Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2009, 11:01   #10
Latilen
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
Serce jeszcze waliło jak oszalałe. Usiadła na brzegu zydla przy kontuarze. Czuła się niepewnie i starała się zajmować jak najmniej miejsca. Ponownie rzuciła okiem po tym „przybytku orkowym”. Teraz, kiedy już było po wszystkim, powoli uspokajała się. Wzięła głęboki wdech i uśmiechnęła się szeroko do Hralla.
- Mów mi... - zawahała się, ale tylko na moment - Tavarti. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko? - szturchnęła Damarri w ramię. - A może powinnam poczekać, aż moje imię mi się objawi?

Zabawne. Człowiek, który chce być orkiem. A raczej inni chcą aby nim był. Gorzej, jeśli jedzenie okaże się niejadalne. Może nie pamiętam, czym zwykłam zaspokajać głód, ale wątpię, że mój żołądek przyjmie bez protestów tyle tłuszczu. Muszę w siebie wierzyć, w końcu zjadłabym wilka z kopytami. Nie, nie wilka. Krowę? Grzmotorożca? Jak to się mówiło? Nieważne.


Westchnęła.


W każdym razie zjem tyle, ile dam radę. Choć ciekawe jak smakuje ta cała rzepa. Jednak Damarri się zdziwi, kiedy się okażę nie za dobrym orkiem.

Pochyliła się w stronę orczycy.
- Czy „ujnort” jest obraźliwe? - szepnęła po czym dodała głośniej - Wszyscy mówią o tej Wielkiej Grze. O co w niej chodzi?

Kamień schowany obecnie pod szatą i przypięty mocno pasem do ciała, grzał ją w brzuch. Jakby ciało obce, ale tak bardzo należące do niej. Oddawał swoje ciepło. Prosił o większą uwagę? A może o ostrożność? Bo, po prawdzie, prawie go przed chwilą zgubiła.

Minęły tego krasnoluda na schodach. Nawet nie zdążyła mu się zbytnio przyjrzeć, a już wpadły w tłum. Damarri gnała do przodu, a dziewczyna ledwo nadążała. Gdyby nie uścisk orczycy na nadgarstku, zgubiłaby się od razu. Ludzie, elfy, orkowie, t’skrangowie i inne rasy prześcigali się w używaniu łokci, aby szybciej przepchnąć się w swoją stronę. Jak wielka rzeka, której nurtu nie można przekroczyć. Dziewczyna starała się chłonąć wszystko i zapamiętać: zapachy (nie zawsze miłe), kolorowe stragany, ubrania i ozdoby, harmider. Mocno ściskała w dłoni kamień. Aż wpadł na nią jakiś rosły ork, prawie przewracając. Uścisk na nadgarstku zniknął, jak i Damarri z pola widzenia. Każdy ją popychał, przesuwał, ktoś stanął jej na nodze, a ona jak zaklęta stała na środku, nie wiedząc co zrobić. Jej krzyk z pewnością utonie. To może...
Jakiś człowiek uderzył ją w przedramię. Kamień potoczył się gdzieś między nogi tłumu.
– Nie! - rzuciła się, żeby go odnaleźć. Czuła sobą, w którą stronę należało biec. Przepchnęła się między dwiema przekupami i już go miała, kiedy ktoś kopnął kamień gdzieś dalej. Klęknęła i na czworakach (więcej widać) przemykała między nogami przechodniów. Już go prawie miała, kiedy zniknął między butami. Jakby ktoś uciął jej rękę. Zagryzła wargę i ruszyła dalej w ślad za kamieniem. Nareszcie! Złapała go mocno, przy okazji ktoś zaserwował jej kopniak w rękę, ale nie wypuściła tej swojej nadprogramowej kończyny. Coś się jednak zmieniło. Cień zakrył ją złowieszczo. Spojrzała go góry, choć najpierw były wielkie buty, potem masywne nogi wbite w spodnie i ramiona szerokości co najmniej drzwi. Ale najgorsze wrażenie zrobiły na niej oczy. Wściekłe, do cna przesiąknięte nienawiścią, świdrujące jej duszę aż do najgłębszych zakamarków. Zdawało jej się, że ten człowiek w tej chwili wie więcej o niej, niż ona sama o sobie. Sekundy mijały jak minuty. A on tak stał nad nią, siedzącą na środku arterii miejskiej z kamieniem między dłońmi. Miała wrażenie, że się na nią rzuci.
- Gdzie ty się podziewałaś? - to chyba Garlen zesłała jej Damarri na ratunek - Szukam cię i szukam. Mogłabyś się tak nie gubić. - głosicielka podniosła dziewczynę z ziemi jednym silnym ruchem ręki. - Przeproś pana. - ukłoniły się obie. - Trzymaj się mnie, dobrze?

Teraz jednym uchem słuchała wyjaśnień Damarri na temat Wielkiej Gry. Potakiwała i sprawiała wrażenie, że słucha, ale nie mogła się skupić. Tamto nienawistne spojrzenie wypaliło się w jej umyśle. Nie miało zamiaru nigdzie odejść. I jeszcze ten „ktoś” w kącie sali. Znowu ktoś wwiercał się w nią spojrzeniem.

Co ja im takiego zrobiłam?


W końcu podano jedzenie. Dziewczyna zamrugała i przełknęła, w miarę niezauważalnie, ślinkę. Nie wyglądało to zbyt dobrze. No ale co jej nie zabije, to ją wzmocni. Uniosła pierwszy widelec, modląc się w duszy, żeby smakowało lepiej niż wygląda.
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein
Latilen jest offline