Wątek: Skrzydlaci
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2009, 19:28   #50
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Olał ją, znowu. Olał jej przyjaźnie wyciągniętą rękę [jakkolwiek groźnie to brzmi]. Asael nie westchnęła nawet, odprowadziła go wzrokiem.
„Daj mu trochę czasu...”
Wspomniała znów te zabawne słowa. „Jesteś dla mnie nikim i ja dla ciebie mam pozostać nikim”. Miała teraz ochotę roześmiać się mu w twarz, ale nie byłoby to zbyt etyczne zachowanie. Mógł źle zrozumieć jej niewinnie rozbawienie.
„Nie musisz być ‘kimś’, abym uznała, że warto za ciebie walczyć. Skarbie, skąd pomysł że... Hihi, a to dobre! On myśli, że ja coś do niego czuję?! Że się zadurzyłam?! Friends forever?!”
Przygryzła wargę w krzywym uśmieszku, by nie prychnąć głośnym śmiechem.
„Nie mogę normalnie!”
Kusiło ją wręcz, aby pociągnąć tę grę dalej i zobaczyć jak groźny pan heretyk się zachowa i jak szybko pęknie wybuchając gniewem, ale przecież, na miłość wszystkiego co prawowite, nie wolno dręczyć rannego!

Asael miała prosty pogląd na życie - to co robi i mówi to tylko i wyłącznie jej wolna wola i gotowa jest w pełni ponosić konsekwencje swych działań. Jej dupas, ona ma prawo wystawiać go na kopy i ją boli w razie czego, więc uznawała, że wszelkie uwagi otoczenia na ten temat są zbędne. Nie słyszała pytań zaczynających się od „dlaczego”. Odpowiedź była zbyt banalna by wysilać się i jej udzielać. Bo tak. Bo to jej dupas jej kopas w jej dupas i jej sprawa. Rzeczą najbardziej wnerwiajacą na świecie było współczucie otoczenia i tłumaczenie związków przyczynowo-skutkowych kopas-dupas. Jakby sama nie wiedziała, że kopas w dupas boli. Wiedziała. No i? Robiła to, co uważała za słuszne i szanowała to, że inni robili to, co było słuszne dla nich. Dostawała, pouczali ją, rozumiała; kiedy inni dostawali wściekała się na nich z nadzieją, że i oni rozumieją. Nie mogło być inaczej.
Nikt nie lubi, kiedy przerywa się mu walkę. Kiedy ona padała pod butem wroga i ktoś przychodził z pomocą, wściekała się. Że wyszła na słabeusza, który potrzebuje wsparcia. I cieszyła się niemiłosiernie. Że takie wsparcie miała. Mieszanka wściekłości i radości zawsze towarzyszyła takim sytuacjom. Wiedziała, że Achrol musiał czuć coś podobnego. Tak naprawdę każdy woli zginąć niż zostać ocalonym i zranić dumę, ale każdy, kto został ocalony i rozumie dlaczego został ocalony, jest bardziej szczęśliwy niż wściekły. Ostatecznie. Achrol po prostu jeszcze tej ostateczności nie osiągnął. Czy wkurzyłaby się na kogoś kto wtrącałby się w jej walkę, nawet gdyby ona w tym momencie bezradnie leżała pod butem wroga? Oczywiście! Czy Achrol miał prawo się wkurzyć? Oczywiście! Rozumiała to. Taka była kolej rzeczy. Wściekłość i radość, zdolni zabijać dla pokoju, wojownicy tak żyli.

"Daj gościowi trochę czasu..."
Nie miała pretensji do innych, zaryzykowała wystawiając dupasa na kopasa no i dostała. Miałaby pretensje gdyby prosiła o wsparcie, a oni nic. Ale nie prosiła. Nie było zatem problemu. Ona w każdym razie takowego nie widziała.

Że chciał kuśtykać i cierpieć na uboczu, jego decyzja. Jego dupas. Ale ona i tak będzie własną wolną wolą maltretować go próbami niesienia pomocy. Bo to z kolei jej dupas. Jak ją kopnie to kopnie, zobaczymy co dalej. Póki co sytuacja w normie.

Wrócił Dirael. Ten to ma dobrze. Drużynowy dyplomata.
Asael nie interesowała się wozem, trupami, rzeczami z wozu. Wzięła swoją kuszę i szmatkę od Kurta, przyciskając se ją do nosa ruszyła w kierunku miasta [tam gdzie Direal wskazał]. Tudzież gdzie wskazał ten cholerny ślepy ptak.
"Jeśli w okolicy będzie jakiekolwiek zwierzę, człowiek, mamut, glizda, pchła, cokolwiek, powiedz mi o tym, zanim znów coś stojącego metr ode mnie rzuci się na moich towarzyszy, okej?!" - przekazała w myślach, wściekła.
- Rejnowiec chulerny! – warknęła, idąc już, zarzucając kurtkę na głowę w celu ochrony wątpliwej fryzury przed deszczem.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline