Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2009, 10:29   #18
Raincaller
 
Raincaller's Avatar
 
Reputacja: 1 Raincaller nie jest za bardzo znanyRaincaller nie jest za bardzo znanyRaincaller nie jest za bardzo znanyRaincaller nie jest za bardzo znany
Thersos z wyraźnym zaciekawieniem obserwował cała ceremonię. Ciągle zastanawiały go te czerwone róże na białym tle, które wydawały się być jakimiś insygniami tutejszego bóstwa. Wsłuchiwał się w słowa mężczyzny w szarych szatach, jak również w przemawiającego po nim kapłana w bieli. Dziś, w rocznice tamtych wydarzeń... - powtórzył w myślach słowa mężczyzny przemawiającego z balkonu. - Widać niezwykłego dnia przyszło mi odwiedzać tą osadę. Gdy kapłan skończył, oczom zebranych ukazała się młoda dziewczyna, przykuwająca uwagę swoimi rudymi włosami. Thersosa wyraźnie zainteresowała złota róża, którą kapłan podarował zielonookiej nazywając ją Różyczką. Gdy ta zbliżyła się do tłumu, chociaż balkon oddalony był od zebranych najemnik dostrzegł w jej oczach coś niepokojącego, jakiś dziwny nieujarzmiony żar. Nie zdołał jednak skupić na tym dłużej swojej uwagi, ponieważ chwilkę po jej wystąpieniu stałą się rzecz niezwykła.

Gong, który całkiem niedawno zwoływał wszystkich na modlitwę teraz tak po prostu zerwał się z podtrzymujących go łańcuchów i mknął wprost na stojącego pod nim mężczyznę w niebieskiej tunice. Niech to szlag! - zaklął w duchu Thersos, po czym starając się odepchnąć nogą jak najmocniej wystrzelił niczym pocisk w kierunku rycerza. W takich chwilach elfia zwinność zdawała się być nie lada darem, gdyż dosłownie w ostatnim momencie najemnik zdołał odtrącić zaskoczonego człowieka spod upadającego dzwonu. Gong uderzył o ziemię ze sporą siła, pękając przy tym i wywołując zagłuszający hałas. Wszyscy zgromadzeniu spojrzeli w stronę całego zajścia. Thersos szybko się podniósł, podając rękę rycerzowi.
- Całyś? Na szczęście wpadłem na ciebie z wystarczającym impetem, bo inaczej ciężko byłoby zwalić z nóg takiego kolosa. - uśmiechnął się lekko wyczekując, aż rozmówca otrząśnie się z upadku.

Mężczyzna spojrzał na gong leżący u jego stóp, po czym przeniósł wzrok na niespodziewanego wybawce. Gdyby nie ten elf, pomyślał. Gdyby nie on...
- Tanis. - Po czym przyjął podaną mu dłoń - Tanis Ironfeld.
Thersos pociągnął lekko, pozwalając rycerzowi wstać z jego pomocą. Mężczyzn przyjrzał się dokładniej elfowi. Po chwili wokół nich tłoczno było od pozostałych mieszkańców, którzy obserwowali całe zajście. Każdy chciał sprawdzić czy nic się nie stało. No i podziękować wybawcy.
- Wszystko w porządku. - odrzekł Tanis. - Nic mi nie jest. Ludzie rozejdźcie się. Nie ma tu nic więcej do oglądania.
- Thersos Quamar... - odrzekł najemnik widząc, że rozmówca wpatruje się w niego. - Do usług.
Kiedy wszyscy odeszli od nich i wrócili do modlitwy mężczyzna odwrócił się w stronę elfa i podjął rozmowę.
- Nieczęsto widujemy tu przedstawicieli twej rasy. A jeśli już to nie przybywają w przyjaznych zamiarach. Stąd ten kamienny mur.
Ostatnie słowa doleciały do uszu Ariadne, która stała niedaleko uważnie obserwując zachowanie mężczyzny. Dopiero teraz przecisnęła się przez ten cały tłum.
Najemnik skrzywił się lekko.
- Pewien jesteś, że dokładnie o mojej rasie mówisz? - po chwili dodał. - Moją krew cechuje dzikość, ale daleko nam do naszych mrocznych braci...
Mężczyzna podrapał się po brodzie. Następnie spojrzał na miejsce, z którego przed chwilą zwisał gong. Na balkonie nie było kapłana. Pewnie akurat schodził na dół sprawdzić co się dzieje.
- Może i racja. Ale tu jest Cormanthor. A my mieliśmy do czynienia jedynie z najazdami twoich mrocznych braci. A i zdarzyło się że była afera z elfem innego koloru niż ciemny.
- Ciekawi mnie czemu obserwowałeś tą cała ceremonię z takim dystansem. - zapytał dość stanowczym tonem Thersos. - Skoro jesteś mieszkańcem osady, nie powinieneś oddawać się modlitwie?
Mężczyzna spojrzał w oczy elfa. Widać było w nich gniew.
- Ja nie wypytuje cię o twe sprawy religijne odmieńcu.
Następnie odwrócił się i odszedł.



Rzut (+ mod.ZR)- Thersos ratuje rycerza...
 
__________________
"Tylko silni potrafią bez obawy śmiać się ze swoich słabostek." - W.Grzeszczyk
Raincaller jest offline