Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2009, 13:11   #49
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Okrzyk radości towarzyszył upadkowi goblina trafionego kamieniem z procy Hugo. Uderzenie nie było zbyt groźne, lecz upadek powinien zniechęcić zieloną paskudę do dalszej walki. Tym bardziej, że goblinom na ziemi jakby wyparowywała odwaga, jaką odznaczali się na grzbietach swoich wielkich wilków.

Gdy posyłał kolejny kamień w stronę nacierających zielonoskórych, w burtę wozu i worek z obrokiem, za którymi się chował, wbiły się krótkie, niedbale wykonane (co nie zmniejszało zbytnio ich śmiercionośności na tak małym dystansie) goblińskie strzały. Widać paskudy potrafiły strzelać nawet podczas szaleńczego galopu na grzebietach brunatno-szarych drapieżników.
Hugo przez chwilę spoglądał na wciąż drgający pocisk sterczący z deski, z jakich zbudowany był wóz. Olchowych, jak już zdołał zauważyć wcześniej. Z kontemplacji wyrwał go brutalnie wyglądajacy oszczep, czy też krótka włócznia ciśnięta przez jednego z napastników, którzy, ku zaskoczeniu niziołka, byli już prawie przy wozach.
Halfling zdołał jedynie pisnąć, gdy przykryła go wonna chmura mieszanki słomy i traw, jaka uniosła się w powietrze z rozdartego worka.
Pachnie całkiem, całkiem... - stwierdził. A gdyby tak spróbować przyprawić tym pieczeń? - pomyślał.

Gdy drażniąca oczy chmura nieco się rozrzedziła, ujrzał groźnie wyszczerzonego goblina, znajdującego się tuż przy wozie, na którym siedział niziołek.
Na mgnienie oka odgłosy potyczki, kwiki zwierząt, powarkiwania napastników i ich wierzchowców, zawołania bojowe krasnoludzkich woźniców i odgłosy uderzeń metalu o metal przysłoniła jakaś tłumiąca dźwięki zasłona. Wydawało się, jakby w okolicy był tylko goblin i niziołek, mierzący się nawzajem spod przymrużonych powiek. Było pewne, że z tego starcia żyw wyjdzie tylko jeden. Napięcie rosło, a oponenci wyglądali niczym dwaj rewolwerowcy z jakiegoś fantastycznego innego świata. Kto pierwszy wydobędzie broń... kto pierwszy naciśnie na cyngiel... kipiący nienawiścią do wszystkiego co żyje, groźny i pewny siebie goblin, czy kochający cały świat (a najbardziej jedzonko), przyprószony pachnącą ziołami sieczką, niziołek...

No właśnie - robiący groźną minę malec, którego już w nosie zaczynało kręcić od tego pyłu, poczuł, że coś go uwiera między zębami. Splunął. Zrobił to tak nieszczęśliwie, że ziarno owsa trafiło porosto w pysk wilka, na którym siedział zielonoskóry. Zwierz, którego wcześniej Hugo nie raczył zauważyć, otworzył paszczę, z której dobiegł złowieszczy pomruk.
No to mam przerąbane... - stwierdził niziołek, nie bezpodstawnie zresztą.

Czas znowu przyśpieszył. Okrzyk goblina biorącego zamach ściskanym w garści ostrzem zamienił się w skrzek, gdy z siodła zmiótł go toporek ciśnięty przez pobliskiego krasnoluda. Uwolniony spod ciężaru jeźdźca, szykujący się do skoku wilk wybił się zbyt mocno co sprawiło, że przeleciał nad zdziwionym niziołkiem i wylądował wewnątrz kręgu wozów. Zdołał co prawda ugryźć jednego z najemników, lecz zaraz został rozniesiony na ostrzach ochrony karawany.

A Hugo? Cóż, atak wilka pozostawił jedynie przekrzywioną czapkę na jego głowie tak, że wyglądał niczym jednooki pirat. Zaraz potem kichnął potężnie i czapka zsunęła się również na drugie oko. Niewidzący zaplątał się o materiał z rozprutego worka i wyłożył kolejny raz tego dnia na glebę. Jego zaskoczone i nieśmiałe "Aaaa..." zostało podchwycone przez broniących karawany, gdy pierwszy atak zielonych pokrak został odparty.
Gromkie "Huraa!" uniosło się w niebo, a Hugo odniósł pierwszą tego dnia ranę.
- Auć! - pożalił się światu, rozmasowując rosnącego na czole guza.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline