Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2009, 22:49   #46
Hellian
 
Hellian's Avatar
 
Reputacja: 1 Hellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwu
Z każdym jardem, każdym obrotem koła, rzec by się chciało z każdym oddechem, Jana coraz mniej odczuwała złowrogą obecność Diabła i jego córki i teraz rzeczywiście była bardzo zadowolona, że jest w powozie całkiem sama, bowiem przez chwilę, gdy strach i obrzydzenie powoli puszczały ją z okowów, twarz młodej kainitki przybrała wyraz czystej nienawiści.

Dlatego minęły długie minuty nim wychyliła się z powozu i poszukała wzrokiem księcia von Zaborskyego. Odpowiadając na jej spojrzenie, Rzemieślnik zrównał konia z karocą.
- Gdybyś Panie zechciał trochę odpocząć – Jana uśmiechała się, powoli podnosząc wzrok na twarz księcia – bardzo ucieszy mnie Twoje towarzystwo.
- A może zmieszczę się na twoim siodle, Panie? – roześmiała się w głos chyba po raz pierwszy od tygodni - Noc jest taka piękna, szkoda spędzać ją zamkniętej w tej … – cisnące się na usta słowo wydało jej się czymś niewłaściwym, psującym urodę chwili – skrzyni –dokończyła więc w inny sposób, wiedząc, że obraża mistrzostwo currificesa, który stworzył strachovicki powóz.

Miała wrażenie, że w jej martwych żyłach zaczyna krążyć krew. Najchętniej przesiadłaby się na konia i w pojedynkę puściła ze zwierzęciem w dziki pęd. Korzystając z dobrodziejstw emocji, które sprawiły, że czuła się żywa.
Ale kiedy Jana odezwała się do von Zaborsky’ego, podjechał do nich jasnowłosy rycerz z Friesenbergu.
- Pani, nie znamy natury zagrożenia, w karocy jesteś bezpieczna. – Horst miał niski, szorstki głos i jak zwykle porządkował rzeczywistość. Stanowczy ton nie współgrał ze sposobem, w jaki patrzył na Janę.
Rzemieślniczka nie odwróciła wzroku od księcia, kiwnęła jednak głową.

W chwili milczenia powoli rozchodziło się napięcie, które Jana tworzyła miedzy sobą a von Zaborskym. Horst odjechał na tyły orszaku, a na ustach Kainitki błądził leciutki uśmiech. Kolekcjonowała gesty zazdrości. Tak różne od prawdziwej trwogi, która towarzyszyła jej i jej sługom na Petrowym zamku.
- To taki piękny kraj – czarne oczy dziewczyny błyszczały prawdziwym przejęciem – Cieszę się tą wspólną drogą, książę.

***

Petrowy syn snuł balladę. Jana słuchała jej odsłoniwszy kotary. To był dobry poemat. Momentami nawet genialny - dzieło kompletne, w którym nieoczekiwane załamania rytmu harmonizowały z okrucieństwem opiewanych wydarzeń i oszpeconą twarzą nieoczekiwanego barda.

Toteż zaskakujący atak był dla Jany niczym epilog do recytowanej Sagi. Nagle woźnica zatrzymał powóz, zarżały chyba wszystkie konie, do nich dołączył przerażony głos Trędowatego i wilcze wycie. Dźwięki przenikały powietrze niemal namacalnie, a Jana - widz okrutnego spektaklu drżącymi rękami otwierała drzwi powozu. Potem pierwszy raz ujrzała latające sługi Tremere.

Jeszcze rozróżniała życie od pieśni, jeszcze zastanawiała się, co może zrobić, by ocalić szpetną skórę Stoigniewa. Jeszcze rozważała, czy nie będzie walczyć o własną.

Ale pieśń zwyciężyła ich wszystkich. Choć może nie każdego w równym stopniu. Młody Diabeł poetyckim gestem uruchomił swoje moce i powietrze przeszył lodowaty wiatr, zaś Jana z zachwytem odebrała spowolnienie, jakiemu uległ dla niej świat. Złotooka Kamyk w męskim geście, godnym prawdziwej chanson de gest, stanęła między maszkaronami a wojewodzicem i Rzemieślniczka poczuła przejmujący ból, że nie umie ubrać wydarzeń w słowa, dodając kolejne zwrotki do okrutnej ballady.

I kiedy Kamyk tańczyła ze swą szablą, a męskie ramiona z zaskakującą delikatnością pchały Janę z powrotem w stronę powozu, ta zatraciła się już całkowicie w nieistniejącej pieśni.
 
__________________
"Kobieta wierzy, że dwa i dwa zmieni się w pięć, jeśli będzie długo płakać i zrobi awanturę." Dzienniki wiktoriańskie
Hellian jest offline