Adriann Hasse. .
.
Adrian spojrzał na sąsiednie łózko w szpitalnym pokoju... Ciągle widział tę cholerną twarz ni to z uśmiechem, ni to z grymasem złości. Twarz
Thomasa Kruppa. Nie-Człowieka, dla którego czas i przestrzeń stanowiły tylko... TYLKO kolejne wymiary w wielowymiarowym Tak-Istnieniu...
„Jeżeli nie jest bieski, wcale nie znaczy, że jest niebieski.” - ulubione stwierdzenie profesora
Weissa na wykładzie z logiki matematycznej... Jak można było nazwać coś takiego „logiką”?
You lose the game? Is this Awesome? [Yes & No]
Zamknął oczy. Fakt, jeżeli dalej będzie tak parł na tą ścianę to skończy się to “orzeczeniem o niepoczytalności umysłowej”… Tak to się nie może skończyć, ale... ale... ale. Zawsze jest jakieś ale, które powoduje, że odpuszczamy sobie coś i wracamy do swojego bezpiecznego grajdołka...
Jeżeli chciał wygrać tę grę...
- To rusz swoją cholerną mózgownicę i zrób coś z tym! Jest siedemset dwadzieścia jeden razy potężniejszy od Ciebie, ale to nie znaczy, że nie przewidział sytuacji, w której pozwoli Ci wygrać!
Słowa rozmyły się w powietrzu i natychmiast zostały zagłuszone przez lekarza:
- Jak się czujemy? Dobrze? To dobrze. – nawet uśmiech był rutynowy... Nawet nie zajął się badaniem, obejrzał tylko kartę mrucząc coś pod nosem – Taaaak. Możemy spokojnie wypisać pana do domu... Pańskie rzeczy są w szafce, jakby co siostra panu pomoże. I proszę uważać na siebie...
Po kilku sekundach drzwi się zamknęły dociągnięte przez automat.
David Mallory.
Szybko udał się do klasztoru Jezuitów. Budynek, do którego go skierowano wcale nie przypominał klasztoru...
.
.
Dość niezdecydowanie wszedł i – z ulga – ujrzał zakonnika:
- Przepraszam, szukam... egzorcysty.
- Szczęść Boże. Egzorcysty? – zakonnik oderwał się od swojej pracy i spojrzał na
dziennikarza – w jakim celu?
- Jestem dziennikarzem... i pisze artykuł o istotach nadnaturalnych, wilkołakach, wampirach, duchach... I chciałem poznać stanowisko Kościoła w tej sprawie – wypalił.
- Rozumiem – kamienna twarz ani nie drgnęła. Wskazał na pobliskie drzwi – Zechce pan poczekać? Poproszę kogoś.
Nie czekając na reakcję podniósł słuchawkę i wybrał numer
- Bracie Piotrze, czy mogę brata prosić na dół na rozmowę? Dziękuję.
Mallory wszedł do niewielkiego pokoju, skromnie, ale wygodnie urządzonego. Z niewielką biblioteczką i stolikiem otoczonym kilkoma krzesłami. Z boku stał niski stolik i dwa fotele. Zanim dziennikarz otrząsnął się i wybrał miejsce w drzwiach pojawił się starszy zakonnik.
.
.
- Niech święci się imię Pana. – przywitał się i dodał – W czym mogę pomóc. Może kawy? Herbaty? Ja wybiorę twarde krzesło – to już nie ten wiek, kiedy można w fotelu... – uśmiechnął się przyjaźnie i usiadł...
Eric Gower
Było kilka minut po południu, kiedy
Eric wrócił do mieszkania. Nalał szklankę soku; rozłożył skopiowane w bibliotece dokumenty i przyjrzał się im ponownie.
.
.
Dopiero po chwili uświadomił sobie, że to wszystko było zbyt dużym zbiegiem okoliczności... Ktoś chciał, aby w starej bibliotece znalazł dokładnie to czego szukał... Tylko jakim cu...
Dzwonek do drzwi wyrwał go z rozmyślań. Podszedł do domofonu i zapytał:
- Kto tam?
- Kurier UPS. Mam przesyłkę dla pana
Erica Gowera – nie niemieckie nazwisko zrobiło „delikatną trudność” językową wypowiadającemu.
- Proszę. – nacisnął przycisk i po chwili trzymał w ręku kopertę formatu A4.
Wewnątrz była kolejna koperta. Na zielonkawej papeterii wyraźnie pachnącej pistacjami skreślono gotyckim pismem tylko kilka słów:
„Z przyjemnością poznam. Załączam zaproszenia. Lukrecja von Rosenthall”
Do listu faktycznie dołączono zaproszenia na otwarcie wystawy w najbliższy czwartek...