Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2009, 00:21   #79
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Ergens in Afrika, 25 januari 1871 Gdzieś w Afryce, 25 stycznia 1871
Onverwachte en verontrustende ontdekking... Niespodziewane i niepokojące znalezisko...



Przygotowania do wyruszenia zajęły cały ranek. Spalenie truchła gada było zajęciem niewdzięcznym i ciężkim jednocześnie. Ciężkim nie tylko z powodu wagi psującego się już mięsa...

Po podziale ekspedycji na część ruchomą, która miała zbadać okolicę oraz część nieruchomą mającą zająć się Deadalusem – część ruchoma udała się wzdłuż biegu strumienia, co było rozwiązaniem równie dobrym jak każdy inny kierunek, ale chyba najbardziej kompromisowym...

Droga upłynęła bardziej na obserwowaniu okolicy niż rozmowach. Mark zajęty był notowaniem co ważniejszych spostrzeżeń w pamięci, aby, w wolnej chwili, przekuć obserwacje na przynajmniej notatki. Ciężko było określić, czy dżungla faktycznie była jakaś inna... Dziennikarz nie miał dużego doświadczenia w typowej afrykańskiej dżungli i teraz trochę żałował, że nie miał okazji zapoznać się z jakimiś pracami z zakresu botaniki tego typu regionów...


Wędrowali już kilka godzin i chyba wypadałoby zrobić przerwę. Jak na zawołanie zza liści wyłoniła się piaszczysta łacha jaka utworzyła się w zakolu rzeki. Takie miejsce doskonale nadawało się na krótki odpoczynek. Krótki znaczy „coś na kształt obiadu”. Dłuższe pozostawanie mogło okazać się fatalne w skutkach ponieważ takie miejsca stanowiły naturalne wodopoje...

- Spójrzcie! – to jedno słowo, wypowiedziane przez sir Roberta, zelektryzowało wszystkich.

. .

- Sprzed paru dni – powiedział Ellis po obejrzeniu znaleziska. - I trudno ocenić, czy to był typowo europejski but. Czy coś na kształt mokasyna. Ale wielkość sugeruje mężczyznę.


Sir Ellis pokusił się nawet o szybki rekonesans w kierunku wskazanym przez kierunek śladu. Wyniki były równie „niewyraźne” jak same ślady. Strzęp tkaniny i kilka złamanych gałązek...

Znalezisko w niczym nie wyjaśniało sytuacji, raczej jeszcze bardziej ją komplikowało...

Umysł Pattera przeanalizował wszystkie możliwe i część z niemożliwych scenariuszy... i żaden nie pasował. Po tonie głosu i sposobie w jaki sir William Ellis dobrał słowa też nie dało się wywnioskować, czy znalezisko bardziej go cieszy, czy smuci...

Mark przyjrzał się śladom i przemierzył je idąc obok własnym krokiem – wynikało, że idąca osoba, nie była jakoś bardzo obciążona (lub była bardzo wysoka, co kompensowałoby skrócenie kroku wywołane obciążeniem), nie była również specjalnie zmęczona...

Dziennikarz spojrzał na pozostałych i powiedział:
- En de vloeibare melk... I mleko się rozlało... Znaczy, chciałem powiedzieć – zreflektował się i wrócił do angielskiego – Masz babo ciasto... Niestety nie mogę się wypowiedzieć co do starości śladu, ale chyba jesteśmy zgodni, że to mężczyzna... Wydaje mi się również, że nie niósł zbyt ciężkiego bagażu i nie był zmęczony – ślady są równe i w równych odstępach... Zastanawiające jest to, że ślady prowadzą prostopadle do rzeki. Myślę, że to daje nam dwie informacje – obie zupełnie tu nie pasujące. Pierwsza możliwość – mężczyzna ten celowo podróżował na – rozejrzał się – północny-wschód – wschód, co jest kierunkiem równie dobrym jak każdy inny, ale dlaczego szedł właśnie tam, przekraczając rzekę zapewniającą punkt odniesienia i, przede wszystkim, pitną wodę? Druga możliwość – podobnie jak my szedł trzymając się strumienia i w tym charakterystycznym miejscu zboczył... Wydaje się, że podróżny „wie co robi”... Albo jest niespełna rozumu, lub może pod wpływem malarii lub afrykańskiej gorączki?
Pytanie kim jest? Wydaje się, że jesteśmy daleko od ostatniej znanej pozycji dr. Livingstone’a i w ogóle od jakiejkolwiek innej wyprawy... Tkanina jest jednak „strzępkiem cywilizacji” –
strawestował określenie Williama – więc... Albo trafiliśmy na członka wyprawy doktora Livingstone’a – co jest teoretycznie możliwe, bo od zaginięcia minęło sporo czasu. Albo... – zamilkł pozostawiając dla siebie zdanie: „trafiliśmy na nieznaną cywilizację na conajmniej europejskim poziomie rozwoju”. Kontynuował jednak – Wydaje się, że sensownym byłoby zbadanie kierunku w którym podążył ten mężczyzna... I tak mieliśmy zbadać okolicę, więc...

Jedzenie wydawało się teraz tak mało ważne...
 
Aschaar jest offline