Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2009, 23:42   #20
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
Ktoś się wtrącił.
Nie, inaczej.
Ktoś śmiał wtrącić się pomiędzy jej Pieszczoszki, a tego pędzącego łachmytę, któremu to mogła dorobić kolejną dziurę.. może w czole?
Po co to zrobił? Czyżby odezwała się w kimś rycerskość dni dawnych? Ale z drugiej strony, czy ona wyglądała jak dziewczę płoche, lub niewiasta bezbronna?

-Przypuszczam, że przynajmniej na chwil kilka rozsądnym byłoby nie próbować robić sobie nawzajem krzywdy. Nazywam się Nathan i zaszczytem będzie poznać Twoje imię.

Usłyszała go, a i owszem. Ba, nawet zarejestrowała jego imię. Jednak zamiast pozwolić, by zaszczyt nań spłynął, tylko zawiesiła spojrzenie gdzieś ponad jego ramieniem obserwując wydarzenia tam się dziejące, a to co bliżej zupełnie ignorując. Wszystko się stopniowo uspokajało, a i kapitan zdawał się już panować nad całą sytuacją

- Wybaczcie tak niefortunny początek naszej wyprawy. Ta banda godnych pożałowania głupców już nam nie przeszkodzi. Niemniej jednak pytam się ostatni raz, czy jest ktoś kto chce zrezygnować? Niech lepiej zrobi to teraz, na pełnym morzu rezygnację ze służby przyjmują tylko rekiny.

Ah, przecież nie mogła dać o sobie tak po prostu zapomnieć. Wprawdzie współpraca i wszystko inne co było związane ze wspólnym działaniem z kimś innym niż nią samą i jej własną bronią nie należało do jej mocnych punktów, to jednak większego wyboru aktualnie nie miała. Pozbyła się jednego ze swych cudeniek poprzez zaczepienie o szeroki pas, by następnie wyciągnąć wolną już rękę ku stojącemu przed nią mężczyźnie, a wybrawszy odpowiednio czyste miejsce na jego ramieniu, dotknęła go zaledwie opuszkami palców. Korzystając zaś z okazji, uniosła wciąż naładowany pistolet i lufą powiodła krótko, pozornie figlarnie po jego klatce piersiowej.

-Bądź dobrym chłopcem Natty i wciągnij kufer na pokład. Może potem i zaszczytu zakosztujesz, aye?

Szturchnęła go jeszcze delikatnie dla zwiększenia wagi swych słów. Nawet jeśli w jej głosie można było dosłyszeć psotną nutę, to jednak jej oczy pozostawały chłodne. W ustach tej kobiety całe to wyrażenie brzmiało mniej więcej jak „podpadłeś mi lalusiu swoim wtargnięciem, teraz masz to naprawić”, a to przetłumaczone na język jeszcze dobitniejszy dawało „masz przechlapane”. Wyminęła go zręcznie i zaraz podeszwy jej butów zastukały o pokład, gdy po tak wielu wcześniejszych trudach zdoła nań w końcu wejść, po drodze mijając parę, która zrezygnowała z wyprawy. Widok ten przywołał cień zadowolenia na twarzy Ade, które odzwierciedliło się nań głównie uniesieniem jednego kącika ust i utworzeniem drobnego dołeczka w policzku. I tak dla niej był tutaj zbyt duży tłok.

Znalazła sobie dogodne miejsce tuż przy zejściu na trap, gdzie zatrzymała się i stanęła bokiem. Pomimo tego, że słowa swe miała kierować do Jacka, to miast swój wzrok właśnie na nim zawiesić, oczami czujnymi ciągle powracała do tego, którego przezwała Nattym. Tak uroczo.

-Nie tyle zrezygnować, co przyłączyć się. Ale o tym już chyba dałam wcześniej znać..

Może nieco dobitnie, ale rzeczywiście dała znać, czego dowodem było ciało leżące nieopodal we własnej krwi, to samo, które zostało śmiertelnie popieszczone przez jeden z jej pistoletów. Drugi zaś ciągle spoczywał wygodnie w kobiecej dłoni, która bawiła się nim w dość teatralny sposób, to obracając, to przekładając, to znowu zwieszając leniwie.

-Tortuga zbyt nużąca się zrobiła ostatnimi czasy, by dłużej na niej zostawać. Straciłeś dwójkę, ale zyskałeś mię na pokładzie. Ciesz się.

Wykonała w powietrzu ruch ręką, niczym jaki iluzjonista popisujący się swoją sztuczką przed publicznością. Nie będąc jednak wielbicielką powitań, ukłonów, czy też uścisków dłoni z kimkolwiek, zainteresowanie swoje z powrotem przeniosła na kufer, a dokładniej to na jego potencjalnego tragarza. A spojrzenie, którym go uraczyła jasno i wyraźnie przedstawiało jej nastawienie do niego i zaistniałej sytuacji - „Spróbuj mi się sprzeciwić, a podziurawię Ci ten powabny tyłek”.
 
Tyaestyra jest offline