Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-05-2009, 18:12   #130
Bebop
 
Bebop's Avatar
 
Reputacja: 1 Bebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwu
Wszystko działo się dla najemnika zbyt szybko, jeszcze przed chwilą ryzykowali swe życie by odnaleźć tajemniczy przedmiot, który miał być powodem nieszczęścia jakie spadło na Sarrin, by za moment natrafić na samą Wszechrzecz. Lenard doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że są już o krok od wyzwolenia miasta, lecz wciąż nie wiedział co powinien zrobić. "Sprawy magów pozostawmy im samym" - tak zawsze uważał, nie znał się na specyfice magii, a jego wiedza o samej Wszechrzeczy również nie była zbyt wielka, jak miał zatem pomóc?

Przepełniała go złość, bowiem najbardziej w życiu nienawidził bezradności. Chciał działać, lecz w głowie miał kompletną pustkę, mógł jedynie oczekiwać, aż ktoś inny, lepiej przygotowany, przejmie inicjatywę i spróbuje wyzwolić miasto.

Tymczasem Feliks kontynuował swoją szarżę na urządzenie chroniące Wszechrzecz, Spoon już wcześniej zadecydował, iż nie będzie interweniował w działania pijaka, więc tylko biernie się im przyglądał. Skrajnie niebezpieczny plan Rauschigifta okazał się fatalny w skutkach, promień energii uderzył prosto w niego oferując mu lot przez całe pomieszczenie kończący się malowniczym lądowaniem na ścianie. Trzeba jednak przyznać, iż Feliks i tak miał dużo szczęścia, bowiem Wszechrzecz mogła mu wyrządzić o wiele większą krzywdę.

Averre wykorzystała swe zdolności by uleczyć Feliksa, a także innych rannych. Tymczasem najemnik oparł się o ścianę, lekko przymknął oczy, czuł się już zmęczony całą sytuacją. Znów zaczął rozważać ucieczkę z miasta, lecz szybko odrzucił tą myśl, gdy przypomniał sobie o zniszczonych bramach. Oczywiście mógłby poszukać innego wyjścia, ale samotne włóczenie się po mieście nie było rozsądnym pomysłem. Rzucił jeszcze okiem na wgniecenie w ścianie spowodowane przez Feliksa, zaiste siła Wszechrzeczy była ogromna i nie należało z nią igrać. Na chwilę odwrócił wzrok, a gdy znów spojrzał na ścianę ta wyglądała już jak nowa, nie pozostał nawet mały ślad po wcześniejszym wydarzeniu. Zaintrygowany zaczął rozglądać się po pomieszczeniu, również stolik zniszczony wcześniej przez Feliksa został cudownie naprawiony.

*W tym mieście już mnie nic nie zaskoczy.*

- Wbijanie miecza nie podziałało, kot tez nie okazał się rozmowny, macie jakieś inne pomysły? Może zatkać w jakiś sposób ten otwór lub spróbować skierować ta energie ponownie do kuli? - spytała kapłanka.

- Może… ktoś z nas powinien poprosić bogów o pomoc? Ja nigdy się do nich nie zwracałam więc… nie jestem odpowiednią osobą - odezwała się jako kolejna Vanya.

- Bogowie! - parsknął Lenard - Gdyby bogowie przejmowali się tym miastem to chyba raczej nie skończyło by w ten sposób prawda?

Tymczasem sprawy w swoje ręce wziął Dantlan, młody czarodziej przez dłuższą chwilę przyglądał się Wszechrzeczy z różnych stron i wyraźnie planował już jak się z nią uporać. Lenard wiedział, iż jeżeli ktoś z nich może rozwiązać zagadkę tajemniczego urządzenia, to tą osobą jest właśnie Stavin.

-A teraz odsuńcie się, jeśli wam życie miłe. Wiem jak powinna zachować się kula w obliczu zaklęć, jakie zastosuję, ale może zdarzyć się coś, czego... mogę nie przewidzieć. Najlepiej wyjdźcie stąd - rzekł w końcu czarodziej, Lenard odsunął się na kilka kroków lecz wciąż pozostawał blisko Dantlana.

Z wyraźną ulgą przyglądał się jak Stavin rozwiązuje problem. Zaczął się jednak powoli zastanawiać czy nastał już koniec tej magicznej mgły, która spowiła Sarrin? Co z przemienionymi mieszkańcami?
 
__________________
See You Space Cowboy...
Bebop jest offline