Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-05-2009, 13:00   #41
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Niestety, nie do końca jeszcze zrozumiał schematy myślowe pierwszaków. Starał się zachowywać jak jeden z nich proponując wyprawę po konie, bo zgodnie z logiką gdy coś jest potrzebne, należy to zdobyć. Pomysł ten spotkał się jednak z niechęcią pozostałych, co niezmiernie Grimra zdziwiło. Nie było jednak sensu samemu iść po konie, skoro akurat on miał możliwość transportu. Wyruszyli więc z miasta, zostając w tyle za pozostałymi drużynami. Pozyskiwacz nie martwił się tym jednak, bo pośpiech rzadko kiedy wychodził komukolwiek na dobre, co niejednokrotnie powtarzali początkującym adeptom wykładowcy, zwłaszcza podczas nauki rytuałów. Podróżnik nie miał takiego komfortu, by uczyć się z innymi - do swojej wiedzy dochodził sam, korzystając z zasobów akademickiej biblioteki. Dzięki temu wkrótce przewyższył wszystkich pozostałych i mógł bez obaw zostać Pozyskiwaczem. A już niedługo, po tym zleceniu to on być może będzie nauczał innych...

Gdy po kilku dniach dotarli do miejsca przeznaczenia okazało się, że z miasta pozostały tylko strawione ogniem resztki. Ktoś najwyraźniej urządził tutaj masakrę, być może jakaś wyjątkowo ambitna drużyna. Zapewne miasto wyglądałoby podobnie po ich wizycie, ale i tak oburzenie wypełniło Grimra, że ktoś ich uprzedził. Nie dane mu było długo rozmyślać nad tym, ponieważ zostali otoczeni przez wojsko, które tak bezszelestnie zakradło się do nich, że nikt nie zwrócił na to uwagi. Zostali przez nich zatrzymani i zabrani do lochu, pod pretekstem podejrzeń o napaść na miasto. Został im także zabrany ekwipunek, przy czym nie obyło się bez drobnych problemów gdy grimuar demonów buntował się przed oddaniem w obce ręce usiłując odlewitować od strażników na bezpieczną odległość. Uspokoił się dopiero gdy oberwał pięścią od Grimra. Strażnicy także podejrzliwie patrzyli na sakiewkę z której dało się słyszeć szepty jakby wzywające pomocy, ale ostrzeżeni przez Pozyskiwacza nie próbowali jej otwierać. Miecz praktycznie nie sprawiał problemów, poza kilkoma drobnymi ukąszeniami strażnika, które praktycznie nie przebiły się przez pancerną rękawicę. Tobołka z jego przyborami najwyraźniej nawet nie próbowali otwierać

Czas w lochu dłużył się niemiłosiernie. Demon grał na wytrzaśniętej skądś harmonijce smętną melodię, a Grimr coraz poważniej myślał nad zignorowaniem poleceń strażników i wyjściem z tego miejsca przez ścianę



Na całe szczęście (dla strażników) nadszedł czas przesłuchania. Pozyskiwacz został sprowadzony do podziemi, gdzie najwyraźniej mieścił się pokój zwierzeń. Siłą został posadzony na krześle, naprzeciwko człowieka, najpewniej osoby mającej go przesłuchiwać

- A więc należysz do drużyny D12, która poszukuje "dziecka"?

Grimr spojrzał dokładniej na zadającego pytanie. Także nosił maskę, więc on również mógł mieć kontakt z akademią. Wziął to za dobry znak i postanowił szczerze z nim porozmawiać

- Dokładnie! Podróżuję wraz z synkiem i jego przyjaciółmi, czy jak kto woli ,,drużyną D12". Szukamy dziecka tego no... Shibuza? Nie... Wiem! Shiboza! Tak, szukamy dziecka Shiboza

Nie miał pojęcia co się stało, ale chyba jego odpowiedź była niezadowalająca. Na stalową maskę zakrywającą jego twarz spadł cios pięści. Grimr co prawda nic nie poczuł, większość nerwów miał dawno już umartwionych, jednak nie podobało mu się to. Także ton zadającego pytania się zmienił

-Kpisz sobie ze mnie!

Grimr rozejrzał się lekko na boki, jakby szukając adresata wypowiedzi. Gdy nie zauważył nikogo, do kogo słowa mogły być adresowane spojrzał ponownie na zadającego pytania

- Ja?
- Śmiesz dalej ze mną grać w te gierki?!
- na jego twarz ponownie spadł cios. Podróżnik miał nadzieję, że uderzający nie przetnie sobie rękawicy o ostre krawędzie maski, bo nie chciał zostać ubrudzony krwią - Wiem, że macie coś wspólnego z tym atakiem!

Grimr naprawdę zdezorientowany spojrzał na pytającego, przekrzywiając lekko głowę

- Musiałbym zapytać Synka, ale mnie o niczym takim nie wiadomo. Czemu tak sądzisz?
- Jakiego znów synka. Sądzę tak gdyż złapaliśmy was prawie na gorącym uczynku! nie zdążyliście uciec! Wieśniak mówił o bestiach a ty mi na taką wyglądasz w tej masce!
- Ty też nosisz maskę. Czy jesteś przez to bestią? Dotarliśmy tutaj niedawno, gdy było już po wszystkim. Kto niby z naszej grupki mógłby przeprowadzić atak. Poza tym gdybym miał pełnie swoich mocy umożliwiających mi sprowadzenie destrukcji to siedziałbym tutaj sobie i z tobą rozmawiał?
- Ja noszę maskę z innego powodu psie! Co do twoich mocy wszystko ma koniec nawet one!
- Psie? Nie jestem psem... Mam dwie nogi i cztery, oraz z tego co mi wiadomo nie mam ogona
- obejrzał się lekko by sprawdzić, czy się nie myli - Dlatego mówię, że gdybym miał dość mocy by niszczyć miasto to nie byłbym przesłuchiwany tylko masakrowałbym dalej. Jak więc mogłem sprowadzić zagładę nie mając dość sił?
- Jesteś chory umysłowo. A moc mogła ci się skończyć po jednym ataku!
- To po co marnowałbym siły na atak gdybym miał ich tak mało?
- Nie zmieniaj tematu! Co tam robiliście!
- Synek dostał informacje, że w tym mieście urodził się obiekt. Mieliśmy poszukać tutaj informacji o przypuszczalnej lokalizacji jego dziecka
- Jaki znów synek?
- Mój Synek, dowódca drużyny. Białe włosy, miecz, podobny nieco do słynnego płatnego mordercy zagrożonych gatunków
- Rozumiem. Ależ to dziwny zbieg okoliczności nieprawdaż poszukujecie dziecka a tu na wasz pech miasto urodzenia Shiboza spłonęło
- No właśnie z tym będzie problem. Liczyliśmy na uzyskanie dostępu do archiwów ratusza, ewentualnie do parafialnych spisów urodzeń, jednak w zaistniałej sytuacji może być to utrudnione. Dodatkowo doszły opóźnienia związane z naszym zatrzymaniem, co mam nadzieję że nie uniemożliwi nam wykonania zadania
- Wątpię, abyście wyszli z życiem póki nie znajdziemy dowodów na waszą niewinność a ty jak dotąd nam nie pomagasz.
- To w pierwszej sferze prawa wyglądają inaczej? Myślałem, że wszędzie panuje ta sama zasada, a mianowicie ,,niewinny dopóki nie udowodnią mu winy
- Na razie jesteście jedynymi podejrzanymi, póki dziadek nie zacznie gadać a wątpię aby to szybko odzyskał mowę
- W sensie nie może czy nie chce mówić?
- Nie jest w stanie
- Szkoda, mógłbym mu pomóc w odzyskaniu mowy gdyby jej brak płynął z niechęci
- Widzę, że z naszej rozmowy nic nie wyniknie
- No niestety, w pierwszej sferze byłem zbyt krótko i mam problemy z komunikacją interpersonalną. I tak dzięki za pogawędkę
-Zabrać go z powrotem i przyprowadźcie mi tutaj tego Synka!


Strażnicy, zerkając na niego nerwowo odprowadzili go do celi. Widać musiał się jeszcze wiele nauczyć, by nie wzbudzać zdziwienia wśród ludzi. Swój wygląd już zdołał maksymalnie upodobnić do nich, gorzej jednak z rozmawianiem. Po prostu mieli swój dziwny tok rozumowania, którego za nic nie mógł pojąć. Poczeka aż Synek zakończy swoją rozmowę i czas się będzie z tego miejsca zbierać

Gdy wrócił do celi demon dalej grał, tym razem na melancholijną nutę. Grimr nie podejrzewał, że jego sługa jest aż tak muzykalny. To już drugie zaskoczenie tego dnia.
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline