William Moorhous Nico po raz kolejny spoglądał uważnie na Williama Moorhousa.
- Wprowadzenie do Zakonu zawdzięczam naszemu wspólnemu znajomemu. To właśnie Edward Call zaprosił mnie i dlatego w ramach podziękowań pomagam mu w kontaktach z wydawcami. Z tych samych powodów spełniam właśnie jego prośbę i zajmuje się oprowadzaniem państwa po siedzibie bractwa - odpowiedział na zapytanie pana Castelano. - A początki w bractwie wcale nie są łatwe - kontynuował z uśmiechem Will.
- Niewiedza i niepewność towarzysząca nowym członkom to norma. Na przyjęciach nowicjuszy traktuje się z dystansem i powściągliwością. Można nawet powiedzieć, że to jedno z niepisanych praw Zakonu. Swoją drogą ciekawe jak sobie radzi państwa przyjaciółka... - zapytał zerkając na Jennifer. Will ciągle jeszcze zastanawiał się czy Jennifer jest tak bardzo związana z panią Review, aby nazywać ją przyjaciółką.
William dopiero teraz dostrzegł metalowe skrzynki stojące obok sejfu. Już na pierwszy rzut oka mógł stwierdzić, że wcześniej nie widział tutaj takich elementów wyposażenia. - Bardzo ciekawe... - zaczął William. - Widzę, że wreszcie przysłano nowy sprzęt. Proszę spojrzeć – rzekł wskazując na metalowe skrzynki i kierując tam uwagę Jennifer i Nico. - "Panasonic" to o ile dobrze pamiętam słowa Edwarda jakieś nazwisko, chyba wynalazcy czy producenta. Zresztą nieważne. A to drugie to chyba prototyp nowej maszyny do pisania. - przejechał palcem po klawiszach nieznanego urządzenia.
Niezwykle ciekawe urządzenia przykuły uwagę Williama i stały się najważniejszym obiektem jego zainteresowania. |