zajął się badaniem, obejrzał tylko kartę mrucząc coś pod nosem – Taaaak. Możemy spokojnie wypisać pana do domu... Pańskie rzeczy są w szafce, jakby co siostra panu pomoże. I proszę uważać na siebie...

Po kilku sekundach drzwi się zamknęły dociągnięte przez automat.





David Mallory.

Szybko udał się do klasztoru Jezuitów. Budynek, do którego go skierowano wcale nie przypominał klasztoru...
. .

Dość niezdecydowanie wszedł i – z ulga – ujrzał zakonnika:
- Przepraszam, szukam... egzorcysty.
- Szczęść Boże. Egzorcysty? – zakonnik oderwał się od swojej pracy i spojrzał na dziennikarza – w jakim celu?
- Jestem dziennikarzem... i pisze artykuł o istotach nadnaturalnych, wilkołakach, wampirach, duchach... I chciałem poznać stanowisko Kościoła w tej sprawie – wypalił.
- Rozumiem – kamienna twarz ani nie drgnęła. Wskazał na pobliskie drzwi – Zechce pan poczekać? Poproszę kogoś.

Nie czekając na reakcję podniósł słuchawkę i wybrał numer
- Bracie Piotrze, czy mogę brata prosić na dół na rozmowę? Dziękuję.

Mallory wszedł do niewielkiego pokoju, skromnie, ale wygodnie urządzonego. Z niewielką biblioteczką i stolikiem otoczonym kilkoma krzesłami. Z boku stał niski stolik i dwa fotele. Zanim dziennikarz otrząsnął się i wybrał miejsce w drzwiach pojawił się starszy zakonnik.
. .

- Niech święci się imię Pana. – przywitał się i dodał – W czym mogę pomóc. Może kawy? Herbaty? Ja wybiorę twarde krzesło – to już nie ten wiek, kiedy można w fotelu... – uśmiechnął się przyjaźnie i usiadł...





Eric Gower

Było kilka minut po południu, kiedy Eric wrócił do mieszkania. Nalał szklankę soku; rozłożył skopiowane w bibliotece dokumenty i przyjrzał się im ponownie.
. .

Dopiero po chwili uświadomił sobie, że to wszystko było zbyt dużym zbiegiem okoliczności... Ktoś chciał, aby w starej bibliotece znalazł dokładnie to czego szukał... Tylko jakim cu...

Dzwonek do drzwi wyrwał go z rozmyślań. Podszedł do domofonu i zapytał:
- Kto tam?
- Kurier UPS. Mam przesyłkę dla pana Erica Gowera – nie niemieckie nazwisko zrobiło „delikatną trudność” językową wypowiadającemu.
- Proszę. – nacisnął przycisk i po chwili trzymał w ręku kopertę formatu A4.

Wewnątrz była kolejna koperta. Na zielonkawej papeterii wyraźnie pachnącej pistacjami skreślono gotyckim pismem tylko kilka słów:

„Z przyjemnością poznam. Załączam zaproszenia. Lukrecja von Rosenthall”

Do listu faktycznie dołączono zaproszenia na otwarcie wystawy w najbliższy czwartek...
 
Aschaar jest offline